Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

18 ratowników górniczych JSW I PGG otrzymało krzyże zasługi. Tam, skąd inni uciekają, oni wkraczają i ratują ludzkie życie

Magdalena Grabowska
Magdalena Grabowska
Osiemnastu ratowników Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz Polskiej Grupy Górniczej w gmachu Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach otrzymało złote, srebrne oraz brązowe krzyże zasługi nadane przez prezydenta RP Andrzeja Dudę.
Osiemnastu ratowników Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz Polskiej Grupy Górniczej w gmachu Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach otrzymało złote, srebrne oraz brązowe krzyże zasługi nadane przez prezydenta RP Andrzeja Dudę. Fot Arkadiusz Gola
Takich historii jest wiele. Dopinała ostatni plecak. Razem z dziećmi i mężem miała wylecieć na urlop do Londynu. - Mąż przyszedł do mnie i powiedział, że jednak on wsiądzie w inny samolot. Nie w ten sam, co my... - opowiada pani Nadareta, żona ratownika. Musiał zrezygnować z rodzinnej wyprawy i lecieć do Turcji, by ratować poszkodowanych po trzęsieniu ziemi. Podobnie jak siedemnastu pozostałych ratowników, został 6 lipca nagrodzony krzyżem zasługi nadanym przez prezydenta RP Andrzeja Dudę w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach.

Pakowali się na wyjazd do Londynu. Nadareta Jankowska wraz z dwójką dzieci - córeczką i synem mieli lecieć na ferie do Anglii i Wenecji. Ich plany jednak drastycznie się zmieniły...

- Generalnie dopinaliśmy plecaki. Mąż przyszedł do mnie i powiedział, że jednak on wsiądzie w inny samolot. Nie w ten sam co my... - opowiada pani Nadareta.

Musiał lecieć do Turcji, gdzie tutejsi potrzebowali pomocy przez skutki trzęsienia ziemi w Turcji.

- Wiem, że często rodziny się bardzo denerwują i stresują. Ludzie się dziwią jak mówię, że jestem zawsze przekonana, że on wróci. Bardziej się denerwuję o powodzenie wyprawy i akcji. Co uda mu się zrobić, czy nie natrafi na jakieś poważne przeszkody, które uniemożliwią mu wykonanie tego po co pojechał. Natomiast mam takie przekonanie, że wróci zawsze - wyjaśnia.

Na szczęście wrócił.

- Ogromna ilość emocji. Ogromna ilość łez i ogromna ilość radości jednocześnie - opowiada jej mąż Paweł Jankowski. - To było bardzo mocne doświadczenie, nawet dla kolegów z wieloletnim stażem w służbie ratowniczej. Ogromna ilość łez związana z mnóstwem ciał, które wydobywaliśmy, rodzinami, które oczekiwały, czy radość gdzie się udawało osoby żywe wyciągnąć z gruzów. To było wyjątkowe odczucie, wyjątkowe emocje - przyznaje.

Wsparcie rodziny dodało mu sił.

- Ratownikiem się jest, a nie bywa, więc na tym polega ratownictwo. Nie my wybieramy czas i godzinę. Tak jak i osoby ratowane nie wybierają nas. To jest coś naturalnego, wiąże się to z wieloma wyrzeczeniami, dlatego wsparcie rodziny i najbliższych jest niezmiernie ważne. Bez nich nie byłoby to tak jak jest - wyjaśnia.

Jego żona bardzo wierzy w swojego męża.

- Mój mąż jest już emerytowanym żołnierzem i ratownikiem na każdej płaszczyźnie. Poleciał do Turcji na akcję działać i współpracował z chłopakami z ratownictwa górniczego. Był w Afganistanie na trzech zmianach. Pracuje w TOPR w górach, gdzie góry są naprawdę nieprzewidywalne. Nie mam tych nerwów. Po prostu wiem, że on wróci, tylko albo wróci szczęśliwy i usatysfakcjonowany, że się udało, albo będzie sfrustrowany poszło nie tak. Tak jak on, tak i ja staram się skupić na zadaniu - mówi Nadareta.

Paweł Jankowski, może liczyć na wsparcie rodziny, gdy musi jechać w niebezpieczne miejsca, by ratować innych ludzi.
Paweł Jankowski, może liczyć na wsparcie rodziny, gdy musi jechać w niebezpieczne miejsca, by ratować innych ludzi. Magdalena Grabowska

Każdy z ratowników, który narażał swoje życie, by ratować inne, nosi ze sobą podobny bagaż doświadczeń, podobnie jak ich rodziny. 6 lipca ich trud i poświęcenie zostało docenione. Osiemnastu ratowników Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz Polskiej Grupy Górniczej w gmachu Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach otrzymało złote, srebrne oraz brązowe krzyże zasługi nadane przez prezydenta RP Andrzeja Dudę. Jak mówi jeden z nagrodzonych, Łukasz Jarawka, szef Związku Zawodowego Ratowników Górniczych w Polsce, który koordynował akcję w Turcji, ratownicy górniczy od razu zareagowali na prośbę strony tureckiej o pomoc.

- Zadania polegały w pierwszej kolejności na tym, żeby wyszukać osoby, które mogły przeżyć. W drugiej kolejności w ramach trwania akcji tych osób, które przeżyły było coraz mniej i niestety do zadań ratowników należało wydobywanie ciał - wyjaśniał.

Zaznaczył, że ratownicy w ciągu roku przeprowadzają kilkanaście tego typu akcji w Polsce.

- Jesteśmy służbami, które w ciągu roku mają kilkanaście swoich akcji. Różnica polegała tylko i wyłącznie na tym, że trzeba było używać języka angielskiego. Może nie jesteśmy jeszcze certyfikowaną grupą, do czego dążymy, natomiast jesteśmy przygotowani do takiego typu działań" - mówił, dodając, że wbrew pozorom warunki w Turcji były bardziej korzystne dla ratowników niż te, z którymi muszą mierzyć się w kopalniach.

- Mamy największe doświadczenie w tego typu akcjach. Obciążenie fizyczne było duże. Ratownicy pracowali od 18-20 godzin na dobę. Natomiast jeśli chodzi o psychikę, tam te warunki były dużo łatwiejsze dla ratowników górniczych z racji tego, że pracując na dole, mamy jeszcze do czynienia z dużo częstszymi wstrząsami wtórnymi. Mamy do czynienia z atmosferą niezdatną do oddychania i mamy multum innego sprzętu, którego tam nie było. To dla ratowników górniczych z pespektywy czasu nie była łatwa akcja, ale w formie ćwiczeń niż normalnego zagrożenia, które mamy na co dzień na dole, prowadząc tego typu akcje - wyjaśnił Łukasz Jarawka.

- Można powiedzieć, że zawsze jesteście do udzielania pomocy, bo taki wasz zawód, ale to jest coś więcej. Pojechaliście ratować tych, którzy nie spodziewali się tragedii. Wasze doświadczenie z zakresu górnictwa i ratownictwa jest ogromne. Myślę, że na pewno mieszkańcy, którzy te dobro od was otrzymali, będą pamiętać do końca życia - mówił Robert Magdziarz, wicewojewoda śląski, rozpoczynając uroczystość.

Krzyże w imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy wręczył osobom wyróżnionym generał brygady Mirosław Wiklik, zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

- Przywołuję w pamięci dwa tragiczne wydarzenia. Pierwsze w Jastrzębiu-Zdroju, kiedy pan prezydent mnie poprosił i zakomunikował, że odwołuje swoje wszystkie aktywności, bo chce pojechać do kopalni i się zapoznać i spotkać z ratownikami. Są ci, którzy w tym spotkaniu uczestniczyli. Było nad wyraz wymowne, bo było w milczeniu. To milczenie krzyczało. Ta cisza krzyczała - mówił generał brygady Mirosław Wiklik.

Dodał, że drugie wydarzenie jakie zapadło mu w pamięci dotyczy akcji związanej ze skutkami trzęsienia ziemi w Turcji

- W Poznaniu miałem zaszczyt, w imieniu pana prezydenta, witać Was na lotnisku Okęcie po powrocie z Turcji. Pan prezydent, wręczając mi upoważnienie do wręczania odznaczeń dla Was, prosił mnie, żeby bardzo serdecznie w jego imieniu Wam podziękować, pokłonić się wszystkim ratownikom górniczym, a szczególnie Wam, którzy zostaliście przez niego odznaczeni. Niesamowicie docenia wasz trud, wasz wysiłek, wasze bohaterstwo i gotowość do niesienia pomocy innym. Wy idziecie tam, skąd inni uciekają. Narażacie życie, zdrowie - dodał generał brygady Mirosław Wiklik.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto