Miłosierdzie szkoleniowca było rzeczywiście głębokie, ponieważ jego zawodnicy kilkakrotnie wyprowadzali go z równowagi marnując kapitalne sytuacje do zdobycia goli. Wisienką na tym torcie było niewykorzystanie rzutu karnego przez Grzegorza Goncerza - jego słaby strzał obronił Marcin Zarychta.
- Strzelałem, chociaż nie byłem do tego wyznaczony - opowiadał później katowiczanin o sytuacji z 75 minuty.
- To nieprawda, do karnych wyznaczonych było trzech piłkarzy i Grzegorz był wśród nich - replikował trener Stawowy.
Ta kwestia w najbliższym czasie i tak nie będzie już miała chyba znaczenia.
- Kolejnego karnego ja strzelam - rzucił Goncerzowi schodzący do szatni Przemysław Pitry.
Na szczęście dla gospodarzy jedna z prób przyniosła im powodzenie. W 32 minucie Michał Zieliński strzałem między nogami Zarychty sfinalizował znakomitą kontrę GieKSy. Sporą w tym zasługę miał także Maciej Wierzbicki, który kilkanaście sekund wcześniej obronił uderzenie Krzysztofa Lipeckiego.
- To moje pierwsze trafienie dla Katowic i w dodatku dało nam trzy punkty, więc radość jest spora - opowiadał Zieliński. - A kiedy zdobyłem gola po raz ostatni? Dawno, jeszcze w barwach Korony Kielce w spotkaniu Pucharu Polski z Jagiellonią - dodał po chwili zastanowienia.
Gospodarze w sobotę rozegrali naprawdę dobry mecz. Imponowali pomysłami na rozegranie piłki i niekonwencjonalnymi dryblingami, walcząc na każdym metrze boiska. Swoje pojedynki toczył też sam Stawowy, a jego rywalem był arbiter techniczny, który nieustannie przypominał trenerowi GKS-u, że może się poruszać jedynie w obrębie linii namalowanych przy ławce rezerwowych. W ferworze dyskusji oberwało się - słownie - także współpracownikom Stawowego, ale punkty były tak ważne, że nikt z nich nie miał o to pretensji.
Gra piłkarzy i znakomity doping z trybun sprawiły, że w sobotę Bukowa znów kipiała energią.
- Idziemy w górę, dość patrzenia w dół tabeli - zadął w surmy Zieliński, który jednak powinien zrobić prywatny rachunek sumienia, bo miał szansę co najmniej na hattricka. Szczególnie zakończona strzałem w słupek sytuacja oko w oko z bramkarzem z 77 minuty znalazła swoje echo w jęku kibiców, spotęgowanym przez Goncerza, który przy dobitce nie trafił do pustej już bramki. Gdy w ostatniej minucie w kontrze trzech na jednego Zieliński przyjął piłkę tyłem do bramki nawet Stawowy złapał się za głowę. Wtedy rozgrzeszenie nie było takie pewne...
GKS Katowice - Kolejarz Stróże 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 Michał Zieliński (32)
Widzów 3.000
Sędziował Erwin Paterek (Lublin)
GKS Wierzbicki - Olkowski (81. Sroka), Kowalczyk, Nowak, Sokołowski - Goncerz, Plewnia, Dziedzic (72. Hołota), Pitry, Sadowski (85. Kaliciak) - Zieliński
Kolejarz Zarychta - SzymiczekI, Cichy, Księżyc, Radwański - Broź (69. Basta), Lipecki, Stefanik, Drąg (62. Ciećko), Madejski - Socha (78. Mężyk)
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?