Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GKS Katowice - Kolejarz Stróże 1:0

Rafał Musioł
Michał Zieliński (nr 25) strzelił jedną bramkę, ale zmarnował kilka świetnych sytuacji
Michał Zieliński (nr 25) strzelił jedną bramkę, ale zmarnował kilka świetnych sytuacji Fot. Marzena Bugała
To zwycięstwo było bardzo ważne, więc rozgrzeszam swoich pił karzy z błędów, jakie w tym meczu popełnili - powiedział trener GKS-u Katowice Wojciech Stawowy po spotkaniu z Kolejarzem Stróże.

Miłosierdzie szkoleniowca było rzeczywiście głębokie, ponieważ jego zawodnicy kilkakrotnie wyprowadzali go z równowagi marnując kapitalne sytuacje do zdobycia goli. Wisienką na tym torcie było niewykorzystanie rzutu karnego przez Grzegorza Goncerza - jego słaby strzał obronił Marcin Zarychta.

- Strzelałem, chociaż nie byłem do tego wyznaczony - opowiadał później katowiczanin o sytuacji z 75 minuty.

- To nieprawda, do karnych wyznaczonych było trzech piłkarzy i Grzegorz był wśród nich - replikował trener Stawowy.

Ta kwestia w najbliższym czasie i tak nie będzie już miała chyba znaczenia.

- Kolejnego karnego ja strzelam - rzucił Goncerzowi schodzący do szatni Przemysław Pitry.

Na szczęście dla gospodarzy jedna z prób przyniosła im powodzenie. W 32 minucie Michał Zieliński strzałem między nogami Zarychty sfinalizował znakomitą kontrę GieKSy. Sporą w tym zasługę miał także Maciej Wierzbicki, który kilkanaście sekund wcześniej obronił uderzenie Krzysztofa Lipeckiego.

- To moje pierwsze trafienie dla Katowic i w dodatku dało nam trzy punkty, więc radość jest spora - opowiadał Zieliński. - A kiedy zdobyłem gola po raz ostatni? Dawno, jeszcze w barwach Korony Kielce w spotkaniu Pucharu Polski z Jagiellonią - dodał po chwili zastanowienia.

Gospodarze w sobotę rozegrali naprawdę dobry mecz. Imponowali pomysłami na rozegranie piłki i niekonwencjonalnymi dryblingami, walcząc na każdym metrze boiska. Swoje pojedynki toczył też sam Stawowy, a jego rywalem był arbiter techniczny, który nieustannie przypominał trenerowi GKS-u, że może się poruszać jedynie w obrębie linii namalowanych przy ławce rezerwowych. W ferworze dyskusji oberwało się - słownie - także współpracownikom Stawowego, ale punkty były tak ważne, że nikt z nich nie miał o to pretensji.

Gra piłkarzy i znakomity doping z trybun sprawiły, że w sobotę Bukowa znów kipiała energią.

- Idziemy w górę, dość patrzenia w dół tabeli - zadął w surmy Zieliński, który jednak powinien zrobić prywatny rachunek sumienia, bo miał szansę co najmniej na hattricka. Szczególnie zakończona strzałem w słupek sytuacja oko w oko z bramkarzem z 77 minuty znalazła swoje echo w jęku kibiców, spotęgowanym przez Goncerza, który przy dobitce nie trafił do pustej już bramki. Gdy w ostatniej minucie w kontrze trzech na jednego Zieliński przyjął piłkę tyłem do bramki nawet Stawowy złapał się za głowę. Wtedy rozgrzeszenie nie było takie pewne...

GKS Katowice - Kolejarz Stróże 1:0 (1:0)

Bramka: 1:0 Michał Zieliński (32)

Widzów 3.000

Sędziował Erwin Paterek (Lublin)

GKS Wierzbicki - Olkowski (81. Sroka), Kowalczyk, Nowak, Sokołowski - Goncerz, Plewnia, Dziedzic (72. Hołota), Pitry, Sadowski (85. Kaliciak) - Zieliński

Kolejarz Zarychta - SzymiczekI, Cichy, Księżyc, Radwański - Broź (69. Basta), Lipecki, Stefanik, Drąg (62. Ciećko), Madejski - Socha (78. Mężyk)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto