Wprowadzenie elektronicznego naboru do żłobków miało ukrócić absurdy, które przy okazji zapisów maluchów do placówek występowały. - Nie ukróciły, wręcz przeciwnie - oburza się Barbara Dębczak, mama 14-miesięcznej dziewczynki.
Kobieta bezskutecznie przez ostatni rok próbowała zapisać dziecko do żłobka na osiedlu Tysiąclecia. Na liście oczekujących była już w drugiej dziesiątce, we wrześniu - na miejscu 79., kilkanaście dni temu na pozycji nr 23, a w minionym tygodniu znów spadła - na pozycję 33.
- Mam normalną rodzinę, czyli pracującego męża i sama pracuję i okazuje się, że nie mam szans na żłobek, bo system naboru nie działa sprawnie - komentuje. Katowiczanka przegrywa z rodzinami korzystającymi z pomocy MOPS-u oraz lepiej punktowanymi w systemie matkami samotnie wychowującymi dzieci.
- Tyle że część tych matek to kobiety nie wychowujące dzieci samotnie, a zwyczajnie żyjące w nieformalnych związkach - denerwuje się. Katowiczanka zapisała dziecko do prywatnego żłobka. - 700 zł miesięcznie, do tego 8 zł dziennie za wyżywienie. Opiekunka na osiedlu Tysiąclecia jest jeszcze droższa - 1500 zł miesięcznie, i niepewna. Miałam fajną panią na oku, ale czekałam na miejsce w miejskim żłobku, i straciłam okazję - wyjaśnia Dębczak.
W publicznym żłobku kobieta zapłaciłaby za opiekę zdecydowanie mniej: czesne to 150 zł, dzienne wyżywienie - 5 zł. Miejsc we wszystkich oddziałach żłobka jest ponad 600, ale wszystkie zajęte, a drugie tyle dzieci oczekuje na przyjęcie.
Barbara Kluczek, zastępca dyrektora Żłobka Miejskiego przyznaj, że problem sygnalizowany przez naszą czytelniczkę może występować. - Staramy się weryfikować dane dostarczane przez rodziców, ale nie mamy możliwości sprawdzenia, czy samotna matka faktycznie sama wychowuje dziecko - tłumaczy.
Elektroniczny nabór do żłobków został uruchomiony w Katowicach wiosną tego roku. Miał przede wszystkim usprawnić proces rekrutacji i zmniejszyć listę oczekujących na miejsce, na której mogły się znaleźć dzieci będące jeszcze w brzuchu matki. Stąd zasada e-naboru: dziecko w systemie można zarejestrować jedynie jeśli ma numer PESEL. Pozytywne wyniki rekrutacji zależą już od kilku kryteriów, w tym m.in. od tego, czy oboje rodzice pracują. Za spełnienie każdego z nich dziecko otrzymuje punkty i przesuwa się wyżej na liście oczekujących.
Rodzicom, dla których miejsc w miejskich żłobkach brakuje, pozostaje placówka prywatna, albo opiekunka. Na jedno i drugie wielu nie stać. - Dlaczego więc miasto nie dofinansowuje, tak jak to jest w wielu gminach, czesnego w prywatnym żłobku? - pyta Dębczak. O to samo zapytaliśmy Macieja Biskupskiego, asystenta Piotra Uszoka. - W Katowicach sytuacja ze żłobkami i tak jest bardzo dobra w porównaniu z innymi miastami aglomeracji - powiedział. To fakt, ale miejsc przydałoby się dwa razy więcej. Biskupski obiecał wyjaśnić sprawę dofinansowań, ale nie udało mu się do czasu zejścia tego tygodnika do druku.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?