Społecznicy ocenili realizację programu "Nas troje i więcej". Popis chaosu i niekompetencji...

Stowarzyszenie Bona Fides opublikowało raport z realizacji programu ulg dla rodzin wielodzietnych "Nas troje i więcej". Społecznicy nie zostawili suchej nitki na urzędnikach, zajmujących się jego realizacją i ich działania oceniają krótko: klapa. Krytyka chyba poskutkowała, bo do programu, do którego jeszcze niedawno nie chcieli włączyć się biznesmeni, dołączyły cztery prywatne firmy: oprócz dwóch sal zabaw, restauracja i firma oferująca szkolenia! To nadal kiepsko, ale lepiej niż jeszcze miesiąc temu.

Program funkcjonuje w mieście od stycznia tego roku. Na jego wprowadzenie nalegało właśnie Bona Fides. Członkowie stowarzyszenia zebrali 2000 podpisów poparcia dla inicjatywy i przedłożyli ją Radzie Miasta w formie projektu uchwały obywatelskiej.

- Rozpoczynając monitoring zdawaliśmy sobie sprawę, że program funkcjonuje bardzo słabo. W czasie prowadzenia badania okazało się jednak, że rzeczywistość przerosła nasze najgorsze oczekiwania, a sposób, w jaki urząd realizuje program, jest momentami wręcz popisem niekompetencji i chaosu - komentuje Grzegorz Wójkowski, prezes Bona Fides.

Zaniedbania? Bona Fides ma ich całą listę. Wśród nich jest brak przez prawie trzy miesiące wzoru porozumienia urzędu z przedsiębiorcami, zainteresowanymi udzielaniem zniżek dla rodzin wielodzietnych.

- Wszystkie prywatne firmy, które się w tym czasie zgłaszały do urzędu, były odsyłane z kwitkiem - wyjaśnia Wójkowski. - Dwie osoby odpowiedzialne w ciągu trzech miesięcy za współpracę z prywatnymi przedsiębiorcami, wysłały w tym czasie zaledwie ok. 50 pism z propozycją współpracy.
Kolejne? - Choć na stronie Urzędu Miasta jest informacja, że zniżki obowiązują m.in. na lodowisku Jantor, to klientka programu dowiedziała się od pracownika obiektu, że Jantor nie udziela żadnych zniżek w ramach programu - przypomina prezes Bona Fides.

A to tylko wierzchołek góry problemów. Kuleje promocja programu. W ciągu pierwszych trzech miesięcy jego funkcjonowania, wydano 515 kart zniżkowych. Dla porównania w analogicznym okresie w Tychach wydano 2547 kart, a od 2009 roku do chwili obecnej w ramach programu "3+ Liczna Rodzina" karty otrzymało blisko 4,5 tys. tyszan. W Katowicach, według danych z początku maja, kart wydano 623. Nie ma też w urzędzie obiecanego etatu dla urzędnika odpowiedzialnego za realizację programu.

- Pytając w magistracie o koordynatora wskazano nam panią naczelnik Wydziału Polityki Społecznej. Z kolei w punkcie odbioru karty przy ul. Pocztowej poinformowano nas, że program nie ma koordynatora, a za jego prowadzenie odpowiadają dwie osoby: pracownik z Biura Miejskiego Rzecznika Konsumentów i pracownik z Wydziału Polityki Społecznej - czytamy w raporcie.

Co na to urzędnicy? Nie sypią głowy popiołem, za to twierdzą, że robią, co w ich mocy. - Program ma dopiero pięć miesięcy i się rozwija - przekonuje Jakub Jarząbek z biura prasowego UM. Zastępca naczelnika w Wydziale Polityki Społecznej wypowiada się w podobnym tonie. - Cały czas działamy, wysyłamy multum zaproszeń do przedsiębiorców i myślę, że program w końcu się rozkręci - mówi Jolanta Wolanin.

Przypomnijmy, że program dotyczy rodzin, w których jest troje i więcej dzieci, niezależnie od kryterium dochodowego. Do korzystania z ulg uprawniają wydawane przez magistrat legitymacje. Tańsze wejściówki można dostać na lodowisku Jantor (teoretycznie) i w Spodku, w Muzeum Historii Katowic, Galerii Sztuki Współczesnej BWA, Śląskim Teatrze Lalki i Aktora "Ateneum" oraz na miejskich kąpieliskach. Ulgi oferują sale zabaw Nibyladnia w Murckach (10 proc.) oraz Figlarnia przy 1 Maja (25 proc.). Przed kilku dniami urzędnicy podpisali też dwie nowe umowy z prywatnymi firmami. Restauracja Thai Express oferuje rabat 20-proc. na menu w weekendy, a Zespół Szkoleniowo-Terapeutyczny EGO 25-proc. ulgę na cykl 10 szkoleń dla rodziców.