MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów przed Urzędem Wojewódzkim w Katowicach

Redakcja
Protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów przed Urzędem Wojewódzkim w Katowicach.
Protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów przed Urzędem Wojewódzkim w Katowicach. Lucyna Nenow / Polska Press
W poniedziałek 30 września 2019 r., w ulewnym deszczu, przed gmachem Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach protestowały osoby niepełnosprawne i ich opiekuni. Protestujący żądali, by wyszedł do nich wojewoda lub jego reprezentant i przyjął od nich petycję w sprawie poprawy sytuacji osób niepełnosprawnych. Nie doczekali się.

W ubiegłą środę 25 września 2019 r. osoby niepełnosprawne niezdolne do samodzielnej egzystencji i ich opiekunowie protestowali na katowickim Rynku, zbierając podpisy pod petycją, którą chcą złożyć na ręce wojewody śląskiego.

- Niestety mimo naszych próśb o spotkanie, o wyznaczenie choćby terminu spotkania i rozmowę z obecną partia rządząca, z przedstawicielem obecnej władzy, nie znaleziono dla nas czasu. Nie znalazł czasu ani wojewoda, ani jego zastępcy, ani żaden z dyrektorów, nawet sekretariat nie ma czasu. Odesłano nas do biura podawczego - mówi organizatorka protestu Aleksandra Chromik ze Świętochłowic, matka i opiekunka 32-letniej upośledzonej umysłowo Patrycji (- Tak, proszę tak pisać o Patrycji. Ona jest upośledzona umysłowo, a nie "niepełnosprawna intelektualnie" - zastrzega Aleksandra Chromik).

Katowice: Matki niepełnosprawnych są wściekłe.

W związku z tym, organizatorzy protestu zdecydowali się stanąć w poniedziałek 30 września 2019 r. przed Urzędem Wojewódzkim. Żądali, by wojewoda śląski, lub jakiś jego reprezentant odebrali od nich petycję.

Zobacz zdjęcia:

"Ciągacie niepełnosprawnych po komisjach"

- Polecono nam, żebyśmy złożyli petycję w biurze podawczym - grzmiała przez megafon Aleksandra Chromik. - Niestety moja córka jest teraz unieruchomiona, jeździ na wózku, a budynek Urzędu Wojewódzkiego nie jest przystosowany do tego, by można było do niego wjechać na wózku. Czuję się poniżona. Wszystkie mamy i osoby niepełnosprawne czują się poniżone, że naszą petycję każecie nam składać w biurze podawczym. Tym bardziej, że nie chcemy mówić tylko na temat 500+, które rzekomo mają dostać wszystkie osoby niezdolne do samodzielnej egzystencji. Wszyscy wiemy, że jest to kłamstwo i manipulacja. Wszyscy wiemy, że osoby całkowicie niezdolne do samodzielnej egzystencji muszą stawać ponownie przed komisjami ZUS-owskimi. Ciągacie ich po komisjach. Oszukujecie społeczeństwo, to zdrowe społeczeństwo. Nie ma opieki wytchnieniowej dla bliskich - opiekunów osób niepełnosprawnych. To ustawa bubel. 500+ dostaną tylko te osoby, które spełnią warunki skali Barthen. To śmieszne, bo ta skala nie obejmuje w ogóle osób niepełnosprawnych intelektualnie. Mamy inne propozycje. Przez dwa lata próbowaliśmy rozmawiać, ale z nami rozmawiać nie chce nikt.

Ktoś mi kiedyś powiedział, że brzydota się nie sprzedaje, że jesteśmy małowartościowi. Dziś jest nas tutaj garstka, ale zapewniam, że za ileś dni będzie nas tu dużo więcej, bo jesteśmy pełnowartościowymi obywatelami tego kraju. Moja córka i wszyscy jej podobni płacą podatki. My płacimy podatki, więc utrzymujemy was, polityków i urzędników. Polityka to nie jest koryto, tylko służba społeczeństwu. Pragnę, panie wojewodo, to panu przypomnieć - mówiła Aleksandra Chromik, mama upośledzonej umysłowo 32-letniej Patrycji.

"Wojewoda nie znalazł dla nas nawet pięciu minut"

- Jest nam przykro, że pan wojewoda nie znalazł dla nas nawet pięciu minut - mówił Marek Plura, były europoseł, obecnie kandydat w wyborach do Senatu, sam niepełnosprawny ruchowo.

W proteście wzięli udział również kandydaci w wyborach parlamentarnych, oprócz Marka Plury - Monika Rosa, Przemysław Sobieszczuk i Ewa Kołodziej z Koalicji Obywatelskiej.

- Nasze życie jest pełne absurdów - mówi Aleksandra Chromik. - Teraz np. moja córka przez kilka dobrych tygodni nie może uczęszczać do Dziennego Domu Pobytu, ze względu na skręcone kolano i konieczność unieruchomienia. Ale w tym czasie musimy uiszczać opłatę za ośrodek. A jest to niebagatelna kwota, bo od 500 zł wzwyż. W przeciwnym wypadku moja córka straci miejsce w placówce. To dotyczy każdej nieobecności - choroby, turnusu rehabilitacyjnego, wakacji... Ośrodek nie finansowany przez rząd musi się utrzymać i płacić wynagrodzenia personelowi, opłacać media itd. Tak więc, po raz kolejny dostajemy cios, my i osoby niezdolne do samodzielnej egzystencji - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto