Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katowice: Złote Maski rozdane [ZDJĘCIA]

Henryka Wach-Malicka
Przedstawienie roku - „MORFINA” wg powieści Szczepana Twardocha, w reżyserii  Eweliny Marciniak.  Teatr Śląski w Katowicach
Przedstawienie roku - „MORFINA” wg powieści Szczepana Twardocha, w reżyserii Eweliny Marciniak. Teatr Śląski w Katowicach Arc
Złote Maski to najstarsze w naszym regionie (przyznawane od 1967 r.) wyróżnienie, promująceosiągnięcia sceniczne. Tradycyjnie, Złote Maski wręczane są z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, który przypada 27 marca...

Katowice: Złote Maski rozdane, poznaj nagrodzonych:

Przedstawienie roku - „MORFINA” wg powieści Szczepana Twardocha, w reżyserii Eweliny Marciniak. Teatr Śląski w Katowicach

Złota Maska dla wszystkich twórców i realizatorów spektaklu
Najbardziej oczekiwana premiera sezonu okazała się największym jego wydarzeniem, choć ani przez minutę nie przypominała kliszy literackiego pierwowzoru. Odwrotnie, widzowie i recenzenci podkreślali oryginalność teatralnej interpretacji powieści-rzeki Szczepana Twardocha. A przede wszystkim, zaskakującą różnorodność środków artystycznych, dzięki którym książkowa „Morfina” zyskała jakby kolejne, już czysto sceniczne życie. Reżyserka Ewelina Marciniak, wraz z dramaturgiem Jarosławem Murawskim, wybrali z prozy Twardocha głównie te wątki, które pokazywały starcie indywidualnego człowieka z machiną przemijania i zmiennością ocen historycznych. Z takiej perspektywy dylematy Konstantego Willemana stają się tylko niezauważalnym epizodem na przesuwającej się taśmie wspomnień. A kiedyś, jeśli w ogóle, będą jedynie podmiotem swobodnej interpretacją dziejów. W spektaklu Eweliny Marciniak jednostkowe życie, choćby i najbardziej tragiczne, nie znaczy wiele (prawie nic) na wielkiej historycznej karuzeli, która zwalnia lub przyspiesza wyłącznie pod wpływem rozmaitych ideologii, umów, układów i interesów. Ludzie zaś, tak jak Konstanty, przyjmują maski i zmieniają kostiumy, w złudnej nadziei, że pozostanie po nich chociaż wspomnienie. Nie wiedząc, że wspomnienia albo całkiem zacierają się w cudzej pamięci, albo ta pamięć je zniekształca, albo wręcz nimi manipuluje. Symbolem „sceny historii”, a więc miejsca świadomego kreowania rzeczywistości, są w spektaklu teatralne toaletki, przy których aktorzy, na oczach widzów, przeistaczają się w kolejnych bohaterów opowiadanej historii. Już przebrani, podejmują potem kwestie, grając po kilka (kompletnie od siebie odmiennych) postaci, zlewających się w finale w jedną wielką ludzką magmę, odchodzącą w przeszłość. Ciekawym (choć trudnym dla zespołu) posunięciem realizatorów było umiejscowienie spektaklu poza siedzibą teatru, w zabytkowym Szybie Wilson. W tym szczególnym miejscu dodatkowo symbolicznego wymiaru nabrały niebanalne dekoracje Katarzyny Borkowskiej, współautorki projektów kostiumów Pauli Grocholskiej „pulsująca” choreografia Dominiki Knapik, a przede wszystkim muzyka zespołu Chłopcy Kontra Basia, jeden z najważniejszych elementów tej inscenizacji. „Morfina” to jednak przede wszystkim triumf aktorów Teatru Śląskiego, którzy idealnie połączyli prawdopodobieństwo przeżyć bohaterów z ich nierealnym, transowym wymiarem, wywiedzionym z narkotycznego snu Willemana. To przedstawienie jest więc nie tylko zaproszeniem do rozmowy o poszukiwaniu sensu ludzkich działań i ich uwarunkowaniach. To także dowód na to, jak wielka ekspresja tkwi w teatrze, gdy nad wspólnym projektem pracuje grupa ufających sobie ludzi.

Rola wokalno-aktorska: EWA ŁOBACZEWSKA

Złota Maska za rolę Marii Reiner w spektaklu „Dźwięki muzyki” w Gliwickim Teatrze Muzycznym w Gliwicach
Talentem i urodą (dopuszczalna kolejność odwrotna) Ewa Łobaczewska podbiła widzów musicalu „Dźwięki muzyki” Richarda Rodgersa i Oscara Hammersteina II, w reżyserii Marii Sartovej. A zadanie miała karkołomne - przekonująco zagrać wcielenie dobra absolutnego, co do najłatwiejszych zadań nigdy nie należy! Bo też postać guwernantki Marii, nie dość, że trudna wokalnie, to jeszcze nakreślona została przez autorów dość jednowymiarowo (przynajmniej przez połowę libretta). Młodziutka artystka pokonała jednak „przeszkody” w doskonałym stylu. Obdarzona pięknie brzmiącym, jasnym głosem, trudne nuty brała z marszu, a bohaterce najpierw dodała wdzięku, a z biegiem akcji - wewnętrznej siły i konsekwencji, by w finałowej scenie zaskoczyć (i tak zauroczoną) publiczność przejmującym dramatyzmem. Nawiasem mówiąc, znakomicie radziła sobie też z potencjalnie nieprzewidywalnymi partnerami, jakimi była gromadka dzieci, obsadzonych w rolach podopiecznych Marii.

Rola aktorska: MICHAŁ KULA

Złota Maska za role: Szmuela Sprola w „Sprzedawcach gumek” i Grabarza „Hamlecie” w Teatrze im. A. Mickiewicza
w Częstochowie

Król życia czy bezbrzeżnie samotny człowiek? Cwaniak czy tylko nieudolny handlowiec? Mitoman czy niepoprawny marzyciel? Kim jest Szmuel Sprol, bohater gorzkiej (niby)komedii Hanocha Levina, w interpretacji Michała Kuli? Do końca przedstawienia nie wiemy. I po powrocie do domu też niczego nie wymyślimy, bo największą zaletą tej roli jest jej niejednoznaczność. Z trójki krążących wokół siebie postaci „Sprzedawców gumek” - w reżyserii Andrzeja Bartnikowskiego - Belę i Johanana łączy jednak coś na kształt (nieudolnej, ale jednak) wspólnoty. A Szmuel jest sam. Sam i samotny. Miotający się między farsową pozą a emocjonalną pustką. Posiadacz, odziedziczonych w spadku, kilkunastu tysięcy prezerwatyw, zagłusza szarą rzeczywistość potokiem opowieści o potencjalnym szczęściu - pięknych kobietach i luksusowej egzystencji w mitycznym Teksasie. Jest w roli Michała Kuli bogata gama środków aktorskich, ale jest też ton rozmowy serio. O tęsknocie za namiętną miłością; albo chociaż za codzienności obok bliskiego człowieka. O niespełnieniu, po prostu.

Rola aktorska: ANNA KADULSKA

Złota Maska za role: Heli i Panny Alicji w spektaklu „Morfina”
W scenicznej „Morfinie”, Anna Kadulska zagrała dwie, zupełnie odmienne charakterologicznie, bohaterki. Ta pierwsza, bardziej widoczna, to energiczna, momentami wręcz demoniczna żona Konstantego - kobieta, uwieziona między seksualną fascynacją mężem, a pragnieniem zostania szanowaną… wdową po nim. Postać Alicji jest skromniejsza (także przez czas obecności na scenie). Samotna istota, której nikt nie zauważa, z którą nikt się nie liczy, zdumiona faktem, że w ogóle żyje, skoro wokół niej życie traci sens. Aktorka polubiła Alicję już w czasie lektury „Morfiny”, choć nie wiedziała jeszcze, że wkrótce zagra ją na scenie. I, że udział w tej inscenizacji w ogóle okaże się wielką zawodową przygodą . – Bo to było niesamowite doświadczenie – opowiada – choć nie ukrywam, że zaskoczył mnie sposób, w jaki przygotowywaliśmy premierę. Pamiętam dobrze pierwsze spotkanie z Eweliną Marcianiak. Rozdała nam teksty ról i zarządziła, że tego samego dnia mamy stawić się, na drugą próbę, w… dresach! To były ćwiczenia ruchowe, połączone z improwizacją. Budowanie postaci zaczynaliśmy nie od analizy psychologicznej lecz od ruchu postaci, co później sprawdziło się, gdy spektakl nabierał ostatecznego kształtu. Nigdy dotąd tak nie pracowałam. Nie było to łatwe, wymagało konsekwencji i nadążania za wizją artystyczną reżyserki. Ale dziś mogę już powiedzieć: każde łamanie bezpiecznych schematów w pracy nad rolą wychodzi aktorowi tylko na dobre!

Poznaj wszystkich zwycięzców na dziennikzachodni.pl...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto