Zdjęcia opublikowane dzięki uprzejmości strony BiegDlaSlonia.pl
Bieg dla Słonia 2016 [ZDJĘCIA]. Czwarty już bieg upamiętniający Artura Hajzera
W piątek 24 czerwca - na cztery dni przed urodzinami „Słonia” - jak nazywano Hajzera – jego przyjaciele, znajomi, ale też ludzie, którzy po prostu doceniali to co robi i jego upór w dążeniu do celu spotkali się w Parku Śląskim, by pokonując dystans 7 kilometrów pokazać, że wciąż o nim pamiętają.
W tym biegu nie chodzi o wynik, ani o ściganie się. To ma być po prostu symbol, ale też okazja do bycia razem.
Nikt nie biegnie osobno, wszyscy biegną razem, wiedzą dlaczego tam się spotkali – mówi Krzysztof Wielicki, jeden z najbardziej utytułowanych polskich himalaistów.
Tegoroczna edycja biegu ściągnęła ponad 1200 biegaczy. Tym razem, po raz pierwszy, start i meta usytuowane były na bieżni boiska treningowego Stadionu Śląskiego. Uczestnicy imprezy przebiegli dystans 7 km parkowymi alejami.
Artur Hajzer, legenda polskiego himalaizmu
Artur Hajzer skończyłby teraz 54 lata...
Artur Hajzer skończyłby teraz 54 lata. Mieszkał w Mikołowie. Miał żonę i dwóch synów. Zdobył 6 ośmiotysięczników, w tym jeden zimą. Górskie wyprawy z powodzeniem łączył z działalnością biznesową. To on kilka lat temu wymyślił i podjął się realizacji programu Polski Himalaizm Zimowy, który miał doprowadzić do zdobycia przez Polaków ostatnich niepokonanych jeszcze zimą ośmiotysięczników.
Hajzer miał świadomość, że resztki "starej gwardii" z lat 80. XX wieku to zbyt mało, by marzyć o sukcesie, więc postawił na młodych wspinaczy. W środowisku zaczęło się mówić nawet o "przedszkolu Hajzera". Nie brakowało opinii, że pomysł jest nazbyt śmiały, by nie powiedzieć ryzykowny.
Hajzer jednak konsekwentnie realizował swój projekt. Znalazł sponsorów i ze swoim "przedszkolem" ruszył w góry. W ciągu trzech lat realizacji PHZ zdobyte zostały po raz pierwszy zimą Gasherbrum I i Broad Peak. Sukces miał jednak swoją cenę - po tragicznej wyprawie na Broad Peak, z której nie wrócili Tomasz Kowalski i Maciej Berbeka, środowisko wspinaczkowe mocno się podzieliło. Padło wiele mocnych słów pod adresem ocalałych uczestników ekspedycji. Hajzer, choć sam nie brał w niej udziału, stanął murem za swoimi podopiecznymi. Bronił ich w prasowych wywiadach i w polemikach toczonych na facebookowych profilach.
Do polskiego himalaizmu Artur Hajzer wdarł się w latach 80. XX wieku. Wcześniej wspinał się w Tatrach i Alpach. Wspólnie z Jerzym Kukuczką wszedł na Manaslu, Shisha Pangmę i Annapurnę (w tym ostatnim przypadku było to pierwsze zimowe wejście na ten szczyt). Kolejne trzy ośmiotysięczniki do swojej kolekcji dołączył w ostatnich latach, kiedy to wszedł na Dhaula- giri, Nanga Parbat i Makalu.
Do historii przeszedł jako organizator akcji ratunkowej pod Mount Everestem, gdzie w maju 1989 r. uratowano zasypanego przez lawinę Andrzeja Marciniaka (zginęło wówczas 5 innych alpinistów). Po serii wypadków z udziałem polskich himalaistów zarzucił działalność wysokogórską i zajął się biznesem, zakładając wspólnie z Januszem Majerem firmę produkującą odzież i sprzęt sportowy. Góry jednak nie dawały mu spokoju. Kilka lat temu zainicjował program Polski Himalaizm Zimowy.
Do wypadku doszło w niedzielę 7 lipca 2013 roku podczas odwrotu po nieudanym ataku Hajzera i Marcina Kaczkana (KW Warszawa) na Gasherbrum I (8068 m n.p.m.) w Karakorum, Artur spadł z jednej ze ścian Kuluaru Japońskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?