Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyburzają Pałac Ślubów. Nie ma już jednej ściany! [ZDJĘCIA]

Justyna Przybytek
Na naszych oczach kończy się 42-letnia historia katowickiego Pałacu Ślubów przy alei Korfantego. Ekipa wyburzeniowa od kilku tygodni rozbierała wnętrza starego gmachu, od poniedziałku ciężki sprzęt burzy zewnętrzne ściany.

Przypomnijmy, że Urząd Stanu Cywilnego przy Korfantego opustoszał pod koniec listopada. Ostatnie śluby odbyły się tu 27 listopada, kolejnych już w willi Goldsteinów przy pl. Wolności udzielano 4 grudnia. Ostatni wydział USC przeniósł się do nowej siedziby 3 grudnia.

Urzędnicy z Korfantego zabrali archiwa oraz niektóre meble. To co zostało zostanie podzielone między instytucje podległe miastu oraz wydziały Urzędu Miasto, wedle zapotrzebowania.

Burzony właśnie gmach z pałacem miał niewiele wspólnego. To kwadratowy budynek, o typowej dla PRL architekturze. Ale dawniej uchodził za nowoczesny - wrażenie robiły wszechobecne lustra, obrotowe drzwi czy przeszklona elewacja. Z biegiem lat te nowinki coraz mniej zachwycały. Drzwi nadal były obrotowe, ale ich mechanizm polegał na… sile ludzkich mięśni, a ich obrotowość zależała od tego, jak mocno je popchniemy. Luster w całym budynku było kilkadziesiąt, ale przeglądały się w nich przede wszystkim stare ściany gmachu. A przeszklona elewacja? Bardziej uwagę zwracało to, że była blaszana.

Jednak katowicki Pałac Ślubów to przede wszystkim czar wspomnień. Jak to było w korytarzach USC przed kilkudziesięciu laty, opowiadali nam kierownik USC Wojciech Gosiewski oraz jego zastępca Mirosław Kańtor. W sumie w gmachu udzielono przez 42 lata ponad 100 tysięcy ślubów.

W budynku były trzy reprezentacyjne sale - ślubów, bankietowa oraz nadawania imion. Ta ostatnia to pamiątka po minionym ustroju.

- Od początku lat 90. imion już się nie nadaje w urzędzie, a salę wykorzystujemy jako nasze zaplecze – opowiadał jeszcze przy Korfantego Gosiewski. Dawniej były tu wyjątkowe uroczystości. - Świeckie "chrzty" kończyły się nadaniem imienia Jan Paweł, Edward albo Wiesław - wspominał Kańtor.
Uroczyste były też śluby górnicze, sponsorowane przez kopalnie. Były też jednak w historii USC śluby tragiczne i krótkie.

- Udzielałem ślubu w sobotę o godz. 11, a o 17 pan młody zginął w wypadku samochodowym - dodawał Kańtor. To był najtragiczniejszy ślub.
Więcej po korytarzach USC krążyło opowieści zabawnych. Na przykład o panu młodym, który uciekł sprzed "ołtarza" a wyjście usprawiedliwił potrzebą fizjologiczną. Już nie wrócił.

Sporo też małżeństw było zawieranych przez obcokrajowców.

- Podczas ślubu pary z Kamerunu jedynym białym byłem ja i tłumacz, wszyscy goście byli czarni - opowiadał Kańtor. Podczas innego ślubu Afrykańczyk zamiast oficjalnej przysięgi stwierdził: Tak jak jestem Afrykańczykiem, tak i będę dobrym mężem.

Innym razem, gdy urzędnik zapytał, czy są przeszkody prawne dla zawarcia związku, świadek pana młodego powiedział: Nie poradzi gotować, wiem, bo to moja siostra.

Za kilka tygodni po gmachu przy Korfantego nie będzie śladu. W jego miejscu miasto urządzi parking dla mieszkańców. Docelowo magistrat chce jednak działkę przeznaczyć na cele komercyjne - zgodnie z koncepcją przebudowy centrum w tym miejscu miałby powstać wysokościowiec.

Czytaj także: TOP 10 najbardziej obleganych kierunków studiów na Uniwersytecie Śląskim

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto