Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chorzowskie biuro Mati World Holidays ogłosiło upadłość

Łukasz Respondek
M. Suchan
Płacz, niecenzuralne słowa i ciągła niepewność - atmosfera wśród klientów chorzowskiego biura podróży Mati World Holidays, które wczoraj ogłosiło upadłość, była bardzo nerwowa. Od ubiegłego czwartku turyści próbowali wrócić do Polski z Egiptu. Wczoraj po godz. 22 Śląski Urząd Marszałkowski poinformował, że ok. 170 osób poleci dziś o godz. 23.30 z Hurghady do Warszawy, a 7 osób wyleci z Sharm el Sheikh.

Przypomnijmy: o problemach chorzowskiego biura mówiło się od minionego piątku. Wczoraj przy ul. Hajduckiej w Chorzowie biuro Mati World Holidays było otwarte. Ale wakacyjnych ofert już nie sprzedawało. Nikt też nie chciał z nami rozmawiać. Do urzędu marszałkowskiego wpłynęło natomiast pismo, w którym prezes prosi marszałka o pomoc w ściągnięciu klientów do Polski.

W przesłanym drogą elektroniczną komunikacie biura czytamy m.in. "Po zapoznaniu się z bieżącą sytuacją dotyczącą powrotu klientów z Hurghady informujemy, że nie jesteśmy w stanie dalej kontynuować procedury powrotu. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, niestety, dłużej nie możemy zwlekać narażając klientów na kolejne stresy związane z ich powrotem do kraju".

Utratę płynności finansowej biuro uzasadnia m.in. bankructwem linii lotniczej, błędami u egipskiego operatora oraz znaczącymi brakami płatności ze strony agentów biura. Dokumenty o postawieniu firmy w stan upadłości mają zostać złożone w przeciągu dwóch tygodni.

Monika Świercz, klientka chorzowskiego biura, do domu miała przylecieć w miniony piątek. Wczoraj była w grupie ponad 120 osób, które zostały przewiezione do jednego hotelu. Ale osób, które utknęły na miejscu, jest więcej.

- Dowiedzieliśmy się, że mają do nas dołączyć turyści, którzy dopiero rozpoczęli swój wypoczynek. Na razie nie wiemy, ilu ich jest - mówiła nam w rozmowie telefonicznej pani Monika.

Wczoraj przez cały dzień trwało ustalanie liczby klientów biura, którzy przebywają w Egipcie i w Tunezji. Największa grupa była w jednym hotelu. Przymusowi turyści chwalą warunki , ale nie ukrywają, że atmosfera jest bardzo napięta. - Mamy ogromny problem w kontakcie z urzędami i wyegzekwowaniem niektórych spraw. Najgorsze jest to, że nikt nie chce nam powiedzieć, kiedy wrócimy do domu - denerwowała się kobieta.

Każdy z turystów indywidualnie przeżywa tę sytuację. Są niecenzuralne słowa, płacz, nerwy. Wszyscy skarżą się jednak na brak ubezpieczeń.

- Tutejszy konsulat nie może nam pomóc w ich uzyskaniu. Musimy je wykupić na własną rękę. W naszej grupie jest ponad 20 dzieci. Martwimy się o ich zdrowie. Biuro podróży, które ogłosiło wczoraj upadłość, figuruje w Rejestrze Organizatorów Turystyki i Pośredników Turystyki prowadzonym przez marszałka. To on ma dawać turystom gwarancję sprawnego powrotu do kraju w wypadku problemów finansowych biura. Marszałek może wówczas uruchomić pieniądze, które znajdują się na koncie gwarancyjnym danej firmy, na organizację transportu turystów.

W urzędzie marszałkowskim jeszcze wczoraj wieczorem konkretna liczba klientów Mati World Holidays, którzy pozostali za granicą, nie była znana. Szacuje się, że to ok. 200 osób. - Nie spotkaliśmy się jeszcze z taką opieszałością ze strony biura podróży, które upada - denerwuje się Witold Trólka z biura prasowego urzędu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto