Żelazne Gody małżeństwa z Katowic

Aż 71 par dostanie w październiku me-dale za długie pożycie małżeńskie. Jak długie? Co najmniej 50 lat! Oprócz medali, na których wygrawerowano gratulacje od prezydenta RP, pary dostaną też dyplomy oraz nagrodę finansową - 700 zł brutto. Październikowe uroczystości będą się odbywały w Urzędzie Stanu Cywilnego, jeszcze w starej siedzibie, przy al. Korfantego (USC przeprowadza się na pl. Wolności).

Oprócz par z 50-letnim stażem będą też tu obecni weterani instytucji małżeństwa z 60-, a nawet 65-letnim stażem. Wśród nich Joanna Gapska (85 lat) i Mirosław Glogus (90 lat). Gdy oboje stawali na ślubnym kobiercu, było kilka miesięcy po wojnie. 3 października 1945 roku - ona w sukni ślubnej uszytej z naprędce wyszukanego materiału, z białymi mieczykami w ręku i mirtowym wianuszku na głowie, on w skromnym garniturze - stanęli pod tymczasowym ołtarzem będącej w budowie katedry pw. Chrystusa Króla. W niedzielę będą świętowali Żelazne Gody. Gdzieżby indziej, jeśli nie w archikatedrze, w której w ich intencji zostanie odprawiona msza.

Glogusowie poznali się w Jeleśni, po ślubie zamieszkali w Katowicach i do dziś tu mieszkają, cały czas pod tym samym adresem.
Jaka jest ich recepta na wspólne życie? - Uśmiech, kompromis, dobroć i skromność - uważają ich najbliżsi.

Małżonkowie do dziś mają się świetnie. W dobrej kondycji spacerują po zakupy na plac Miarki, na niedzielną mszę do katedry czy codziennie do kiosku po "Dziennik Zachodni". Podróżują samochodem po mieście, bo pan Mirek nadal jest aktywnym kierowcą. Prawo jazdy ma już od 56 lat! Wyjeżdżają też do syna do Bytomia czy do córki w góry. Doczekali się trójki wnuków i czwórki prawnuków.

Podobnych par, z długim stażem małżeńskim, jest w Katowicach coraz mniej, choć nadal sporo, bo co roku USC wręcza po 500 medali.
Złote gody mogą jednak przejść w końcu do historii, a jubilatów będziemy oglądać, ale na zdjęciach archiwalnych.

- Ślubów w Katowicach co roku jest około 2 tys. - wylicza Wojciech Gosiewski, kierownik katowickiego USC. I podsumowuje też liczbę rozwodów: te orzekane są przez sąd, ale orzeczenie wpływa do USC. Jest ich co roku aż około 500.

Z Wojciechem Gosiewskim, kierownikiem USC w Katowicach, rozmawia J. Przybytek

Obserwuje pan pary ze stażem 50-letnim i większym. Jakie są?
To ludzie bardzo zadowoleni. Akurat otrzymują medal i biorą udział w pięknej uroczystości, ale przede wszystkim spotykają się i odnajdują wielu swoich dawnych znajomych. Zdarzało się, że na godach spotykali się ludzie, którzy przed kilkudziesięciu laty byli swoimi sąsiadami, potem jedni zamieszkali w Szopienicach, drudzy w Ligocie i choć to nadal to samo miasto, kontakt się urwał. Są też tacy, którzy pracowali w jednym zakładzie.

Pewnie wiele z nich jest bardzo oryginalnych…
Wszystkie są. Przy takich uroczystościach jest okazja z nimi porozmawiać, posłuchać ich historii i zwierzeń, często intymnych. Są pary, które poznały się 50 lat temu i po dwóch tygodniach wzięły ślub, bo to była ich miłość od pierwszego wejrzenia.

Złote Gody to chyba niezła szkoła dla młodych
Korzystamy z naszych doświadczeń ze Złotych Godów przy rozmowach z młodymi parami. Zwracamy im uwagę, że małżeństwo może trwać, że trwa, i mamy na to przykłady. Co jest najbardziej budujące i jednocześnie szokujące w tych uroczystościach, to to, że między małżonkami relacje nadal są ciepłe. Starszy pan, mimo że na przykład starszy i w gorszej kondycji niż żona, potrafi być szarmancki, podać jej rękę, odsunie krzesło, pomoże usiąść.