Rozpoczęły się ostatnie szlify przed maturą 2024.
A jak wyglądała matura Zbigniewa Jaszczuka?
- Pisaliśmy w sali gimnastycznej, gdzie umieszczono tradycyjną dekorację z napisem Matura '76. Nie zmagaliśmy się wtedy z żadnymi obostrzeniami, koronawirusem czy innymi przeszkodami - komentuje wieloletni starosta żniński.
Zacznijmy jednak od początku: Zbigniew Jaszczuk ukończył ośmioklasową podstawówkę w Skrzeszewie, powiat Sokołów Podlaski. Po niej przyszedł czas na wybór szkoły średniej.
- Zdecydowałem się na Technikum Geodezyjne w Żelechowie koło Garwolina. Właściwie to trochę przez przypadek. Bo pierwotnie chciałem się uczyć w Technikum Elektronicznym w Siedlcach, ale nabór zamknęli rok wcześniej.
- W związku z tym starszy o rok kolega - Kaziu Ciechoniec, powiedział do mnie: "Chodź do Żelechowa. Co ja tam będę sam jeździł".
- Trasa ze Skrzeszewa do Żelechowa to była cała wyprawa. Autobusem jechało się do Sokołowa Podlaskiego, stąd była przesiadka do Siedlec, kolejny autobus zawoził nas do Łukowa i dopiero czwartym kursem trafialiśmy na miejsce. Oczywiście mieszkałem w internacie. Inna opcja nie byłaby możliwa.
Żeby dostać się do tego technikum, młody Zbigniew Jaszczuk zdawał egzaminy z matematyki i fizyki.
- Nauka trwała 5 lat. Maturę pisałem z języka polskiego i matematyki. Jeśli chodzi o polski, to z tego, co pamiętam, należało ocenić poezję Marii Konopnickiej.
Przyszłemu staroście żnińskiemu poszło tak dobrze, że rada pedagogiczna przyznała mu prawo wstępu, bez egzaminu, na wszystkie wyższe uczelnie w Polsce. Wybrał Politechnikę Warszawską, kierunek: geodezja.
Ale nie od początku było to tak oczywiste.
- Po klasie czwartej technikum zostaliśmy skierowani przez dyrektora szkoły do Państwowego Przedsiębiorstwa Geodezyjno - Kartograficznego w Warszawie na sześciotygodniowe praktyki zawodowe. Trwały od maja do końca roku szkolnego.
- Masę pieniędzy nam tam wtedy płacili. Jak normalnym pracownikom. Ponieważ kasa była dobra, rozważałem taką opcję: na żadne studia nie idę, tylko od razu do roboty.
- Jednak gdy po maturze ogłosili, że mam wolny wstęp na wszystkie uczelnie techniczne w kraju, stwierdziłem: skoro tak, to się poświęcę.
Zbigniew Jaszczuk, choć do Żelechowa, jak twierdzi, trafił przez przypadek, nigdy nie żałował, że zawodowo związał się z geodezją.
- Trafiłem na dobry zawód. Przekonałem się o tym już na praktykach szkolnych w Górze Kalwarii, Nowym Warpnie i Choszcznie. Wtedy jeszcze trzeba było chodzić po wieżach triangulacyjnych. Dziś są GPS-y i satelity.
- Placówka w Żelechowie ma swoją historię. Powołano mnie tam do komitetu honorowego na 50-lecie szkoły. Kilka razy ją jako absolwent odwiedzałem.
- Kończył ją również mój brat Darek, który jest burmistrzem w Mrozach. To tam, gdzie kręcili serial "Ranczo".
A co z tym świadectwem z bazaru?
- W tamtych latach różne dyplomy można było kupić. Na słynnych bazarach w Katowicach albo Różyckiego w Warszawie. I można było sobie nawet ocenę wybrać. Jednak nie skorzystałem z takiego zdobywania wykształcenia - komentuje starosta żniński.
echodnia.eu Dom rodzinny Ponurego czeka na gości
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?