MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rząd wspiera, gmina żywi - na miarę możliwości

TERESA SEMIK
Posiłek w Szkole Podstawowej nr 23  im. Alfreda Szklarskiego w Katowicach. Fot. ARKADIUSZ GOLA
Posiłek w Szkole Podstawowej nr 23 im. Alfreda Szklarskiego w Katowicach. Fot. ARKADIUSZ GOLA
Gabinet Leszka Millera tak znakomicie zareklamował chęć dożywiania dzieci, że dziś wielu wierzy w darmowy posiłek w szkole - serwowany bez wyjątku wszystkim - i uczniowie ciągle pytają, kiedy wreszcie dostaną obiecany ...

Gabinet Leszka Millera tak znakomicie zareklamował chęć dożywiania dzieci, że dziś wielu wierzy w darmowy posiłek w szkole - serwowany bez wyjątku wszystkim - i uczniowie ciągle pytają, kiedy wreszcie dostaną obiecany obiad. Tymczasem liczyć mogą na tę pomoc wyłącznie dzieci najuboższe.

Problem w tym, że w większości gmin województwa śląskiego akcja w ogóle nie ruszyła z miejsca, choć uchwałę w tej sprawie rząd podjął w ostatnich dniach grudnia. Godziną "zero" miał być koniec zimowych ferii, tymczasem...
- Nie dostaliśmy na tę akcję ani grosza - zapewnia Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego Urzędu Miejskiego.

Rząd na początku 2002 roku uruchomił 160 mln zł na dożywianie, zakładając, że akcją obejmie 716 tys. uczniów w całym kraju, ale tylko ze szkół podstawowych i gimnazjów. O liceach, czy technikach w tym programie w ogóle nie ma mowy.

I choć rząd mówi, że znalazł pieniądze, by dokarmić o 13 tys. dzieci więcej niż w ubiegłym roku, to według danych Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej przynajmniej 2 mln uczniów w wieku od 7 do 19 lat powinno z takiego dożywiania korzystać.

Przyjęty przez Radę Ministrów dokument nosi nazwę: "Rządowy program wspierania gmin w dożywianiu uczniów", gdyż dożywianie dzieci w szkołach to zadanie własne gminy. Samorządy, na miarę finansowych możliwości, robią to od kilku lat, przeznaczając na ten cel o wiele więcej pieniędzy, niż teraz obiecuje im dać Warszawa.

Gliwice wydały w ub. roku na obiady dla głodnych dzieci 789 tys. zł. Budżet państwa dołożył 127 tys. zł.

- Opieką objęto 2.100 uczniów - wszystkich potrzebujących. Wszystkich, to znaczy tych, którym ta pomoc należy się zgodnie z ustawą o opiece społecznej z 1990 roku, a więc gdzie dochód w rodzinie jest odpowiednio niski - mówi Małgorzata Brzozowska z gliwickiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Wprawdzie kryteria ubóstwa rodzin zostały w rządowym programie dożywiania nieco podwyższone, lecz myśmy je uwzględnili w naszej pracy już wcześniej. W tym roku dożywiać będziemy tyle samo dzieci, co w roku poprzednim.
Gliwice wystąpiły do wojewody śląskiego o dofinansowanie akcji i otrzymały pierwszą ratę.

Władze samorządowe Katowic na dożywianie 2.500 dzieci wydały w ub. roku 1 mln 335 tys. zł, wojewoda wsparł je w wysokości 120 tys. zł. Oczekiwane w tym roku pieniądze (335 tys. zł) nie nadeszły. Tymczasem ciepły obiad w Katowicach miały zagwarantowane dzieci z najniższego, ustawowego kryterium ubóstwa.

- Zgodnie z podwyższonym kryterium dochodowym, dożywianiem powinno być objętych kolejnych 836 dzieci - mówi Waldemar Bojarun z katowickiego magistratu. - Akcja nie ruszyła, gdyż nie mamy obiecanych pieniędzy.

Wprawdzie Dąbrowa Górnicza otrzymała od wojewody pierwszą ratę, ale dzieci nadal muszą obejść się smakiem.
- Zgodnie z nowymi kryteriami dochodowymi dożywić możemy około 250 dzieci więcej, ale jeszcze nie przeprowadziliśmy wszystkich wywiadów środowiskowych, akcja nie w pełni ruszyła - mówi Anna Gondek, wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Dąbrowa Górnicza dożywiła w ub. roku 753 dzieci. Z kasy gminy wydała na tę pomoc ponad 234 tys. zł, z budżetu wojewody otrzymała jedną dziesiątą tej kwoty.
Rządowy program nie ruszył również w Pszczynie.

- Pieniądze od wojewody (ok. 40 tys. zł) dotarły niedawno, nie mamy jeszcze list uczniów, którzy z tej pomocy mogliby skorzystać - mówi Janina Wojciech, dyrektor Pszczyńskiego Zarządu Edukacji. - Do tej pory dożywialiśmy 674 dzieci.
W województwie śląskim z darmowych obiadów skorzystać ma około 54,5 tys. dzieci, to jest prawie 10 proc. wszystkich uczniów szkół podstawowych i gimnazjów.

Pozostaje jeszcze problem - niewydolność szkolnych stołówek. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, w ub. roku tylko 26 proc. polskich szkół miało czynne stołówki. W dużych miastach Śląska i Zagłębia sytuacja nie jest najgorsza.

- Na 36 szkół podstawowych tylko w jednej nie ma kuchni, wszystkie gimnazja są w nie wyposażone - mówi Mieczysław Żyrek, naczelnik Wydziału Edukacji UM w Katowicach.
Szkoły bez stołówek mogą dostać od wojewody 10 tys zł na urządzenie punktów wydawania posiłków.

Akcje dożywiania dzieci prowadzi się w Polsce od lat. Niektórzy do dziś czują zapach przypalonego mleka, jaki roznosił się po szkolnych korytarzach w latach 60. Skutek tych akcji był zawsze marny. Dlaczego tym razem ma się udać? Tego nikt nie wie. Na razie akcja rządowa zaczęła się falstartem.

Uczeń szkoły podstawowej i gimnazjalnej korzysta z posiłków nieodpłatnie, jeżeli dochód w jego rodzinie "nie przekracza 200% proc. kryterium dochodowego określonego zgodnie z art. 4 ustawy z dnia 29 listopada 1990 r. o pomocy społecznej".

Tzw. kryterium dochodowe wynosi obecnie:
- 447 zł na osobę samotnie gospodarującą,
- 406 zł na pierwszą osobę w rodzinie,
- 285 zł na drugą i dalsze osoby w rodzinie powyżej 15 lat,
- 204 zł na każde dziecko w rodzinie poniżej 15 lat.

Jeżeli, przykładowo, matka samotnie wychowuje dziecko, to sumuje się: 406 zł plus 204 zł = 604 zł, a tę kwotę powiększa o ustawowe 200 proc., co daje 1208 zł. Jeżeli matka zarabia poniżej tej kwoty, dziecko ma prawo do bezpłatnego posiłku w szkole.

od 7 lat
Wideo

Jak politycy typują wyniki polskiej reprezentacji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto