Jacek Kowalczyk, obrońca GKS Katowice, kwestował pod katowickim Spodkiem razem z żoną, Dominiką, i córkami - Julią i Amelką. - To pierwszy finał WOŚP Julki - mówi pani Dominika. - Mąż jest obecnie piłkarzem GKS-u Katowice, ale gdziekolwiek by nie grał, zawsze wspieramy wielką orkiestrę - opowiada. Dlaczego warto? - Bo każdy z nas ma babcię, dziadka, rodziców, dzieci, a nawet jeśli nie, to sam kiedyś będzie seniorem. W tym roku zbieramy pieniążki dla siebie, żeby - jeśli zajdzie taka potrzeba - móc leczyć się w dobrze wyposażonych szpitalach i przychodniach - zachęca żona piłkarza.
Od godz. 14 pod Spodkiem grają też muzycy. Tłumów tu jednak przed 16 nie uraczyliśmy. - Dajmy ludziom czas, niech sobie spokojnie zjedzą niedzielny obiad, potem przyjdą - nie traci nadziei pani Dominika.
- Na razie jest chyba więcej wolontariuszy niż ludzi, którzy przyszli się pobawić. - żałuje Maria Kocjan, wolontariuszka ze sztabu przy Prywatnym Liceum Ogólnokształcącym im. Melchiora Wańkowicza w Katowicach. - Pieniądze do puszek wrzucają nam przypadkowi przechodnie - mówi. Jak już jednak wyciągają portfele, pieniędzy nie żałują. - Są papierki, monety, różne nominały - wymienia kwestujący pod Spodkiem, Kacper Strzałka. Do jego puszki najwięcej ktoś wrzucił 50 zł.
Po godz. 17 na scenie pod Spodkiem zagrają jeszcze zespół Koniec Świata, o 18 - Negatyw, a o 19.30 - Beltaine. O 20 zostanie posłane światełko do nieba. To już tradycja WOŚP w całej Polsce.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?