Znana z hiszpańskich boisk akcja wsparta została już typowo polskimi bluzgami obrażającymi trenera, z których do zacytowania nadaje się jedynie początek piosenki "Stawowy raus". Na płocie popularnego Blaszoka zawisł natomiast transparent "Wyczekujemy pierwszej męskiej decyzji... Co dalej", którego część liter pokolorowano w napis dający jeszcze wyraźniejszy sygnał szkoleniowcowi, że powinien jak najszybciej opuścić Bukową.
Licencję na grę w I lidze spośrod klubów województwa śląskiego dostał tylko Piast Gliwice
Męskiej decyzji fani się nie doczekali, zatem na konferencję prasową wybrała się delegacja kibiców z taczką, na której zamierzali wywieźć Stawowego. Ten jednak wyczuł pismo nosem i na spotkanie z dziennikarzami przysłał swojego asystenta.
- Trener Stawowy czuł, że to ja powinienem dzisiaj przyjść na konferencję. On bardzo przeżywa tę porażkę - tłumaczył swojego szefa Marcin Gabor, lekko przerażony akcją kibiców.
Ci widząc, że nie doczekają się szkoleniowca, który obiecywał, że drużyna z Bukowej aktywnie włączy się do walki o ekstraklasę, wyjechali z taczką z sali konferencyjnej, ale nie zamierzali odpuścić. Kilkudziesięciu fanów w żółtych koszulkach czekało na Stawowego przed szatnią.
- Nikogo nie będziemy bić - głośno deklarował jeden z szefów kibiców GieKSy.
Trenerowi zabrakło jednak odwagi, by pokazać się publicznie, za to przedstawiciele fanów zostali zaproszeni do gabinetu prezesa na spotkanie z Jackiem Krysiakiem.
- Kibice rozmawiali z prezesem, ale nie wiem o czym, bo nikt więcej ze strony klubu nie uczestniczył w tym spotkaniu - stwierdził rzecznik klubu Andrzej Zowada dodając, że w sytuacjach kryzysowych już kilka razy dochodziło na Bukowej do podobnych spotkań fanów z szefami GieKSy.
Mimo niechęci kibiców do trenera odejście Stawowego wca-le nie jest przesądzone, bo szkoleniowiec, który pracuje na Bukowej od 30 sierpnia 2010 roku, ma jeszcze przez cały kolejny sezon ważny kontrakt z klubem.
- Kibice mają prawo do wyrażania swoich opinii i my te opinie szanujemy, ale chcielibyśmy, że-by nasza praca była oceniana całościowo, a nie tylko przez pryz-mat ostatnich meczów, które faktycznie nam nie wyszły - tłumaczył się w imieniu Stawowego Ga-bor, ale nie przekonał fanów.
Swoje, zupełnie przypadkiem, dołożył zresztą trener szczeci-nian Jerzy Rot stwierdzając, że miejsce takich klubów jak Pogoń i GKS jest w ekstraklasie. Tymczasem z taką grą jaką katowiczanie zaprezentowali w sobotę awans jest bardzo odległy. Co prawda gospodarze szybko objęli prowadzenie po samobójczym strzale Adriana Łuszkiewicza, ale później do głosu doszli "portowcy" i wykorzystując katastrofalne błędy graczy GieKSy zasłużenie wygrali to spotkanie.
- Szkoda, że atmosfera wokół klubu nie jest najlepsza, bo kibice zawsze byli siłą GieKSy. Teraz fani są wyraźnie sfrustrowani i smutno ogląda się takie mecze - powiedział wychowanek katowiczan Grzegorz Fonfara grający w Bełchatowie, który odwiedził w sobotę swój stary klub.
Więcej zdjęć z meczu GKS - Pogoń można zobaczyć na stronie www.GieKSiarze.pl.
GKS Katowice - Pogoń Szczecin 1:2 (1:1)
1:0 Adrian Łuszkiewicz (17-samobójcza)
1:1 Adam Frączczak (41-głową)
1:2 Błażej Radler (68-głową)
Widzów: 3.000
Sędziował: Piotr Siedlecki (Warszawa)
GKS Gorczyca - Sokołowski, Szala, RyśI, Niechciał - Pitry (84. Kędzierski), Dziedzic (50. KarwanI), Cholerzyński (22. Plewnia), Sadowski, Chwalibogowski - Olkowski
Pogoń Janukiewicz - Szałek, Hrymowicz (65. Pietruszka), Radler, MatuszczykI - Kolendowicz, Akahoshi, Łuszkiewicz, Ława, Frączczak (76. Wólkiewicz) - KlattI (80. Petasz)
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?