Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byli milicjanci zeznają w procesie "Wujka". Nie chciałem tam zginąć...

TERESA SEMIK
KATOWICE. Czy schwytanie przez górników trzech zakładników miało wpływ na dramatyczny finał pacyfikacji kopalni "Wujek"? Sąd przesłuchał wczoraj kolejnych milicjantów, którzy w pierwszych dniach stanu wojennego ...

KATOWICE. Czy schwytanie przez górników trzech zakładników miało wpływ na dramatyczny finał pacyfikacji kopalni "Wujek"? Sąd przesłuchał wczoraj kolejnych milicjantów, którzy w pierwszych dniach stanu wojennego uczestniczyli w tych wydarzeniach.

- Widziałem, jak mój kolega dostał płytką w głowę. Pękła mu przyłbica i był zalany krwią - mówił Józef S., były zomowiec, który w milicji odbywał zastępczą służbę wojskową.

- Gdy zaatakowali nas górnicy, uciekłem na zewnątrz kopalni. Miałem 20 lat i nie chciałem zostać zabity.
Drugi z przesłuchiwanych zomowców Leszek C. został trafiony metalowym kółkiem w brzuch i stracił przytomność. W szpitalu dowiedział się od rannych kolegów, że broń została użyta w momencie, kiedy na kopalnianym placu została odcięta grupa milicjantów i "wyglądało na to, że górnicy chcieli ich zabić".

W najtrudniejszej sytuacji znalazł się były starszy inspektor wydziału ds. przestępczości gospodarczej Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach, Jerzy K. Nie zdążył uciec przed górnikami i został ich zakładnikiem, podobnie jak dwaj inni milicjanci. Jerzy K. mówił o agresji górników, którzy wymierzyli mu razy (miał złamaną rękę), krzyczeli, kiedy wleczony był wzdłuż strajkujących robotników: "powiesić dziada, zabić", ale zawsze wśród tego rozkrzyczanego tłumu były wyraźne głosy, aby zostawić go w spokoju, by go nie bić więcej. Świadek dwukrotnie podkreślił, że w czasie zatrzymania traktowany był już dobrze.
Zażądano, by oddał broń i legitymację. Kategorycznie odmówił, dodając, że mogą jedynie odebrać mu ją siłą. Górnicy nie uczynili tego. Dopiero ich niepokój o reakcję tłumu, który mógłby w sposób niekontrolowany sam rozbroić zakładnika, milicjant przekazał pistolet wojskowemu pełnomocnikowi.

Jerzy K. dwukrotnie z własnej inicjatywy i w imieniu górników nawiązywał kontakt ze swoimi przełożonymi i dyrektorem kopalni, by powiadomić ich o niedopuszczaniu karetek do rannych górników i o sposobie zakończenia strajku.
Po tych wydarzeniach wrócił do pracy w milicji. - Pobyt w kopalni "Wujek" na zawsze wywarł piętno - powiedział. Dlatego nie chce wracać do tych dramatycznych godzin 16 grudnia 1981 roku.

Czy wzięcie przez górników trzech zakładników mogło mieć wpływ na dalszy przebieg tej strasznej konfrontacji? Na pewno. Jeden z milicyjnych dowódców wcześniej powiedział "DZ": - Sam przejąłem się tą informacją, bo to było zagrożenie dla moich ludzi. Schwytani milicjanci mieli broń. Niektórzy widzieli, jak górnicy ich bili. Nie pozostało to bez wpływu na determinację funkcjonariuszy.
Jerzy K. twierdzi, że 30-40 minut po ich pojmaniu padły strzały.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Byli milicjanci zeznają w procesie "Wujka". Nie chciałem tam zginąć... - Katowice Nasze Miasto

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto