MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zdobyli Watykan

(mru)
To było wielkie przeżycie.
To było wielkie przeżycie.
Stanisław Wodnicki, prowadzący w Katowicach ,Zespół Akordeonistów", należy do tej grupy osób, które miały możliwość bezpośredniego kontaktu z Janem Pawłem II.

Stanisław Wodnicki, prowadzący w Katowicach ,Zespół Akordeonistów", należy do tej grupy osób, które miały możliwość bezpośredniego kontaktu z Janem Pawłem II. W 1982 roku wspólnie z Zespołem Pieśni i Tańca ,Katowice" Uniwersytetu Śląskiego wystąpił w Castel Gandolfo, letniej rezydencji papieża.

- Na początku nic nie zapowiadało, że dane nam będzie zobaczyć Ojca Św. Wybieraliśmy się na tournee po Francji oraz Włoszech. Mieliśmy ogromne problemy z wyjazdem. Władze m.in. odmówiły paszportu kierownikowi artystycznemu zespołu, Józefowi Zielinie. Jednak udało nam się w końcu przekroczyć granice. Po popisach w Saintes oraz Gannat wybieraliśmy się do Capui w Italii. Z nieznanych mi powodów koncert został odwołany. Kierowcy autokaru, którym podróżowaliśmy wpadli na pomysł, że w takim razie jedziemy do odległego o około tysiąc kilometrów Rzymu - wspomina Stanisław Wodnicki.

W Watykanie studenci trafili do ks. Kazimierza Przydatka z Tarnowskich Gór kierującego Duszpasterskim Ośrodkiem Pielgrzymów Polskich. Przy jego pomocy weszli do uprzywilejowanego sektora na placu św. Piotra i mogli uczestniczyć w spotkaniu wiernych z papieżem.

- Jan Paweł II przejeżdżał wśród zgromadzonego tłumu. Nie wiedzieliśmy jak zwrócić na siebie jego uwagę. Zdesperowani zaczęliśmy grać i śpiewać Trojaka oraz Karolinkę. W chwilę później ten wspaniały człowiek znalazł się przy nas - opowiada katowicki muzyk. - Natomiast na zakończenie generalnej audiencji odważyliśmy się poprosić o możliwość wystąpienia tylko dla Jana Pawła II. W odpowiedzi zaproszono nas do Castel Gandolfo.

W papieskiej rezydencji studenci zaprezentowali tańce górali żywieckich i krakowiaka. Kapela ,cięła" oberki oraz polki. Tancerze popisywali się niemal akrobatycznymi ewolucjami, zaś chór równie dobrze poradził sobie ze śląskimi przyśpiewkami, jak i podniosłymi pieśniami religijnymi.

- Nie reagowaliśmy na dyskretne sygnały otoczenia Ojca Św., iż należałoby skończyć. Jak mogliśmy opuścić scenę, gdy papież podśpiewywał z nami, przytupywał do rytmu? Po długim spotkaniu przeplatanym występami i rozmowami pożegnał nas słowami ,Niewiele brakowało, a byłbym się zaangażował do waszego zespołu" - śmieje się Stanisław Wodnicki. Do dziś uważam, że tamte wydarzenia były jedną z najważniejszych rzeczy, które mnie w życiu spotkały. Po powrocie do kraju, jako kierownik muzyczny grupy musiałem się porządnie tłumaczyć przed ówczesnymi władzami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Alicja Majewska o prostych włosach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto