MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Agresja na smyczy

JOLANTA TALARCZYK
Według szacunków, w Polsce jest 6?8 mln psów. W ubiegły czwartek w Katowicach pies podobny do amstafa dotkliwie pogryzł 4-letniego Konrada B. Cztery dni później, we wtorek, dwa duże kundle okaleczyły 9-letnią Weronikę w ...

Według szacunków, w Polsce jest 6?8 mln psów. W ubiegły czwartek w Katowicach pies podobny do amstafa dotkliwie pogryzł 4-letniego Konrada B. Cztery dni później, we wtorek, dwa duże kundle okaleczyły 9-letnią Weronikę w Grochali koło Nowego Dworu Mazowieckiego. Takie wypadki dzielą Polaków na "psiarzy" i zagorzałych ich przeciwników.
Od półtora roku obowiązuje rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych, które miało ukrócić hodowle agresywnych czworonogów. Niestety...
- Napisaliście, że ciemny bulterier pogryzł w Katowicach dziecko i teraz nie mogę pokazać się w osiedlu - irytuje się Ilona C. - Moja suczka jest łagodna i kocha dzieci, ale ludzie w parku uciekają lub odskakują ze strachu, gdy tylko się do nich zbliży. Przecież nie można obwiniać wszystkich psów o to, że jakiś źle traktowany przez właściciela zwierzak kogoś zaatakował.
Przyjaciele zwierząt potrafią w nieskończoność wymieniać przykłady bezgranicznego bestialstwa i okrucieństwa ludzi wobec psów. Straszna to prawda, ale nie przywróci ona życia: 16-letniej Agacie K., którą rozszarpał w krakowskim mieszkaniu rottweiler, ani 5-latkowi, którego zagryzł owczarek alzacki w Woli Justowskiej (woj. małopolskie), czy też 8-latkowi, którego zagryzły wałęsające się czworonogi w Stalowej Woli. Tak drastycznych przypadków jest kilka w ciągu roku.
W całej Europie nikt już nie chce słuchać dyskusji o tym, kto był winien tragicznemu w skutkach okaleczeniu: człowiek czy pies? W Anglii zakazana jest hodowla niektórych ras. Podobne obostrzenia przygotowywane są we Francji, gdyż na przedmieściach młodociane bandy grasują z "pitbullami". W Niemczech nikt nie ośmiela się wyprowadzić na ulicę nawet maleńkiego "yorka" bez kagańca. W Polsce od 7 stycznia 1999 r., z mocy rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, na trzymanie psów uznawanych za agresywne trzeba mieć zezwolenie gminy.
Zwierzę, które 3 sierpnia w katowickim osiedlu pogryzło troje dzieci, w tym dotkliwie 4-letniego Konrada B., nie podlega urzędowej ewidencji. Kynolodzy twierdzą, iż jest kundlem, podobnym do american staffordshire terrier (amstaf), a nie jak głosiły pierwsze komunikaty policyjne - do american bull terriera. Amstaf jest krewniakiem "psa-zabójcy", amerykańskiego pit bull terriera. Mimo to nie ma go w polskim wykazie psów agresywnych.
- Pierwotnie rozporządzenie miało objąć nakazem ewidencjonowania w urzędach gminnych psy 33 ras - przypomina Barbara Czasławska, przewodnicząca Zarządu Oddziału Katowice Związku Kynologicznego w Polsce. - Projektodawcy napiętnowali w nim nawet psy ratownicze i przewodników niewidomych. Po protestach wykaz urealniono, ale to nie zmienia faktu, że wprowadzone rozporządzenie jest martwe. Od początku było nieracjonalne.
W trakcie pracy nad wykazem "agresorów" zniknęły z niego m.in:. amstafy i malamuty. Lista groźnych psów prawdopodobnie i tak przyniosła odwrotny skutek od zamierzonego. Nakręciła hodowcom koniunkturę. Na naszych ulicach coraz więcej jest rottweilerów, dogów, owczarków kaukaskich i innych "bestyjek", których jeszcze trzy lata temu zupełnie się nie spotykało. W 1997 r. psów ras obronnych (rodowodowych) zarejestrowanych w Związku Kynologicznym było 19 tysięcy. A kto liczy kundle, które mają cechy fizyczne i siłę buldoga? Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami szacuje psią populację w naszym kraju na 6-8 mln. Zaledwie kilka procent z nich to rodowodowa arystokracja.
- Wydaliśmy 213 zezwoleń na posiadanie psów uznawanych za agresywne - wylicza Jerzy Pawlikowski, zastępca naczelnika Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego w Katowicach. - Do uzyskania zezwolenia potrzebna jest metryka, potwierdzająca pochodzenie, rasę, wiek i oznakowanie. Wydajemy pozwolenia na trzymanie psów z rodowodem poświadczonym przez Związek Kynologiczny. Rozporządzenie nie przewiduje sankcji karnych za niedopełnienie formalności. Jeżeli ktoś nas zawiadomi o nielegalnej hodowli, to możemy wezwać właściciela do złożenia wyjaśnień lub poprosić o jej skontrolowanie przez działaczy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, bo tylko oni mają do tego ustawowe uprawnienia. Hodowcy psów bez rodowodu, choćby najbardziej podobnych do rasowych, nie muszą uzyskiwać zezwoleń.
- Ludzie mają coraz mniejsze poczucie bezpieczeństwa i dlatego kupują groźne psy - uważa Bernadeta Szymik-Kozaczko, psycholog i dyrektorka katowickiego ośrodka METIS. - To jest zamknięte koło. Właściciele dużych zwierząt stwarzają bowiem nowe zagrożenia. Tym razem dla bezpieczeństwa innych osób. Nagminne jest wypuszczanie psów samopas lub bez smyczy w parku bądź w osiedlu. Matka, spacerując z dzieckiem może lękliwie podnieść rękę i nieświadomie sprowokować atak. Małe dzieci nie mają wrodzonego poczucia ostrożności. Właściciel musi przewidzieć, że jakiś malec pociągnie psa za ucho lub zacznie uciekać, i że to on będzie odpowiedzialny, gdy temu dziecku stanie się krzywda.
- W administracyjny sposób nie da się rozwiązać problemu psów agresywnych ? uważa B. Czasławska. - Rozporządzenie MSWiA narzuca ewidencjonowanie tylko psów rodowodowych, wyselekcjonowanych pod kątem cech psychicznych, sprawdzonych, badanych przez weterynarzy, oznakowanych tatuażem, fachowo ułożonych i zadbanych. A takie nie powodują nawet jednego procenta pogryzień, które wzniecają społeczną psychozę. Nęka się na różne sposoby profesjonalnych hodowców. Tymczasem istota polskich kłopotów tkwi w kulturze posiadania psa. W Skandynawii nikt nie kupi czworonoga bez rodowodu. U nas osoby, które nie potrafią sprostać wymaganiom Związku Kynologicznego, rozmnażają psy bez żadnej kontroli. One niekiedy są ładne, ale nikt nie przewidzi, jakie będą, gdy dorosną. Wiemy, że dobre ceny uzyskują sprzedawcy szczeniąt po rodzicach zdyskwalifikowanych na wystawach za tchórzostwo, a jest ono źródłem niekontrolowanej agresji. I nic nie możemy zrobić, bo na kundla bez rodowodu nie trzeba zezwolenia.
Wszystkie sznaucery olbrzymie, dobermany i owczarki niemieckie pochodzące z hodowli zarejestrowanych w ZKP przechodzą testy psychiczne. Wadliwe szczenięta, których zachowania odbiega od wzorca, są usypiane. Tymczasem amatorzy psich walk krzyżują najbardziej bojowe osobniki. Ich nabywcy nie pytają o metrykę, lecz o to ile przeciwników zagryzł. Psi problem dopiero w Polsce narasta.
- Przygotowywana jest nowelizacja ustawy z 1997 roku, która ma zastąpić nieskuteczne przepisy - mówi Marcin Trzciński, rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. - Nasze propozycje zostały już w ub.r. przekazane do Ministerstwa Rolnictwa, które opracowuje projekt. Dyskusyjna jest kwestia listy psów agresywnych i wydawania zezwoleń. W decentralizowanym państwie to gminy mają obowiązek określenia na swoim terenie spraw porządkowych, identyfikacyjnych i warunków trzymania zwierząt, by nie były maltretowane i głodzone.
Małgorzata Książek z Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej nie potrafi przewidzieć kiedy propozycje zmian ustawy o Ochronie Zwierząt trafią do Sejmu. MRiGŻ było koordynatorem wersji roboczej, która dopiero po zatwierdzeniu przez Radę Ministrów stanie się rządowym projektem. RM jeszcze nie zakończyła prac nad tym dokumentem.
JOLANTA TALARCZYK

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto