Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zapaśnicza tradycja odżywa w Katowicach Wełnowcu

Andrzej Grygierczyk
fot. Arkadiusz  Gola
fot. Arkadiusz Gola
Stara zapaśnicza gwardia z GKS Katowice podjęła walkę o przetrwanie klubu. Jeszcze w latach 70. i 80. mówiło się o nim: "najlepszy zapaśniczy klub świata", ale potem był już tylko gwałtowny zjazd w dół.

Stara zapaśnicza gwardia z GKS Katowice podjęła walkę o przetrwanie klubu. Jeszcze w latach 70. i 80. mówiło się o nim: "najlepszy zapaśniczy klub świata", ale potem był już tylko gwałtowny zjazd w dół. Gdyby nie to, że uparł się Roman Bierła, wicemistrz olimpijski z Moskwy, dziś nie byłoby już co zbierać.

Podjął się roboty żmudnej, trudnej i niewdzięcznej. W 1992 roku krzyżyk na sekcji położył Marian Dziurowicz, wówczas prezes GKS Katowice. Kazał się zapaśnikom wyprowadzić z hali w Katowicach Wełnowcu. Pozbawieni swojego matecznika i finansowego wsparcia zapaśnicy poszli w rozsypkę. Jedni zakończyli kariery, inni wywędrowali za zapaśniczym chlebem w Polskę lub świat - tam, gdzie ich chcieli. Ale trzy lata później Bierła uparł się, by wszystko zacząć od nowa, czyli od zera. Skrzyknął swoich dawnych przyjaciół, m.in. Stanisława Krzesińskiego i Jana Średniewskiego, za nimi poszli inni i tak ukonstytuował się Orzeł Wełnowiec, w nazwie nawiązujący do tradycji jeszcze z lat 20. minionego stulecia. Klub tułał się przez lata po zaprzyjaźnionych szkołach, adepci zapasów klasycznych przychodzili i odchodzili...

Powrót na Józefowską

- Gdybym miał określić, kiedy nastąpił duży organizacyjny skok do przodu, to wskazałbym na 2005 rok - mówi jeden z trenerów, Antoni Masternak, który jeszcze w latach 80. i na początku lat. 90. wyszkolił w GKS wielu świetnych zawodników. - Ten skok wiąże się z naszym powrotem do hali przy ul. Józefowskiej, wyremontowanej przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, lśniącej teraz nowoczesnością.

Ta hala ma swoją historię, legendę wręcz. I swoisty klimat, w którym eksplodowały zapaśnicze talenty.

- MOSiR bardzo nam idzie na rękę - mówi drugi z trenerów, Jerzy Kopański, olimpijczyk z Seulu, medalista mistrzostw świata i Europy w latach 80. - Kiedy tutaj ponownie weszliśmy z zapasami, musieliśmy płacić za wynajem 50 złotych, teraz bardzo symbolicznie - 5 zł. To dla nas duża pomoc. Kolejną będzie to, że niebawem - w porozumieniu z działającym w piłce nożnej GKS Katowice - wrócimy oficjalnie do tej właśnie nazwy.

- To marka, jak mercedes, czy bmw, GKS kojarzy się w polskim sporcie ze wszystkim, co najlepsze i jest powszechnie rozpoznawany. Już teraz zresztą mamy nowe dresy i koszulki opatrzone nazwą GKS Katowice - dodaje Masternak.

Nieufni, zamknięci...

Czego teraz trzeba? Dzieci i młodzieży do szkolenia. W zajęciach na Józefowskiej uczestniczy ok. 50 chłopaków, poczynając od takich w wieku dziecięcym, aż do juniorów. By w przyszłości odnosić sukcesy, podstawa tej piramidy musi być jednak o wiele szersza.

- Patrzymy na to również z trochę innej perspektywy - ciągnie Antoni Masternak. - Nie boimy się sięgać po dzieci z trudnych środowisk i pokrzywdzone przez los. Stąd m.in. współpraca ze Specjalnym Ośrodkiem Wychowawczym Sióstr Św. Jadwigi w Katowicach Bogucicach.

- Pojechałem tam w 2005 roku - opowiada Jerzy Kopański - i zaproponowałem siostrze dyrektor, że obejmiemy opieką sportową grupę chętnych do uprawiania zapasów. Zgodę otrzymaliśmy natychmiast. Dzięki temu współpracujemy z ośrodkiem od kilkunastu miesięcy, z przerwą na wakacje letnie. Dwa razy w tygodniu bus jedzie po dzieci i młodzież do ośrodka, przywozi ich na zajęcia i odwozi.

Przedział wiekowy tej grupy od 8 do 17 lat. Młodszych wziął pod swoją opiekę Antoni Masternak. - Na początku byli bardzo nieufni, zamknięci w sobie. Otwierali się dopiero z czasem - mówi ich opiekun. - Szybko zorientowałem się, że najlepszym sposobem, by ich zdyscyplinować i dotrzeć do nich nie jest sam trening, ale rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Albo opowiadanie anegdot. Wciąż są ich niesyci. A co ich najbardziej przekonało do uprawiania zapasów? Chyba to, że tłumaczę im tak: - Ty jesteś bronią, pistoletem i łukiem. Ale żeby pokonać na macie rywala, potrzebujesz jeszcze kulek lub strzał, czyli techniki walki. Innymi słowy, masz być myśliwym, a nie ofiarą.

Ogromne znaczenie ma dla nich to, że jeśli zdobędą na zawodach medal czy chociażby dyplom, nie mogą się doczekać, by pokazać te trofea u siebie w ośrodku. - Kto wie, czy to nie jest najważniejsze, bo przecież z predyspozycjami do sportów walki jest u nich różnie - twierdzi trener Masternak. - To jest taka forma ich uspołecznienia, podobnie jak system nagród i kar, które stosujemy, oczywiście z przewagą tych pierwszych. Nagrody są różne, najcenniejsze są dla nich buty sportowe, czy koszulka. A całkiem niedawno wszyscy otrzymali dresy z napisem GKS Katowice. To też sposób na integrację. I z klubem, i z całą resztą uprawiających w naszym klubie zapasy. A o to wcale nie jest tak łatwo.

Wcale nie jest łatwo

Tak samo, jak łatwo nie jest z rekrutacją do sekcji. - Stosowaliśmy różne jej formy - mówi Jerzy Kopański. - Chodziliśmy do szkół, robiliśmy prezentacje, czasem ktoś w następstwie tego się pojawił, ale wkrótce znikał. Młodzież ma inne zainteresowania.

Ale czy nie sprawiła tego ta luka kilkunastu lat, w których zapasy w Wełnowcu borykały się z kłopotami lokalowymi, materialnymi, kiedy to wielkie nazwiska nie pojawiały się w gazetach czy telewizji, innymi słowy poznikały ze świadomości ludzi? - Tak się paradoksalnie zrobiło - kontynuuje Antoni Masternak - że w tej chwili pod względem organizacyjnym klub stoi wyżej niż pod względem sportowym. To też następstwo rozproszenia potencjalnych trenerów, bo przecież ktoś z młodzieżą musi pracować, ktoś musi organizować i prowadzić treningi.

Na zapasy, jak świat światem, ugrzecznieni chłopcy rzadko przychodzili. To sport wymagający swego rodzaju instynktu walki i agresji. - Mieliśmy tu w ciągu kilkudziesięciu lat funkcjonowania sekcji zapaśniczej GKS Katowice wielu chłopaków wywodzących się z trudnych środowisk - podsumowuje Antoni Masternak. - I wszyscy wyszli na ludzi. To były te największe osiągnięcia, niekoniecznie same tylko medale mistrzostw świata, Europy, czy igrzysk olimpijskich. O tym pamiętamy i o tym przekonujemy chłopców, którzy dziś przekraczają progi hali na Józefowskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto