18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ile Was tu "łazi", czyli przedświąteczna zbiórka... Nic prostego

Justyna Przybytek
Zbiórka Aniołów z Załęża
Zbiórka Aniołów z Załęża Lucyna Nenow
Proszenie o pieniądze łatwe nie jest. Ludzie nie wierzą, omijają, przeganiają. Ale bywa i tak, że serce rośnie - sprawdziła Justyna Przybytek

Nie, nie daję, "Też mam dzieci, pomożecie?", "Pieniądze? Sam bym chciał" - między innymi takie słowa słyszeliśmy podczas zbiórki pieniędzy na zimowe ferie dla dzieci ulicy z katowickiego Załęża. Czasem przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy do puszki wpadało 50 zł i jeszcze życzono nam powodzenia, albo chwalono inicjatywę. Czasem było przykro, najgorzej, gdy zbywano nas milczeniem.

Zbiórkę zorganizowało w minioną sobotę Stowarzyszenie Dom Aniołów Stróżów z katowickiego Załęża. Anioły od prawie 20 lat zabierają dzieci z ulicy i organizują im czas, korepetycje, lekcje języków obcych, a w końcu też ubierają oraz karmią. I dwa razy w roku zabierają dzieci, od kilkulatków po nastolatki, na wakacje. To dla wielu z ich podopiecznych - a jest ich 150 - jedyny wyjazd poza Katowice i Załęże w roku. Tegoroczny plan jest taki, aby maluchy wysłać w lutym w Beskidy, a starsze dzieci do Czech, ale potrzeba pieniędzy.

Milion klientów, ale gotówki mało
Na kwestę Anioły wybrały Silesię City Center, centrum handlowe, które od kilku lat współpracuje już ze stowarzyszeniem. To wydawać by się mogło najlepsze miejsce na obfite łowy do puszek. Każdego miesiąca przewija się przez centrum ponad milion osób, przed świętami jeszcze więcej. W ciągu roku zostawiają w tutejszych kasach miliony złotych. A co z ich hojnością?

Zwarci i gotowi stawiliśmy się w sobotę o 13.50 na placu Śląskim. W sumie kilkunastu dorosłych wolontariuszy i tyleż dzieciaków od Aniołów. Szybki kurs, co, jak i gdzie chodzić nie wolno (a nie wolno do sklepów), podział rejonów, odbiór legitymacji i puszek i marsz po datki. I jeszcze przykazanie, aby pilnować dzieci. Każdy wolontariusz kwestował bowiem z podopiecznymi z Załęża.

Dzieciaki są bezpośrednie. Bez obaw i skrępowania podchodziły do każdego, kto nawinął się po drodze. Ja instynktownie skreślałam tych, którym z oczu dobrze nie patrzyło, albo patrzyło tak, że lepiej się nie zbliżać. Towarzyszyły mi Ania i Zosia, obie małe weteranki zbiórek w galerii.

Problem pierwszy: co czwarty zaczepiony chęci miał jak najlepsze, ale…
- Mam tylko kartę płatniczą, żadnej gotówki - tak mówili. Wątpliwości nie dało się pozbyć. Aż prosiło się wskazać drogę do bankomatu, a w galerii jest ich na pęczki. Nadzwyczaj często bez grosza byli też panowie. - Żona zabrała portfel - mówili. A jeśli nie żona, to dziewczyna, partnerka, babka, albo ciotka. Zwał jak zwał. Często słyszałyśmy "nie, dziękuję" i to "nie" padało zanim zaproponowałyśmy cokolwiek. Szkoda było tej chwili uwagi, której nam odmówiono. Bo gadane mamy.

- Widać było, że ludzie są już znużeni ciągłymi zbiórkami i wiele osób na nie reaguje albo reaguje negatywnie - oceniał Daniel Muc, rzecznik przebudowy centrum, który również pomagał w zbiórce. Niestety, to problem grudnia: niby ludzie przed świętami hojniejsi, ale zbiórka goni zbiórkę. Jeden ze spotkanych w galerii starszych panów dokładnie przyglądał się naszej puszce. Przeszła test - była zapieczętowana i oklejona. Wpadła do niej dwuzłotówka. - Już mi się zdarzyło trafić na naciągaczy - przyznał starszy pan.

Do negatywnych komentarzy też dało się przyzwyczaić: dziękowałyśmy - dzieciaki szczerze, ja złośliwie - składałyśmy życzenia pomyślności, obfitych świąt i w drogę.

Bywało też nerwowo: ile Was tu - dosłownie cytuję - łazi i dalszy ciąg już pod nosem. Przyznaję, mina mi czasem rzedła. Dzieciaki były dzielne. I zanim ja zdążyłam się otrząsnąć, biegły dalej. Najgorsze było traktowanie jak powietrze. Mijanie bez słowa. Potem znów serce rosło.

Zła młodzież, a hojna
- Robicie świetną robotę w Załężu. Dzięki i powodzenia - przybiegł do nas mężczyzna około 30-tki i wsadził do puszki 20 zł. Ja tu tylko stoję z puszką, ale Anioły dla Załęża, fakt, robią wiele. A fama stowarzyszenia idzie w świat. Ci z napotkanych, którzy wiedzieli, czym zajmują się społecznicy, portfele wyciągali bez słowa.

Załęże? - zapytał inny jegomość. - Sam stamtąd pochodzę - i wsypywał kolejne złotówki. Wielu z zaczepionych rzeczywiście nie miało przy sobie gotówki, mimo to przeszukiwali wszystkie kieszenie od kurtek, po marynarki i spodnie i wygrzebywali drobne. A każdy grosz się przyda. Każdemu, kto dorzucił się do puszki, dzieciaki wręczały upominek: ręcznie wykonaną bombkę, ozdobę na choinkę, albo kartkę świąteczną. Pracowały nad nimi od kilku tygodni.

W sumie do 17 puszek udało się zebrać 3 tys. 245,85 zł. Co ciekawe, najhojniejsi nie okazali się ludzie starsi, czy na przykład kobiety. Chętnie rękę do kieszeni wkładała młodzież.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ile Was tu "łazi", czyli przedświąteczna zbiórka... Nic prostego - Katowice Nasze Miasto

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto