Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jeden z najsłynniejszych procesów w Katowicach. Rudolf Olma porywacz samolotu. Pamiętacie?

Teresa Semik
Kadr z filmu TVN przypominającego tamtą historię
Kadr z filmu TVN przypominającego tamtą historię
To był pokazowy proces i tajemnicza historia. Na ławie oskarżonych siedział Rudolf Olma z Bielska-Białej. Bez oka, lewej dłoni, ze śladami poparzeń po wybuchu bomby, którą wniósł na pokład samolotu lecącego z Katowic do Warszawy. Gdy An-24 wzbił się na wysokość 1500 m, zażądał lądowania w Wiedniu.

W sądzie wzbudzał litość. Powtarzał, że ilekroć starał się o paszport, by wyjechać do Niemiec, to zawsze dostawał odmowę. Dlatego zaplanował porwanie samolotu.
Kostkę trotylu o wadze 400 gram ukrył w waflach. Oblał je czekoladą i zapakował w przeźroczystą folię. Bomba wyglądała jak torcik. Włożył ją do siatki z pomarańczami i słodyczami, by nie wzbudzała podejrzeń.

Stał tyłem do kabiny pilotów. W jednej ręce trzymał kostkę trotylu, a w drugiej zawleczkę połączoną z bombą sznurkiem - tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał do niego strzelić. Wybuch byłby wówczas nieunikniony. Mówił głośno, by przekrzyczeć ryk silników, że to porwanie. Słyszał, jak drugi pilot mówi przez radiotelefon: "Uprowadzenie! Uprowadzenie!".

Pasażerowie zachowywali zadziwiający spokój. Porwań samolotów z Polski było wtedy wiele i wszystkie kończyły się happy endem. Dlaczego 26 sierpnia 1970 r. miałoby być inaczej?

An-24 nagle wykonał gwałtowny manewr i Rudolf Olma stracił równowagę. Szarpnął rękami i kostka trotylu wypadła. Na szczęcie zdążył ją złapać lewą ręką i ładunek eksplodował w powietrzu. Gdyby wybuchnął na podłodze samolotu, mógłby uszkodzić przewody paliwowe. Na pokładzie było 27 pasażerów.
Już w trzynastym dniu procesu sąd ogłosił wyrok. Rudolfa Olmę skazał na 25 lat więzienia. Sędziemu najbardziej przeszkadzało to, że oskarżony podkreśla swoje niemieckie pochodzenie. Ojciec Olmy był Niemcem.
Wiceprokurator wojewódzki Paweł Bednarek, który groził Olmie - wrogowi ludu - karą śmierci, kilka lat później sam uciekł z Polski do Niemiec w trakcie wycieczki do Austrii. Legitymację partyjną zostawił w służbowym biurku.

Tajemnica: Zaginęły akta z procesu

Zachowały się tylko dokumenty akta z pobytu Rudolfa Olmy w więzieniu. Pierwszą przepustkę dostał po 9 latach, pierwszy pięciodniowy urlop - po 12. Siedział w celi z szablistą Jerzym Pawłowskim, skazanym za szpiegostwo.
Uciec za wszelką cenę
Olma wyszedł na skutek amnestii po 17 latach. Był rok 1988. Kilka miesięcy później wykupił w "Orbisie" wycieczkę do Hamburga, wysiadł w Niemczech i już nie wrócił do Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto