Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Katowicach oficjalnie otwarto Centrum Powiadamiania Ratunkowego

Grzegorz Żądło
W CPRprzez całą dobę dyżurują policjanci, strażacy, strażnicy miejscy oraz pracownicy pogotowia ratunkowego.
W CPRprzez całą dobę dyżurują policjanci, strażacy, strażnicy miejscy oraz pracownicy pogotowia ratunkowego.
Trzeba było niespełna miesiąca działalności Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Katowicach, by o kilkadziesiąt procent wzrosła liczba zdarzeń zgłaszanych policji i straży miejskiej.

Trzeba było niespełna miesiąca działalności Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Katowicach, by o kilkadziesiąt procent wzrosła liczba zdarzeń zgłaszanych policji i straży miejskiej. Wczoraj CPR, którego budowa kosztowała 6 mln zł, zostało oficjalnie otwarte.

W CPR, które mieści się tuż za głównym budynkiem magistratu przy ul. Młyńskiej, przez całą dobę dyżurują policjanci, strażacy, strażnicy miejscy oraz pracownicy pogotowia ratunkowego. Do pracy na jedenastu stanowiskach przygotowano 45 dyspozytorów - wszyscy dyspozytorzy pracują w jednym pomieszczeniu. Ponadto poza Centrum jest dziesięć kolejnych, zintegrowanych z nim punktów telefonicznego lub osobistego przyjmowania zgłoszeń od mieszkańców. Znajdują się one np. w siedzibie straży miejskiej czy komendach straży pożarnej i policji.

Dla mieszkańców Katowic najważniejsze jest to, że teraz pomoc nadchodzi szybciej. W CPR przyjmowane są wszystkie zgłoszenia telefoniczne z terenu miasta na numery alarmowe pogotowia ratunkowego (999), straży pożarnej (998), policji (997), straży miejskiej (986) oraz połączenia z numeru 112.

- Potrzebujący pomocy nie zostanie już odesłany np. przez strażaka do policjanta - zapewnia Bogumił Sobula, naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego UM w Katowicach. - Jeśli policyjny telefon będzie zajęty, zgłoszenie odbierze strażnik miejski. Jeśli i on nie będzie mógł rozmawiać, wówczas zgłosi się strażak lub, na końcu, dyspozytor pogotowia.

- Jest tu trochę głośniej niż w siedzibie pogotowia, ale przynajmniej nie musimy wydzwaniać do policji czy straży, bo wszystkich mamy obok siebie - mówi Janina Peclow, dyspozytorka pogotowia, która wczoraj dyżurowała w CPR.

O tym, że nowy system rzeczywiście się sprawdza, przekonali się już policjanci i strażnicy.

- Do tej pory numer 997 obsługiwała tylko jedna "słuchawka". Niektórzy nie mogli się więc dodzwonić i rezygnowali ze zgłoszenia jakiegoś zdarzenia - mówi nadkom. Adam Momot, komendant miejski. Byli i tacy policjanci, którzy odkładali telefon w taki sposób, że telefonująca osoba myślała, że linia jest zajęta. Teraz to niemożliwe.

- Zrobiłem statystykę i wyszło z niej, że od czasu jak znaleźliśmy się w CPR liczba odbieranych przez nas zgłoszeń wzrosła o 41 procent - informuje Michał Gałęziowski, komendant Straży Miejskiej w Katowicach. - Myślę, że po części wynika to z medialnego rozreklamowania CPR.

Niewiele brakowało, a w CPR zabrakłoby policjantów. - Znaleźliśmy się tu rzutem na taśmę - mówi podinsp. Krzysztof Kwiatkowski, zastępca komendanta miejskiego w Katowicach. - Dopiero kiedy w tym roku zmieniło się kierownictwo komendy, uznaliśmy, że nasi ludzie muszą być w CPR.

Wszystkie rozmowy telefoniczne i radiowe kierowane do CPR są nagrywane. Na sygnał z ul. Młyńskiej zawsze czeka jeden z 58 samochodów pracujących tu służb. Dzięki satelitarnemu systemowi lokalizacji pojazdów dyspozytor wie, która karetka lub radiowóz znajduje się najbliżej wypadku czy pożaru. Strażnicy miejscy w Centrum mają podgląd na 16 kamer w śródmieściu oraz 5 na os. Paderewskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wypadek na Obwodnicy Trójmiasta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto