Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zniszczony deptak na Mariackiej to wynik błędów miasta. Za remont zapłacimy wszyscy

Wioleta Niziołek
Pod płytami nie powinno być wody. Dostała się tam przez nieszczelne fugi.
Pod płytami nie powinno być wody. Dostała się tam przez nieszczelne fugi. Tomasz Kiełkowski / NaszeMiasto.pl
W czwartek napisaliśmy o ulicy Mariackiej, która po kolejnej zimie jest w opłakanym stanie. Miasto na jej remont wydało 20 milionów złotych. Doszczętnie zniszczony jest fragment deptaka od ulicy Francuskiej do Kościoła Mariackiego, cała nawierzchnia jest do wymiany. I jak się okazuje zapłacimy za to wszyscy.

Zgodnie z umową gwarancyjną, to wykonawca powinien zapłacić za błędy, które doprowadziły do zniszczenia ulicy. Mimo to w lutym zostanie ogłoszony przetarg na nowego wykonawcę, a za remont znowu zapłaci miasto. Według wstępnych szacunków będzie nas to kosztować 600 tys. złotych.

Adam Kochański, naczelnik wydziału inwestycji tłumaczył nam, że chodzi o niewłaściwą podbudowę chodnika, a ta była wykonana zgodnie z normami. Dlatego nie można winić wykonawcy, ani projektanta. Tymczasem zadzwoniliśmy do prof. Kazimierza Kłoska z Politechniki Śląskiej, który na zlecenie miasta zbadał przyczyny zniszczeń. Zwraca uwagę, że nawierzchna na całej długości Mariackiej jest taka sama, a mimo to uszkodzeniu uległ jeden fragment ulicy. Różni go od reszty mała rzecz: zastosowana do łączenia granitowych płyt fuga.

CZYTAJ KONIECZNIE:
Fale Rawy na zniszczonej po śniegu ulicy Mariackiej [ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ!]

- Telbud (wykonawca, przyp. red.) wnioskował szereg razy o zmianę technologi fugowania i użycie specjalnego materiału do takich płyt - mówi prof. Kłosek. Mimo tego miasto uparło się przy zastosowaniu zwykłej, tańszej, zaprawy cementowo - piaskowej. - Nie można dać tak drogich płyt, a oszczedzać na materiale, który je łączy. To jakby ktoś kupił mercedesa, a lał do niego wątpliwego pochodzenia benzynę - dodaje prof. Kłosek. Woda z solą wypłukała i wykruszyła sól.

Dostała się pod płyty, zamarzła i w konsekwencji doszło do tzw. wysadzin. Sprawę pogorszył śnieg, który zgarniano, ale nie wywożono, a zaspy dodatkowo zapychały odpływy. - Na takich wyjątkowych, drogich ulicach, powinno się śnieg wywozić - zauważa prod. Kłosek. Do tego na ulicę leje się woda z dachów. Reszta strat powstała w efekcie domina. Na ulicę, mimo ograniczenia do 3,5 tony, szereg razy wjeżdżały ciężkie pojazdy, w tym gruszka z betonem i wóz straży pożarnej. Do tego wozy wywożące kontenery po remontach w kamienicach. Samochody połamały i pokruszyły płyty.

Na pytanie, czy firma Telbud sugerowała inne fugi, naczelnik Adam Kochański odpowiada: - Być może. Nie pamiętam. Utrzymuje, że nie to było przyczyną powstania deformacji na ulicy Mariackiej. Ale nowy kłopot szykuje sie teraz na sąsiedniej ulicy Mielęckiego. Takie same płyty ułożono tutaj zimą, bez fug. - Na pewno nie powinno się tego robić zimą, chyba że w specjalnych namiotach, ale i tak niezaspoinowanie szczelin między płytami jest wadą - ocenia prof. Kłosek. O zastosowanej tu technologii wypowiada się wprost: - To jest technologia wydawania pieniędzy przed końcem roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto