KRÓTKO: Urzędnicy kontra dziki: 1-0 dla dzików, ale polowanie w Parku Kościuszki trwa

Wydział Zarządzania Kryzysowego ustawił w Parku odłownię, przypomina zagrodę, a do jej wnętrza regularnie dosypywane są m.in. ziarna kukurydzy, dziczy przysmak. Mimo to jak dotąd żadnego z dzików grasujących po Parku złapać się nie udało.

Przypomnijmy: we wrześniu, po dwóch latach przerwy, dziki wróciły do Parku Kościuszki. Podczas jednej z wizyt zdemolowały łąkę przy pomniku Kościuszki, jeden najbardziej zadbanych i dopieszczonych parkowych skwerów. Urzędnicy długo szukali metody pozbycia się intruzów. Problem w tym, że w Parku nie można, w przeciwieństwie np. do Doliny Trzech Stawów, odstrzału prowadzić nie można, jego teren jest wyłączony z gospodarki łowieckiej.
Zwierzęta tymczasem wędrowały do parku głównie nocą, z dwóch kierunków Z Doliny Trzech Stawów, od strony ulicy Gawronów i przez ul. Kościuszki, albo z Doliny Kłodnicy od strony skrzyżowania Ligockiej, Bryn-wskiej i Mikołowskiej.

W końcu miejski Wydział Zarządzania Kryzysowego postawił na metodę w Katowicach jeszcze nie stosowaną: odłownię. To drewniana zagroda, do której wysypywane są dzicze przysmaki. Kiedy w zagrodzie pojawia się większe stado, jest zamykana, a zwierzęta usypiane i potem wywożone. Z Katowic miały pojechać aż pod Kraków, do lasów w okolicach Dulowej.

Ale dziki złapać się jeszcze nie dały. – Znają terytorium swojego żeru i kiedy pojawia się na nim coś nowego, są bardziej czujne. Do odłowni muszą się przyzwyczaić – tłumaczy Iwo Slanina, z WZK. Prawdopodobnie konstrukcja zostanie więc w parku do wiosny. Jak na razie pojawił się w niej tylko jeden dzik.

Tymczasem pracownicy Zakładu Zieleni Miejskiej grają z dzikami w kotka i myszkę. – My naprawiamy szkody, one ryją – wyjaśnia Mieczysław Wołosz, dyrektor ZZM. Największe jak dotąd szkody – wokół pomnika Kościuszki – zostaną naprawione dopiero na wiosnę przyszłego roku.