Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W niemieckiej szkole żuć gumę można, a u nas przeciwnie

Katarzyna Piotrowiak
Infografika Marek Michalski
Adrian wciąga na lekcji niezidentyfikowane przedmioty przez nos, rozgniótł pastylkę gumy do żucia - to uwaga z dzienniczka szkolnego polskiego ucznia.

Tymczasem od kilku dni niemieckie szkoły zachęcają uczniów do żucia gumy na lekcjach, a nawet podczas klasówki. To efekt badań, jakie zleciło bawarskie ministerstwo edukacji. Żucie gumy ma poprawiać koncentrację uczniów i korzystnie wpływać na wyniki w nauce.

Na naszych forach internetowych zawrzało. Uczniowie z województwa śląskiego, zaczęli dyskutować o szkolnych zakazach i swobodach. Nauczyciele i dyrektorzy szkół uważają, że takie badania należy traktować raczej z przymrużeniem oka.

- Producent gumy do żucia z pewnością się nie obrazi na wyniki tych badań - komentuje niemiecką inicjatywę Magdalena Kreczko, dyrektorka Zespołu Szkół w Wojkowicach.

Przemysław Fabjański, dyrektor Akademickiego Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Chorzowie tłumaczy, że widok ucznia żującego gumę mu nie przeszkadza, ale... - Trudno mu przyjdzie udzielać odpowiedzi przy tablicy żując gumę - śmieje się Fabjański.

- Dziś można zbadać wszystko, co się chce, dlatego niespecjalnie mnie przekonują doniesienia niemieckiego ministerstwa edukacji - mówi Krzysztof Juranek, dyrektor SP nr 1 w Tychach.

Dyrektorzy szkół wyjaśniają, że szkolne statuty nie regulują kwestii żucia gumy i nie znają przypadku, żeby ktoś dostał za to naganę. Tłumaczą jednak, że bez pewnych regulacji nie można prowadzić szkoły.

- Staramy się być wyrozumiali. W naszej szkole zrezygnowaliśmy nawet z mundurków szkolnych. To była wspólna decyzja nauczycieli, rodziców i uczniów - dodaje Juranek. - Na szczęście w przypadku młodszych dzieci, nie ma większych problemów wychowawczych.

Gorzej w gimnazjach. Nauczyciele przyznają, że uczennice często mylą szkołę z dyskoteką.

- Na szczęście moda się zmienia i problem gołych brzuchów się skończył. Z paznokciami też mamy spokój, teraz coraz częściej widuję tatuaże, a nawet szpilki, w których sama nie dałabym rady chodzić. Rzadko jednak reaguję, zwykle pytam, czy nogi nie bolą - opowiada jedna z nauczycielek katowickiej zawodówki.

Polska szkoła na koturnach
Z Maciejem Osuchem, społecznym rzecznikiem praw ucznia, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

W Niemczech zachęcają uczniów do żucia gumy na lekcjach. Absurd czy powiew nowych czasów?

Nie jestem przeciwnikiem żucia gumy, przeszkadza mi tylko przyklejanie jej gdzie popadnie. A co do niemieckich badań, to można uznać, że jest to ludzki aspekt funkcjonowania resortu oświaty, szkoda, że w obcym kraju. Zmiana postawy dorosłych odczarowuje w tym przypadku koturnowość edukacji, zwraca uwagę na ludzką sferę szkoły. Ostatnio mówi się, że nie wszystko to, co Europa wdraża jest dobre, ale tym razem widzę w tym dobry kierunek.

Czy w naszych szkołach można dostać naganę za żucie gumy?

Nie słyszałem o takim przypadku, ale wszystko może się zdarzyć. Spojrzenie na dziecko w procesie edukacji - już same te słowa brzmią groźnie - jest mało przyjazne. Oczywiście dawniej z powodu dredów można było zostać usuniętym ze szkoły, obecnie jest inaczej, ale radykalnych zmian nie widzę.

Na co uczniowie skarżą się rzecznikowi?

Zdarza się, że szkoła dosyć ostro zareaguje na wygląd ucznia, który ma na przykład irokeza na głowie. Nauczyciele, którzy tak reagują, często po prostu nigdy nie byli dziećmi, nie buntowali się, nie rozrabiali, co skutkuje takim spojrzeniem. Ja uważam, że uczniowie mają prawo ubierać się w co chcą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto