Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moda na seniora? Urząd Marszałkowski zaprosił tych najaktywniejszych na spotkanie. My wypytaliśmy...

Justyna Przybytek
Spotkanie w Rondzie Sztuki. Oprócz dyskusji odbywały się tu też warsztaty, m.in. z bibułkarstwa
Spotkanie w Rondzie Sztuki. Oprócz dyskusji odbywały się tu też warsztaty, m.in. z bibułkarstwa Marzena Bugała
Zdrowie, pieniądze, izolacja... w tej lub innej kolejności. Zdrowie nie dopisuje, lekarstwa kosztują, pieniędzy brak na kino, teatr, albo wypad do kawiarni. O tym, jak żyć po 60-tce opowiadali nam seniorzy. Ci superaktywni.

Mają powyżej 60 lat, sporo doświadczenia i wolnego czasu, a jeszcze więcej energii. We wtorek w restauracji Oko Miasta na katowickim rondzie spotkali się seniorzy - uczestnicy zorganizowanej przez Urząd Marszałkowski konferencji "Moda na seniora". Hasło ma promować aktywność zawodową właśnie wśród seniorów, a spotkanie - być okazją do wymiany doświadczeń między nimi.

- W Katowicach już około 20 proc. mieszkańców to osoby po 60. roku życia. Jest więc zapotrzebowanie na ofertę dla starszych - mówiła Helena Hrapkiewicz, kierownik Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Katowicach. Słuchaczy UTW jest obecnie 1200. W 1982 r., gdy uniwersytet uruchamiano, było ich 70. 1200, to za dużo.
- To maksimum, któremu możemy zapewnić godziwe warunki i ofertę - twierdzi Hrapkiewicz. Dlatego zabiega o powołanie w Katowicach drugiego uniwersytetu dla starszych mieszkańców. Jedyny działa przy Uniwersytecie Śląskim.

W ramach UTW organizowane są zajęcia rehabilitacyjne, jogi, gimnastyki, prowadzone jest kółko historyczne, czy np. zajęcia o zdrowej żywności.
Oferta dla starszych więc jest i nie tylko na UTW, problem w tym, że nie zawsze można dotrzeć do informacji o niej, a to tylko wierzchołek góry problemów, z którymi muszą radzić sobie seniorzy. O niektórych postanowili nam opowiedzieć.

- Dla mnie numer jeden: podział na "my" i "oni", młodszych i starszych i izolacja tych drugich, zamknięcie ich w domu, w ich własnym świecie. Pojawia się strach przed byciem nieakceptowanym - wyjaśniła emerytka Irena Konieczny.

- Życie towarzyskie, które kończy się na kawie wśród znajomych - dodał 62-letni Bogumił Walczak.

Oboje - Konieczny i Walczak - myślą o uruchomieniu spółdzielni socjalnej, która zrzeszałaby właśnie seniorów. Rady od czego zacząć szukali na wtorkowej konferencji.

Zdrowie i pieniądze - to z kolei dwa najistotniejsze problemy seniorów zdaniem 63-letniej Gabrieli Heuchert.
- W pewnym wieku zdrowie nie dopisuje, pieniądze idą na leki, więc na resztę, jak kino, teatr, czy kawiarnia, nie starcza - mówiła starsza pani. Znalazła więc inną rozrywkę - haftowanie. Tej sztuki uczy Aniela Adamus. Adamus ma 57 lat. Siedem lat temu kopalnię, w której pracowała, zamknięto.

- Zostałam na świadczeniach przedemerytalnych. Ten niby urlop zaczął mi się nudzić po dwóch miesiącach. Człowiek musi coś ze sobą robić, brakuje mu ludzi, kontaktów z nimi, aktywności - opowiada.
Pani Aniela w szkole podstawowej uczyła się podstaw szydełkowania i haftowania.
- Potem dom, rodzina praca, nie było czasu. Dopiero na emeryturze odkryłam swój talent - mówi. I jak twierdzi, korzyści są znaczne.
- Haftowanie uspokaja, relaksuje i zajmuje, gdy nie wiadomo co z czasem zrobić - dodaje.

A co jeśli na aktywność nie ma sił? Trzeba się przełamać. Na początek kursy, a z czasem kto wie: dotacja z Europejskiego Funduszu Społecznego (które promował Urząd Marszałkowski) i własna firma - tak poradziła sobie Maria Swadźba, która dzięki dotacji unijnej, zdobytej za pośrednictwem urzędu pracy, uruchomiła własną firmę - przedszkole.

Z Heleną Hrapkiewicz, kierownik Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Katowicach, rozmawia J. Przybytek

Wielu seniorów ma problem z aktywnością?
Emerytury trzeba się uczyć jakieś 20 lat wcześniej - aktywność człowieka jest zależna od jego doświadczenia.

Ale są problemy...
Podstawowy to pieniądze. Przy emeryturze 1200 zł, jeśli jest się samotnym, jak prowadzić godne, aktywne życie i jeszcze szukać rozrywek? Choć w Katowicach jest bardzo dobrze - jest wiele wydarzeń i koncertów za darmo. Trzeba tylko wyjść i zgłosić się po bezpłatną wejściówkę. Ale potrzeba przełamania takiego myślenia "a po co?", "a może nie". Dlatego łatwiej w grupie, bo samemu wyszukuje się przeszkody, choćby padający deszcz.

Z Marią Swadźba, 57-letnią szefową punktu przedszkolnego Piccolo w Orzeszu, rozmawia J. Przybytek

Myślała pani kiedyś, że zostanie bizneswoman?
Absolutnie nie! Nie miałam pojęcia o funkcjonowaniu firmy.

A zaczęło się 2 lata temu
Pracowałam w przedszkolu, ale nie przedłużono mi umowy. W wieku 54 lat trafiłam na zasiłek. Znalazłam w DZ ogłoszenie o naborze projektów na dofinansowanie własnej firmy. To był ostatni dzień rekrutacji, ale zdążyłam. Dostałam 40 tys. zł dotacji. Wystarczyło na uruchomienie punktu, a zabawki kupowałam z czasem.

Niełatwo chyba utrzymać firmę?
Trzeba mieć pomysł, znaleźć niszę w rynku i w końcu zaryzykować. Przyjmujemy małe dzieci w wieku 3 lat, dla których gdzie indziej nie ma miejsc. W zeszłym roku grupa miała 15 osób, teraz ma 9, to takie domowe przedszkole.

A rodzina poparła pomysł?
Córki bardzo, obecnie obie zatrudniam - jedna uczy języków obcych, druga jest po pedagogice. Mąż do dziś jest oporny, boi się, że wszystko padnie. Ja już się nie boję, nie ma czego!


Katastrofa samolotu Cirrus w Pyrzowicach. NAJNOWSZE USTALENIA, NIEZNANE FAKTY, RELACJE ŚWIADKÓW
TOP 14 poszukiwanych przestępców w woj. śląskim ZOBACZ ICH TWARZE

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto