Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bez zapasowej opony, ale z mp3. Katowiczanin rowerem przejedzie Islandię, w szczytnym celu

Justyna Przybytek
aec/ Piotr Mitko
Piotr Mitko, informatyk z Katowic, przejedzie 2500 kilometrów w cztery tygodnie. A wszystko to na rowerze, po bezdrożach dzikiej i nieprzewidywalnej Islandii. Cele są dwa. Pierwszy: realizacja pasji. Drugi: pomoc w zebraniu pieniędzy na protezę nogi podopiecznego Fundacji "Poza horyzonty" - Jarosława Kosińskiego, 28-latka z Krapkowic, który w wyniku raka kości stracił nogę. Jak planuje to zrobić?

Przez ostatnie osiem lat przejechałeś na rowerze jakieś 40 tys. km, 15 państw, dziesięć stolic, kilkanaście wysp i 6900 kilometrów w czasie najdłuższej wyprawy trwającej 55 dni. A i masz już na koncie jedną wyprawę na Islandię. Sześciotygodniową. Zdradź sekret, jak się zapakować na taką wyprawę, bo przecież wszystko wozisz ze sobą?
Tak, w sakwach. Trzeba zabrać tylko to, co jest niezbędne, bo wszystko trzeba będzie ciągnąć ze sobą.
Jaki bagaż zabierasz?

35 kg, a rower to oko. 15 kg.

Zdradź, co bierzesz
Jedzenie kupuję na miejscu. Na Islandii będę musiał mieć zawsze na dwa, trzy dni, bo sklepy nie są zbyt gęsto rozmieszczone na wyspie. W bagażu będzie namiot, śpiwór, dwie do trzech koszulek, krótkie i długie spodnie, kurtka z polarem, kurtka przeciwdeszczowa, spodenki przeciwdeszczowe, trzy pary skarpetek, aparat fotograficzny, telefon, ładowarka, nóż, sznurek, zapasowa dętka i jakieś narzędzia. Zawsze się wydaje, że trzeba zabrać więcej, ale nie ma gdzie. Mogę wozić 60-kg bagaż, ale przez kilka dni, nie przez miesiąc, bo kolana tego nie wytrzymają.

Próbowałeś?
Nie, ale znam osoby, które tak wyjeżdżały. Sam miałem takie dni podczas podróży, że nie miałem siły jechać z tym, co zabrałem. Potem stwierdzałem, że były rzeczy, których nigdy nie użyłem, chociaż wydawały się niezbędne.

Nie wymieniłeś zapasowej opony…
Wiem, że niezabieranie jej to ryzyko, ale jeszcze nigdy przez te 15 krajów żadna mi się nie przecięła. Zresztą na Islandii ludzie są bardzo pomocni. Nie tylko tam, mam wrażenie, że im mniej przyjazny kraj, tym bardziej przyjaźni ludzie. Jak na Islandii zatrzymuje się na poboczu rowerzysta, to każdy samochód hamuje i ludzie pytają, czy coś się nie stało, czy nie podrzucić do miasta. Gorzej jest w rejonach dzikich, do których chcę tym razem zajechać, gdzie nie będzie samochodu przez dzień, albo dwa. Z głodu nie umrę, bardziej obawiam się problemów ze zdrowiem. Ale powinien być zasięg telefonii komórkowej. Jeszcze trzy lata temu nie było, ale potem na środku wyspy postawili jakiś nadajnik. Więc podobno jest.

Która z dotychczasowych podróży najbardziej dała ci w kość?
Do Rzymu. Były i upały i ja oszczędzałem na jedzeniu, chciałem jechać za grosze i za grosze się żywić. Do pewnego momentu się udawało, potem opadłem z formy. Jeszcze gorsza była rywalizacja z kolegą, z którym jechałem. Obaj chcieliśmy udowodnić, kto jest lepszy i zaczęliśmy kozaczyć i złapałem kontuzję.

Samotne podróże są łatwiejsze?
Trudne na inny sposób, to zależy, co komu bardziej pasuje. Mnie właśnie to, bo potem z radością wracam do ludzi.

I nie szalejesz po drodze?
Do tej pory, coś co uznawałem za niezbędne, to mp3 i słuchawki. Jak się nie ma do kogo odezwać, a wiatr wieje całymi dniami - tak jest na Islandii - to dobrze jest posłuchać, miło kojarzącej się muzyki i nie myśleć o tym co się dzieje dookoła.

Mówisz: wiatr... Pogoda na Islandii chyba nie jest wymarzona na rower?
Jest fatalna, to powód żeby nie jechać. Zupełnie nieprzewidywalna, nawet prognozy tam się nie sprawdzają, zresztą są tylko dla wybrzeża, dla środka wyspy nie ma. A jak ktoś się zapuszcza w środek, a ja mam taki plan, to musi się liczyć ze wszystkim. Generalnie jest deszczowo i wietrznie, ale bywa też zaskakująco dobra pogoda, tak miałem dwa lata temu.

Ale też spędziłeś 18 godzin w namiocie, czekając na poprawę pogody! Islandia już raz dała ci w kość, czemu znów jedziesz właśnie tam?
Bo to piękny kraj, tam spełniły się wszystkie moje oczekiwania względem podróży - jest dziko, jest przestrzeń, czuje się wolność. Świetne miejsce do zatęsknienia za Polską. Tam nie ma drzew i lasów, jest pusto, cicho, są owce.

Ale chyba nie dla każdego?
Nie, dla tych, którzy to czują. I są zasady. Dla mnie najważniejsza, że nie ważne co chce osiągnąć, ważne, żeby wrócić cało do domu. Tego się nauczyłem z czasem, po wyjeździe na Nordkapp (przylądek Północny - przyp. red.). Przyszedł taki moment, że nie dawałem rady, ale przed wyjazdem tyle o tym mówiłem, że nie mogłem zawrócić. Pojechałem. Dziś już raczej bym się wycofał.

Na trasie przejazdu Piotra Mitko znajdą się m.in. Dyrholaey, półwysep Reykjanes i Snaefellsnes, wodospady Godafoss i Dettifoss i jedna z dwóch dróg przez środek wyspy: Kjolur albo Sprengisandur. Relację z podróży będzie można śledzić blogu piotrmitko.com. Katowiczanin planuje codziennie przejechać 100 kilometrów. Na blogu znajdziecie również informacje dotyczące zbiórki pieniędzy na protezę dla podopiecznego fundacji "Poza horyzonty". Mitko wylatuje z Polski 8 lipca.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto