Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rocznica katastrofy smoleńskiej: Wspomnienie o Aleksandrze Natalii-Świat

Hanna Wieczorek
Aleksandra Natalii-Świat i jej mąż w roku 2002
Aleksandra Natalii-Świat i jej mąż w roku 2002 arc. domowe Jacka Świata
Z Jackiem Światem, mężem posłanki Aleksandry Natalii-Świat, rozmawia Hanna Wieczorek.

Jak pan poznał żonę?
To jest historia polityczno-romantyczna. Był 1981 rok, ja pracowałem w teatrze studenckim. Kiedy wybuchły wielkie strajki studenckie, odwiedzaliśmy strajkujących i dawaliśmy spektakle. Pewnego dnia trafiliśmy na Akademię Ekonomiczną, gdzie Ola była wiceszefową NZS-u i strajku. Przypadkowo zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Przegadaliśmy mnóstwo czasu. Potem kontakt się urwał, zaczął się stan wojenny. Mnie po paru dniach zapuszkowali i długo nie miałem o niej żadnych wiadomości. Napisałem do niej gryps, żeby się przypomnieć, Ola odpisała. Wymieniliśmy parę takich listów. Po pół roku wypuścili mnie, zaprosiłem kilku znajomych na gorzałkę z tej okazji, między innymi Olę. Ola przyszła i została... Widać, było w tym jakieś zrządzenie losu.

I od razu ślub?
Nie, dopiero w w 1985 roku. Braliśmy dzień po dniu ślub cywilny i kościelny. Cywilny to była formalność.

Pana żona osiągnęła wielki sukces w polityce: była nie tylko posłanką, ale też wiceprzewodniczącą PiS. Zajęło jej to dużo czasu. Dlatego, że była kobietą?
Trwało to tak długo trochę dlatego, że taka jest właśnie polityka. Zdobycie pozycji w partii to długa praca. To się nie dzieje tak z dnia na dzień. A trochę dlatego, że Ola nie myślała na początku, żeby być w pełni zawodowcem. Pracowała w urzędzie miejskim, potem zrobiła papiery na członka rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa i poszła do MPK. Wygrała konkurs na dyrektora ekonomicznego. Ta praca była absorbująca. Przecież to gigantyczna spółka. Kiedy skończyła się kadencja Oli w MPK, nie przedłużono z nią kontraktu. W końcu zdecydowała, że wystartuje w wyborach do Sejmu.

Państwa życie zmieniło się. Żona stała się osobą publiczną, większość czasu spędzała w Warszawie.

Byliśmy małżeństwem już ho, ho, ho. To nie było tak, że musimy cały czas siedzieć i za rączki się trzymać. Po tylu latach w związku pewne decyzje łatwiej się już podejmuje. Oczywiście, wybór Oli do Sejmu wywrócił nasze życie do góry nogami. Ola wpadała na dzień, dwa czy trzy do Wrocławia. I towarzyszyło temu ogromne zamieszanie, bo musiała sobie rzeczy przygotować na kolejny wyjazd. Były przy tym zaproszenia, spotkania, masa telefonów, przyjaciele. Takiego czasu tylko dla siebie było bardzo niewiele. Żyliśmy trochę na odległość.

Ludzie pamiętają, że Pana żona często się uśmiechała, ale mówią przy tym, że miała silny charakter.
Na pewno była optymistyczna, pogodna, miała duże poczucie humoru. To ważna cecha, która nas złączyła. Nie chcę wyjść na szowinistę, ale rzadko się spotyka kobietę z tak olbrzymim, abstrakcyjnym poczuciem humoru, jak to, które miała Ola. Charakter? Pewnie tak. Wdrapała się wysoko. Weszła w męski świat, gdzie kobieta musi pokazać, że jest lepsza.

Wyjazd do Smoleńska to był obowiązek, czy żona chciała tam jechać?

To była dla Oli podwójna misja. Po pierwsze, brat babci Oli zginął w Katyniu, nikt tam nigdy nie był. Druga sprawa to pomysł związany z tak zwanym Gajem Katyńskim. Ola się bardzo zaangażowała, żeby każdej ofierze katyńskiej zasadzić dąb. Leciała do Smoleńska nie tylko po to, żeby uczestnicyć w uroczystościach. Chciała przywieźć garść ziemi katyńskiej na odsłonięcie tego drzewa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto