MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Światło się pali

Andrzej Grygierczyk
Walka o punkty, zwłaszcza dla piłkarzy Ruchu i Garbarni jest również walką o kształt przyszłości. Fot. Karina Trojok
Walka o punkty, zwłaszcza dla piłkarzy Ruchu i Garbarni jest również walką o kształt przyszłości. Fot. Karina Trojok
Dla większości klubów sposobem przetrwania na profesjonalnym poziomie jest wyłącznie gra w I lidze, gdzie - mimo wszystko - do podniesienia z murawy jest sporo pieniędzy.

Dla większości klubów sposobem przetrwania na profesjonalnym poziomie jest wyłącznie gra w I lidze, gdzie - mimo wszystko - do podniesienia z murawy jest sporo pieniędzy.

Widmo spadku, które zagląda w oczy Ruchowi Chorzów i Garbarni Szczakowiance Jaworzno, może uchodzić za wymowne świadectwo słabości śląskiego piłkarstwa. Oczywiście, może się tak zdarzyć - oby się zdarzyło - że nie spadnie żadna z nich, może być jednak i tak, że spadną obie. W tej sytuacji, po raz pierwszy od długich lat, w ekstraklasie pozostaną raptem trzej reprezentanci regionu.

Pieniądze z boiska

Powiada się, że - zwłaszcza dla Ruchu - racją przetrwania na profesjonalnym czy nawet półprofesjonalnym poziomie jest wyłącznie gra w I lidze, gdzie - mimo wszystkich zawirowań - do podniesienia z murawy jest sporo pieniędzy. Wynika to chociażby z komunikatu opublikowanego po poniedziałkowym posiedzeniu prezydium Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Przypomnijmy, że ustalono w jego trakcie, iż mistrz Polski w sezonie 2002/2003 otrzyma w kolejnym cyklu rozgrywkowym kwotę 3,7 mln złotych w czterech ratach, wicemistrz 3,1 mln zł, a trzecia drużyna 2,7 mln zł. Czternasty zespół w tabeli dostanie 1,8 mln złotych. A przecież, między trzecią a czternastą lokatą jest stosunkowo rozległa przestrzeń do "zagospodarowania". Jeśli zatem, nie będąc ligowym prymusem, można zarobić ok. 2 milionów złotych tylko z tytułu przynależności do piłkarskiej elity, to naprawdę jest się o co bić, nie mówiąc już o swoistym tytule do ubiegania się o różne kwoty u pomniejszych sponsorów. Dla krezusów, typu Wisła Kraków czy Groclin Dyskobolia może są to kwoty na drobne wydatki, ale dla innych - lwia część budżetu.

Bez ligi - agonia

Śmiało zatem można postawić tezę, że bez I ligi kilka klubów, w tym zatem i śląskie, zostanie skazanych na agonię finansową, a jeśli finansową, to i sportową. Przypadek Ruchu Radzionków, który pożegnał się z I ligą przed dwoma laty, a teraz rozpaczliwie broni się przed degradacją z II ligi, świadczy o tym dowodnie. Do upadku Polonii czy Szombierek Bytom, w tym akurat momencie nie ma co nawet wracać, choć przecież to także niegdysiejsi pierwszoligowcy i mistrzowie Polski.

Walka o uchronienie się przed degradacją z I ligi jest więc walką o życie w pełnym tego słowa znaczeniu. Uproszczeniem byłoby przy tej okazji stwierdzić, że konsekwencje degradacji uderzą wyłącznie w działaczy, którzy, dzięki drużynie w najwyższej klasie rozgrywkowej, dobrze egzystują. Dobrze przecież mają się także piłkarze, którzy jednak, w związku z ewentualnym spadkiem, w 80 przypadkach na 100 będą musieli obniżyć swój standard życia. Nie czarujmy się bowiem - chętnych na ich usługi w zredukowanej do czternastu zespołów I lidze, zbyt wielu nie będzie. Mało tego, wszyscy gracze, marzący o odzyskaniu zaległych kwot, które należą się im z tytułu kontraktów, premii itd. już na dobre będą musieli o nich zapomnieć.

Dominuje bieda

A zatem, im więcej "dobra sportowego", tym więcej "dobra finansowego". Zasada ta, oczywiście, funkcjonuje i w drugą stronę, może nawet przede wszystkim w nią, ale na razie, przynajmniej na Śląsku i przynajmniej w odniesieniu do Ruchu i Szczakowianki, trzeba pamiętać o tym pierwszym ujęciu.

Doskonale rzecz jasna zdajemy sobie sprawę - zostało to już wielokrotnie opisane i zdefiniowane - że poziom sportowy jest funkcją dostatku bądź jego braku, a na Śląsku, niestety, dominuje i narasta bieda. Niemniej, przypadek GKS Katowice, który dzięki godnej sportowej postawie, pozyskał zamożnego sponsora - firmę Dospel (wiele wskazuje na to, że uczy się ona osiągania celów marketingowych dość szybko i już bez wzbudzania złości ze strony katowickich kibiców), pokazuje, iż na wygłodzonym rynku kapitałowym Śląska także możliwe jest osiągnięcie stabilizacji. Na Bukowej woda płynie i światło się pali...

Niby tak jest również w Chorzowie, Zabrzu, Jaworznie, Wodzisławiu. Ale pytanie: jak długo jeszcze? - pozostaje aktualne. I o tym trzeba myśleć, sposobiąc się do każdego meczu, ze szczególnym uwzględnieniem najbliższego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto