Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z GARR-a nie ma kasy

Anna Góra
Tu gdzie teraz jest warsztat miał być sklep - mówi Marian Kolondra (z prawej). Obok szwagier i wspólnik Jerzy Pierchała. Fot. Lucjusz Cykarski
Tu gdzie teraz jest warsztat miał być sklep - mówi Marian Kolondra (z prawej). Obok szwagier i wspólnik Jerzy Pierchała. Fot. Lucjusz Cykarski
Aż 4 mln złotych będziemy musieli oddać Unii Europejskiej. Górnośląska Agencja Rozwoju Regionalnego (GARR) w Katowicach nie potrafiła znaleźć chętnych na pożyczki z funduszu Phare Inicjatywa II, z którego ponad 12 mln ...

Aż 4 mln złotych będziemy musieli oddać Unii Europejskiej. Górnośląska Agencja Rozwoju Regionalnego (GARR) w Katowicach nie potrafiła znaleźć chętnych na pożyczki z funduszu Phare Inicjatywa II, z którego ponad 12 mln zł miało pójść na wsparcie dla byłych górników, którzy chcieli otworzyć własny biznes. Tymczasem jak ustaliliśmy wielu z nich odprawiono z kwitkiem, m.in. Irenę i Mariana Kolondrów, byłych pracowników kopalni Morcinek. Chcieli wziąć 60 tys. zł pożyczki na otwarcie sklepu.

Irena Kolondra starała się w Górnośląskiej Agencji Rozwoju Regionalnego o pożyczkę na założenie sklepu. Jednak wniosek przygotowany przez Agencję Rozwoju Regionalnego SA w Bielsku-Białej został przez komisję w Katowicach odrzucony, mimo że zasiadała w niej autorka biznesplanu.

Marian Kolondra z Kończyc Wielkich koło Cieszyna razem ze szwagrem Jerzym Pierchałą prowadzą warsztat wulkanizacyjny. Przy okazji sprzedają niektóre akcesoria samochodowe. Zarówno oni jak i Irena Kolondra, żona Mariana, są byłymi pracownikami kopalni Morcinek.

- Kiedy pojawiła się szansa na tanią pożyczkę ze środków Unii Europejskiej pomyśleliśmy, że będzie można rozszerzyć działalność - mówi Marian Kolondra. - Żona mogłaby otworzyć własny sklep, a my moglibyśmy się zająć tylko warsztatem. Dzięki temu miałaby przynajmniej jakieś zabezpieczenie i odprowadzane składki na ZUS. W tej chwili nie ma pracy ani prawa do zasiłku.

Dobrowolny przymus
Kolondrowie starali się o 60 tys. zł. Do pożyczki na tworzenie nowych miejsc pracy dla byłych pracowników górnictwa węgla kamiennego oraz rozpoczynanie przez nich działalności gospodarczej z Funduszu Phare Inicjatywa II, zachęcało niskie oprocentowanie na poziomie zaledwie 2 procent i roczny okres karencji w spłacie pożyczki. W załatwieniu formalności miała im pomóc zajmująca się doradztwem dla przedsiębiorców Agencja Rozwoju Regionalnego SA w Bielsku-Białej, jednostka wykonawcza GARR. Ona też zaproponowała sporządzenie biznesplanu.

- To nawet nie była propozycja, tylko "dobrowolny przymus" - mówi Jerzy Pierchała. - Z góry powiedziano nam, że jeśli sami zrobimy biznesplan, wniosek zostanie odrzucony. Pani Maria Socha z bielskiej Agencji dała nam też do zrozumienia, że jest w komisji, która przyznaje pieniądze, co gwarantuje przyjęcie wniosku.

- Zapłaciliśmy 976 zł, tyle udało się nam utargować z początkowych 1500 zł. Zgodziliśmy się, żeby tylko zwiększyć szanse na pożyczkę. W sumie razem z benzyną na wyjazdy do Bielska-Białej i Katowic kosztowało nas to jakieś 2 tys. zł - podkreśla Marian Kolondra. Ale wniosek przepadł.

Zły plan?

Wniosek został odrzucony "z powodu negatywnej oceny przedsięwzięcia i braku pełnego zabezpieczenia pożyczki".

- Nie rozumiem tego. Do wniosku dołączyliśmy sprawozdania finansowe z dotychczas działającej firmy za ostatni rok - mówi Marian Kolondra. - Mamy trzy warsztaty, w których zatrudniamy dwóch pracowników. Od 13 lat firma przynosi zyski. Wiemy jak zainwestować pieniądze w tej branży.
Przedstawiliśmy kilku żyrantów, wszystkich ze stałymi dochodami powyżej 2 tys. zł. Zabezpieczeniem mogła być też hipoteka. Za małe zabezpieczenie nie jest wystarczającym powodem, by odrzucić wniosek. Wtedy żąda się wyższego, albo daje mniejszą pożyczkę. Czytaliśmy regulaminy. To biznesplan musiał być zły.

Po co ta heca

Maria Socha przekonuje, że biznesplan był dobry. Gdyby nie widziała szans na powodzenie przedsięwzięcia, nie podjęłaby się jego napisania.

- My już nie chcemy tej pożyczki, ani pieniędzy za bezużyteczny biznesplan. Chcemy się tylko dowiedzieć po co te całe obrady, komisje i nadzieje, skoro nikt nie dostaje pieniędzy - twierdzi Marian Kolondra.

Zły czas dla górników

12,2 mln zł z programu Phare Inicjatywa II miało pójść na wsparcie dla byłych górników, którzy chcieli otworzyć własny biznes oraz pracodawców, którzy zamierzali zwolnionych górników zatrudnić. Kiedy minął termin składania wniosków o pożyczki, okazało się, że trzecia część ze wspomnianej sumy nie została dotychczas wykorzystana. - Pieniądze trzeba będzie zwrócić do Brukseli - twierdzi Monika Karwat z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości w Warszawie.

Nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego katowicka Agencja nie wykorzystała na czas pomocy unijnej.
Przypomina, że GARR miał do pomocy całą sieć agencji lokalnych, które powinny ułatwić górnikom przygotowanie wniosków i biznesplanów.

- Prześwietlaliśmy w tym roku wnioski bardzo dokładnie, bo koniunktura gospodarcza jest kiepska i tylko najlepsze projekty mają naszym zdaniem szansę na powodzenie - tłumaczy dyrektor Grzegorz Giemza z GARR. - Przyznam się, że ja sam nie zdecydowałbym się w obecnej sytuacji na otwarcie interesu - dodaje.

Napiszemy za pana...

Zadzwoniliśmy do kilku takich agencji przedstawiając się jako osoby zainteresowane pożyczką z Phare. - Na razie nie ma już pieniędzy - usłyszeliśmy. - Ale jak chce pan biznesplan, to napiszemy od ręki.

- Pan (tu padło nazwisko) z ośrodka rolniczego pisze biznesplany za jedyne 2 tys. zł - zachwalała pani z innej agencji.

Biznes dla naiwnych

Okazało się, że wiele agencji wyczuło doskonały interes - górnicy mieli problemy z biznesplanami, więc agencje pomagały im za odpowiednią opłatą. - Agencje lokalne, które z nami współpracowały, nie powinny koncentrować się na zarabianiu na pisaniu biznesplanów, ale miały pomagać górnikom i innym zainteresowanym w kierowaniu wniosków do nas - podkreśla Grzegorz Giemza z GARR.

Giemza twierdzi nawet, że w przypadku programu Inicjatywa II lokalne agencje nie miały umowy z GARR na oferowanie doradztwa biznesowego. - Jeśli napisały komuś biznesplan, to zrobiły to na własną odpowiedzialność - dodaje Giemza. - Jeśli ktoś obiecywał, że biznesplan napisany przez lokalną agencję, będzie miał preferencje, to - delikatnie mówiąc - mijał się z prawdą.

Giemza dodaje, że osoby z lokalnych agencji, które zasiadały w komisjach oceniających, nie miały prawa głosu przy ocenianiu wniosków, które same pomagały przygotowywać.
Mariusz Urbanke

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto