Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Warszawska Turystyka Ekstremalna: Tomek Sawyer byłby z nas dumny [Rozmowa NaM]

Damian Dragański
Warszawska Turystyka Ekstremalna: Tomek Sawyer byłby z nas dumny
Warszawska Turystyka Ekstremalna: Tomek Sawyer byłby z nas dumny Warszawska Turystyka Ekstremalna
Włodek „Paprodziad” Dembowski wokalista zaangażowany w takie zespoły jak Łąki Łan, Dziady Kazimierskie, November Project i Czessband to także animator nietypowych wycieczek po Warszawie. Muzyk wybiera nieuczęszczane i zapomniane szlaki, eksplorując wyjątkowe zakątki stolicy, o których istnieniu nie dowiecie się z poradników dla turystów. Jeśli zwiedzanie Warszawy to dla was coś więcej niż tylko wizyta na Starówce, musicie poznać Warszawską Turystykę Ekstremalną.

Warszawska Turystyka Ekstremalna: Tomek Sawyer byłby z nas dumny

Włodek jest rodowitym warszawiakiem, który wychowywał się na Ulrychowie. Pasję do chodzenia nieutartymi szlakami zaszczepili w nim rodzice, którzy zabierali go na spacery w niekonwencjonalne miejsca. Wokalista Łąki Łan do tej pory nie wyrósł z tego i od ponad dekady organizuje spotkania Warszawskiej Turystyki Ekstremalnej.

WTE to dla ciebie powrót do dzieciństwa, czasów kiedy największą frajdę sprawiała zabawa w chowanego w opuszczonym domu?
Dla sporej grupy uczestników naszych wędrówek to na pewno powrót do dzieciństwa. Jednak dla mnie to pozostawanie w tym stanie. Turystykę ekstremalną uprawiam w końcu od małego.

Teraz na spotkania WTE przychodzą także rodzice z dziećmi, ale kiedyś charakter spotkań był chyba mniej rodzinny.
Kiedy to zaczynało się kształtować, czyli jakoś na przełomie wieków, klimat tych wycieczek był bardzo punkowo-imprezowy, a nawet wręcz anarchistyczny. Sypały się mandaty, były przygody z policją, strażą miejską czy strażą ochrony kolei. Wycieczka bez mandatu, to wycieczka nieudana. Wtedy też Warszawa była inna. W samym Śródmieściu były opuszczone kamienice, puste biurowce, tereny budowlane. Bawiliśmy się na nich w ciuciubabkę z ochroniarzami.

Spłacałeś mandaty?
Kiedyś moja mama je za mnie spłaciła. To było chyba jakieś pięć tysięcy złotych.

Niebywałe!
Wytłumaczyłem jej, że i tak te pieniądze zostałyby wydane. Jeśli nie na mandaty, to na książki czy bilety do teatru. Dla mnie Warszawska Turystyka Ekstremalna to taki tani film drogi. Do dziś wyprawiamy głupoty, ale charakter WTE się zmienił. Przychodzi wielu moich znajomych, którzy już mają dzieci. Jest zdecydowanie przyjaźniej dla rodzin.
Nasze wędrówki mogą uratować nawet życie. Kiedyś natrafiliśmy na umierającego bezdomnego. Wezwaliśmy pomoc, dzięki której ten człowiek przeżył.

To prawda, że kiedyś natrafiłeś na ciało podczas wędrówki?
Mam to na filmie, który nakręciłem w 2000 roku pożyczoną kamerą. Widać, jak obchodzę Ulrychów, starą cementownię, PGR i opuszczone działki, gdzie znaleźliśmy trupa. Ten film jest perełką, nie znajdziecie go na YouTube. Pokazuje go tylko na wernisażach turystyki ekstremalnej.

Jak zmieniła się Warszawa przez te kilkanaście lat podczas których eksplorujesz miasto?
Kiedyś miasto w swojej dzikości i nieokiełznaniu było bardziej przyjazne. Upadłe fabryki jest pięknie zwiedzać, ale nowoczesne blaszane hale nie są już tak sympatyczne. Jest coraz więcej domofonów, kamer, furtek. To odczłowieczające czynniki.

Zamknięte osiedla mają sprawić, żebyśmy czuli się bezpieczniej.
Praktycznie całe życie wychowywałem się w domu bez domofonu. Znam swoich sąsiadów. Na strzeżonych osiedlach nie zawsze musi być bezpieczniej. Ludzie tam się nie znają, chociaż żyją obok siebie. Powstają jakieś bariery.

Podczas spotkań WTE przełamujecie te bariery?
Wszyscy na spotkaniach się dogadują. Na każdej wycieczce jest od 20 do 50 osób, zawsze trafia się ktoś nowy. Zdarza się, że te nowe osoby mają problem, żeby przywitać się z taką dużą grupą nieznanych im osób. Podawanie ręki na przywitanie każdemu po kolei to nasz rytuał. Witają się młodzi ze starszymi, chłopaki z dziewczynami. Po czasie okazuje się, że każdy wnosi coś fajnego, potrzebnego, potrafi czymś zainteresować.

Jacy ludzie przychodzą na twoje wycieczki?
To szeroki przekrój. Starsi, młodsi, rodzice z dziećmi. Osoby na wózkach. Nie wspomnę o zwierzakach - psach a nawet kotach. Przychodzą artyści, poeci, fotografowie, filmowcy, urzędnicy, ochroniarze czy brukarze.

Dominują warszawiacy czy przyjezdni?
Trudno powiedzieć, jakie są proporcje. Warszawiacy z krwi i kości wyróżniają się na tle innych. Interesują się miastem, mają na nie specyficzne spojrzenie, cenią jego historię. Mają w sobie jakiś charakterny gen. Ale to fajnie się miesza z innymi kulturami i stylami bycia. Dzięki temu Warszawa jest kolorowa i ma dużo do zaoferowania.

Planujesz w jakiś sposób wycieczki czy stawiasz na improwizację?
Mogę zaplanować wycieczkę do miejsca, w którym już kiedyś byliśmy, ale ono mogło się zmienić. Coś zostało wyburzone, coś wyrosło. Czasem jezioro jest zamarznięte i możemy po nim przejść, a czasem musimy wejść na styropianowe tratwy. Ważna jest wycieczkowa improwizacja i umiejętność reagowania na to, co nas spotyka. Często wpadamy na porzucone opony. Służą nam do naszych szlagierowych zabaw.

Styropianowe tratwy - brzmi niebezpiecznie.
Bo to jest turystyka ekstremalna. Ale nikomu się nic od tych kilkunastu lat nie stało. Zdarzały się zwichnięcia, czasem ktoś się zgubił (śmiech). Podczas wycieczek dbamy o siebie, każdy się troszczy o innych. Tomek Sawyer byłby z nas dumny.

Która wyprawa może uchodzić za wizytówkę Warszawskiej Turystyki Ekstremalnej?
Nie lubię opowiadać o tym, gdzie chodzimy. Staramy się, żeby aura tajemniczości otaczała WTE. Najlepiej zapytać ludzi, co przeżyli, jakie widzieli widoki, ile prześmiali się na wycieczkach. Po drodze mamy ekstremalne wybuchy śmiechu. Zdarza się, że leżymy i kwiczymy, chociaż nie bierzemy żadnych używek. Mamy swoją grupę śmiechową, której członkowie zarażają innych dobrym humorem.
Wracając do twojego pytania, każda dzielnica ma swoje opuszczone i nieuczęszczane miejsca. To nasze rezerwaty.

W ten weekend rusza Zimiernikejszyn, zimowa odpowiedź na Kazimiernikejszyn. Co przygotowałeś dla fanów ekstremalnej turystyki?
Będą nocne wyprawy ze mną po tamtejszych wąwozach. Będą tez inni przewodnicy. Będzie capoeira a także gry surrealistyczne. Nie zdradzę,co to za gry. Tajemnica przyciąga ciekawość.


Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto