Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Ligocie boją się chuliganów i kiboli. Chcą kamer w centrum dzielnicy

Justyna Przybytek
Mieszkańcy Ligoty chcą kamer w centrum dzielnicy. Mówią, że od dwóch lat strach tu wyjść nocą na ulice i chcą kamer

To była kiedyś najspokojniejsza dzielnica - mówią mieszkańcy katowickiej Ligoty. - A ostatnio sąsiadowi szybę w samochodzie wybili - dopowiada pan Jan.
Pani Zofia z targowiska przy Panewnickiej boi się mówić. - Emerytka jestem, stara, to się nie obronię - wyjaśnia przepraszająco.
- Tu trwa wojna między klubami, widać na murach - pokazują elewacje ligockich kamienic mieszkanki ulicy Piotrowickiej. Trudno nie przyznać jej racji. Gdziekolwiek na ulicy nie spojrzeć, z murów budynków straszą nie graffiti, a zwykłe gryzmoły. Ale wandalizm to tylko wierzchołek góry problemów, o którym mówi się w Ligocie.

Ludzie twierdzą, że boją się wychodzić z domu po zmroku, opowiadają o grupach młodzieży, które nocą przechodzą przez centrum dzielnicy demolują, co popadnie i niszczą tutejsze kamienice. Żądają interwencji miasta. Chcą monitoringu ulic Piotrowickiej, Słupskiej, Koszalińskiej, Franciszkańskiej, Grunwaldzkiej, Panewnickiej, Zielonogórskiej oraz targowiska.

- Czujemy się bezsilni i zagrożeni. Nasze firmy, budynki i samochody są dewastowane przez dwie zwalczające się grupy kiboli GKS-u i Ruchu Chorzów. Często dochodzi do kradzieży w okolicy poczty i targowiska. Fasady nowo wyremontowanych budynków i sklepów pokrywają wulgarne napisy - skarżą się w piśmie do prezydenta Piotra Uszoka.

Pismo na biurko prezydenta jeszcze nie trafiło. Mieszkańcy zbierają na razie podpisy pod petycją o instalację w dzielnicy kamer.

- Mamy już 300 podpisów, a będzie 500, w tym 40 firm. Jedna z nich zaproponowała, że pokryje część kosztów montażu albo utrzymania monitoringu - przytacza pani Maria, jedna z inicjatorek akcji. Przypomina, że w Ligocie źle dzieje się już od dwóch lat. Zdaniem mieszkańców, interwencje na policji i straży miejskiej nie pomagają, bo sprawców nie udaje się zatrzymać albo śledztwa są umarzane. Radę widzą tylko w miejskim monitoringu.

Co ciekawe, monitoring w dzielnicy powstanie, tyle że nie w rejonie, o którym piszą autorzy petycji. 11 kamer będzie monitorowało rejon ulic Piotrowickiej, Związkowej i Franciszkańskiej, z tym, że zostaną zamontowane na terenie kalwarii i obok bazyliki. Urzędnicy przetarg na ich montaż ogłosili już w listopadzie ubiegłego roku. System ma kosztować 400 tys. zł.

Kolejne trzy kamery jeszcze w tym roku trafią na ulicę Mariacką w centrum - to wydatek ok. 100 tys. zł. A następne 10 do Nikiszowca. Mieszkańcy zabytkowego osiedla, podobnie jak ci z Ligoty, długo walczyli o monitoring. Z pomocą Programu Centrum Aktywności Lokalnej zebrali 20 tys. zł, za które udało się kupić trzy kamery i zamontować je w okolicach rynku. Na kolejne magistrat pozyskał unijne dofinansowanie, podobnie jak na budowę centrum monitoringu w Nikiszu, które powstanie w hali lodowiska Jantor.

Czy w miejskiej kasie znajdą się pieniądze także na kamery w Ligocie? Bardzo możliwe, ale na pewno nie w tym roku.

- Tegoroczny budżet jest już zamknięty, ale rozważymy propozycję mieszkańców - zapewnia Jakub Jarząbek z biura prasowego UM. Jak twierdzi, urząd jest skłonny wygospodarować pieniądze na nowe kamery, ale pod warunkiem, że projekt będzie realizowany we współpracy z mieszkańcami.
- Tak jak w Nikiszowcu, gdzie miasto użyczyło lokal, ale to mieszkańcy biorą na siebie utrzymanie i obsługę monitoringu - mówi

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto