Narodowy Fundusz Zdrowia ma wyrównać dysproporcje między regionami. Chodzi o to, by Polacy, niezależnie od miejsca zamieszkania, mieli zapewnioną opiekę na podobnym poziomie. Tymczasem obecnie, jak twierdzi minister zdrowia Mariusz Łapiński, mieszkańcy niektórych regionów są w uprzywilejowanej sytuacji.
Przykładem, na który Łapiński powołuje się najchętniej, jest woj. śląskie. Duża koncentracja specjalistycznych ośrodków medycznych, ogromna baza łóżek i wysoko wykwalifikowana kadra są solą w jego oku. Zapomina jednak, że na Śląsku leczą się pacjenci z całej Polski. Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu i Górnośląskie Centrum Medyczne w Katowicach przeprowadza 27 proc. wszystkich operacji kardiochirurgicznych wykonywanych w kraju. Spośród wszystkich chorych, których w zeszłym roku leczyli specjaliści z siemianowickiego Centrum Leczenia Oparzeń, 32,6 proc. stanowili mieszkańcy spoza woj. śląskiego. Z całego kraju kieruje się również pacjentów do Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach i Szpitala Klinicznego nr 5 w Katowicach (okulistyka).
O uprzywilejowanej pozycji Śląska świadczyć ma również dobra kondycja finansowa Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych. W resorcie zdrowia podkreślają, że tylko ją stać na realizację programów zdrowotnych, o których mieszkańcy województw podlaskiego czy lubuskiego mogą tylko marzyć. Jak z tego jasno wynika, nie możemy mówić o żadnym uprzywilejowaniu naszego regionu, a jedynie o panującej tu normalności. Ministerialne plany będą zaś dla województwa śląskiego oznaczały krok wstecz.
Kasy chorych przygotowują się do likwidacji i przekształcenia w oddziały Narodowego Funduszu Zdrowia, który ma rozpocząć działalność 1 stycznia 2003 roku. Realniejszym terminem wydaje się jednak 1 marca, ponieważ projekt ustawy o NFZ nie wpłynął jeszcze do Sejmu.
ŚRKCh ogłosiła już konkurs ofert na przyszły rok. Nadal nie wiadomo jednak, kiedy i w jaki sposób będzie zawierała kontrakty.
- W przyszłym tygodniu zbierze się Rada Dyrektorów Kas Chorych i zatwierdzi ogólnopolskie zasady kontraktowania - poinformował "DZ" Józef Kurek, dyrektor ŚRKCh.
Pacjenci i pracownicy służby zdrowia z niepokojem obserwują kolejne posunięcia rządu i ministra Łapińskiego. Boją się kolejnej rewolucji i bałaganu, którego doświadczyli już w 1999 roku.
- Nie będzie żadnej rewolucji - uspokaja prof. Barbara Błońska-Fajfrowska, przewodnicząca Sejmowej Komisji Zdrowia. - Kasy chorych w sposób ewolucyjny przekształcą się w oddziały Funduszu, który zapewni wszystkim jednakowy dostęp do usług zdrowotnych i sprawiedliwy podział pieniędzy.
W podobnym tonie wypowiada się minister Łapiński. Uspokaja, że zmieni się jedynie sposób finansowania, tyle że nadal nic o nim nie wiadomo. Nie trzeba się będzie w przyszłym roku ponownie zapisywać do lekarza pierwszego kontaktu (rodzinnego) i nadal będziemy mogli sobie wybrać szpital, w którym chcemy się leczyć.
- Wejście w życie ustawy o NFZ stopniowo przywróci pacjentom poczucie bezpieczeństwa - powtarza minister.
Jego poprzednik - prof. Grzegorz Opala, kierownik Kliniki Neurologii Wieku Podeszłego ŚAM nie jest takim optymistą. Według niego, pozostawienie składki zdrowotnej na dotychczasowym poziomie 7,75 proc. przychodów brutto i opóźnienie o kolejny rok wejścia w życie ustawy o ratownictwie medycznym na pewno nie przywróci ludziom poczucia bezpieczeństwa, a może spowodować bałagan.
- Dotychczasowy system ochrony zdrowia nie był pozbawiony błędów - przyznał w rozmowie z )DZ" - Zamiast jednak skupić się na jego poprawianiu, zdecydowano się go zburzyć. NFZ to powrót do systemu ręcznego sterowania, którego już doświadczyliśmy i nie mamy dobrych wspomnień.
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?