Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabójca Ulriki Lutz skazany na 25 lat

Redakcja Polska Press
Redakcja Polska Press
25 lat więzienia — taką karę wymierzył sąd mordercy nauczycielki w Niemczech, 21-letniemu Łukaszowi Kaszycy. — Być może oskarżony kiedyś zrozumie co zrobił — mówił w katowickim Sądzie Okręgowym sędzia, ...

25 lat więzienia — taką karę wymierzył sąd mordercy nauczycielki w Niemczech, 21-letniemu Łukaszowi Kaszycy. — Być może oskarżony kiedyś zrozumie co zrobił — mówił w katowickim Sądzie Okręgowym sędzia, Piotr Pisarek. — W tej sprawie nie licząc młodego wieku sprawcy i tego, że wcześniej nie był karany nie występują żadne okoliczności łagodzące.

Łukasz Kaszyca wysłuchał wyroku bez okazywania jakichkolwiek emocji. Na salę rozpraw wszedł z podniesioną głową, ubrany w ciemny garnitur. Sąd nie zgodził się na rozkucie łańcuchów na jego rękach i nogach. Ostatnio Kaszyca był bardzo agresywny w stosunku do eskortujących go policjantów.

48-letnia Ulrika Lutz zginęła, bo zabójca chciał zdobyć 200 euro i łańcuszek. Zabrał też jej samochód. Dramat rozegrał się dwa lata temu w niemieckiej miejscowości Wald — Kolmberg koło Regensburga. Ulrika Lutz mieszkała przy tej samej ulicy, co rodzina Kaszycy. Polak wyjechał z rodzinnych Mysłowic do krewnych w Niemczech szukać pracy. Przez pewien czas pracował tam na czarno w firmie budowlanej. Kiedy nie miał zajęcia pomagał w codziennych zajęciach ciotce — siostrze swojego ojca. Ulrika Lutz uczyła dzieci ciotki Kaszycy. Jej przyszły oprawca często je z domu nauczycielki odbierał. Poznał rozkład jej mieszkania, zwyczaje i mimo, że nauczycielka nie była osobą szczególnie zamożną zdecydował się ją okraść.

— Oskarżony wszedł do mieszkania ofiary licząc się z tym, że może ona tam przebywać — mówił sędzia Pisarek. — Zaskoczony przez nią w trakcie kradzieży zdecydował się na morderstwo.

Kaszyca zadał kobiecie kilkanaście ran nożem. Nie był pewien, że nie żyje więc dusił ją poduszką, a następnie próbował zmiażdżyć jej głowę sofą. Morderca zerwał ofierze łańcuszek, zabrał gotówkę i samochód, którym wrócił do Mysłowic. Trzy dniu później został aresztowany.

Obok bloku, w którym mieszkał stał zaparkowany wóz nauczycielki, a przy Kaszycy znaleziono nieudolnie spreparowaną umowę jego kupna — sprzedaży. Auto miało kosztować 1300 euro. Odbiorcą samochodu w Polsce miał być obywatel Bułgarii — Gienadij Guezeley, który dostarczył druk umowy, a wypełnić ją miała współpracująca z nim kobieta. Policji nie udało się odnaleźć ani Bułgara, ani kobiety. Wiadomo tylko, że oboje mogą mieć związek ze sprowadzaniem kradzionych samochodów zza zachodniej granicy i ich przerzutem do Bułgarii.

Kaszyca w towarzystwie Guezeley pojawił się w jednej z ubezpieczalni w Chełmie Śląskim. Tam próbowali zalegalizować auto nauczycielki. Zaraz po aresztowaniu mordercy Bułgar zniknął. Kilka miesięcy później prokuratura w Regensburgu przekazała polskiej stronie wniosek o przekazanie postępowania.

Kaszyca pochodzi z tzw. normalnej rodziny. Kiedy go aresztowano wszyscy byli w szoku. — Z Łukaszem były zawsze problemy, ale nikt nie przypuszczał, że jest zdolny do takiego okropieństwa — mówili jego rodzice.

Zabójca może ubiegać się o warunkowe zwolnienie po 20 latach odsiadki. Wyrok nie jest prawomocny. Obrona, która wnosiła o 15 lat więzienia, zapowiedziała apelację.
.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto