Wiele wskazuje na to, że nasza ekstraklasa nie dokończy rozgrywek w komplecie

Nie tak dawno zarządy hokejowych klubów GKS Katowice i Zagłębia Sosnowiec wycofały drużyny z rozgrywek Pucharu Polski. KTH Krynica rozegrała tylko jeden mecz z GKS Tychy i także spasowała. Mało tego, nie przyjechała w niedzielę na ligowy mecz do Oświęcimia. Niemal zewsząd dochodzą głosy o balansowaniu na krawędzi bankructwa. Do strajku przymierzali się już hokeiści GKS Katowice (wyszli na taflę tylko dlatego, że dochód z meczu przeznaczony był na cel charytatywny) i Zagłębia. - Myślę, że małymi krokami dojdziemy do celu i sytuacja w klubie będzie stabilna - mówi dyrektor katowiczan, Marta Szymkowska. W deklaracje nie wierzy już trener GKS Jan Novotny (który podpisał o połowę niższy kontrakt, niż w sezonie 2001/2002), a zapytany o finanse, tylko machnął ręką.

Mnożą się sytuacje, na które w profesjonalnym sporcie nie ma miejsca. Jak w Sosnowcu, gdzie były prezes Szczepan Golec - w nienaturalnie euforycznym nastroju - wykrzykiwał dziennikarzom w oczy, że on tu jest dobroczyńcą, bo ufundował 5 tysięcy złotych premii, przy okazji obrażając obecnych członków zarządu. W Janowie hokej miał być reaktywowany na pierwszoligowym poziomie przez pana Rafała Pawłowskiego. "Wieść gminna" niesie, że ponoć kiedyś ten człowiek nazywał się inaczej, ale chcąc uniknąć długów, zmienił personalia. Hokeiści Naprzodu prezesa nie widzieli od dawna. Kłamie ich i zwodzi, czemu dają wyraz w kolejnych wypowiedziach. Krążą historie, że Pawłowski wypłacił zaliczki z emerytury chorego ojca, który czytając "oszczerstwa" pod adresem syna, zachorzał jeszcze bardziej. Sam prezes - rzekomo pobity - leżał do niedawna w szpitalu.

Polski hokej upada i nie pomoże mu nawet życzliwość naszych graczy z NHL. Mariusz Czerkawski niedawno powiedział: - W Polsce każdy kto trenuje hokej wie, że zagra w lidze.
Z jednej strony to straszne, z drugiej, trzeba się cieszyć, że ktoś jeszcze decyduje się na uprawianie tej - wspaniałej przecież - dyscypliny sportu. - Nie da się z optymizmem patrzeć w przyszłość - mówi bramkarz bankrutującego KTH Krynica, Mariusz Kieca. - Nie wiemy, co dalej z klubem. Ma się to wyjaśnić w najbliższych dniach. Zmieniły się władze w mieście i wszyscy oczekują na stanowisko nowego burmistrza. Ponoć jest przychylny, będzie stawiał na sport.
Na razie jednak chłopcy chodzą wściekli, bez pieniędzy.
Przyznam, że po sezonie planuję zakończenie kariery.

Myślę, by podjąć pracę w charakterze trenera w rodzinnym Sosnowcu, w Szkole Mistrzostwa Sportowego. Wierzę, że jest taka szansa. Wracając do słów Mariusza Czerkawskiego, na pewno ma rację. Młodzież odchodzi od hokeja. Widząc jak wygląda od środka, szybko się zniechęca, autentyczne talenty się marnują. Konkurencji nie ma i kto wytrzyma, ten gra. Młodzi trenerzy nie podejmują się pracy za 200 niepewnych złotych. Zajęcia z adeptami hokeja często prowadzą ludzie bez kwalifikacji, którzy są na emeryturze i chcą sobie dorobić, albo zabić nudę. Nie ma argumentów, by namówić kogoś na uprawianie hokeja. Sytuacja jest naprawdę dramatyczna.