Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Katowicach i Gliwicach mają powstać city porty

Marlena Polok-Kin, Dorota Niećko, Joanna Heler
Fot. www.morguefile.com
Niebo nad Śląskiem zaroi się niebawem od powietrznych taksówek. Małe lotniska chcą zawalczyć o pasażerów. Choć w regionie jest ich kilka, głównymi graczami zostaną Gliwice i katowicki Muchowiec. Tu mogą powstać tzw. city porty, czyli małe lotniska miejskie, z których dolecimy do wielu miast Polski i Europy.

Dlaczego tu? Bo lotnisko w Gliwicach leży nieopodal największego jak na razie skrzyżowania autostrad w Polsce (A1 i A4), a Katowice - w sercu dwumilionowej aglomeracji.

Korzyści będą ewidentne: więcej firm zacznie tu lokować swoje interesy, zwiększy się ruch turystyczny, a w hotelach zagości więcej klientów. Wzrośnie też prestiż regionu. A przecież kilkadziesiąt lat temu z Muchowca można było dolecieć do Wiednia, a jeszcze do lat 60. XX wieku kursowały stamtąd regularne loty do stolicy.

Popuśćmy wodze fantazji. Rano start awionetką z gliwickiego lub katowickiego lotniska, w południe spotkanie w Londynie, lunch pod Big Benem i kolacja w domu, na Śląsku. Marzenie? - Nie, to niedaleka przyszłość - mają nadzieję w Gliwicach.

Betonowy pas startowy (900 m) to początek. Od tego Aeroklub Gliwicki chce rozpocząć rozbudowę i gruntowną modernizację lotniska, po to, by mogły tam lądować prywatne awionetki. - Nie ma mowy o konkurencji dla Pyrzowic, chcemy przyjmować małe samoloty pasażerskie i tzw. małe cargo - mówi Józef Gumienny, wiceprezes Aeroklubu Gliwice. - Chodzi o stworzenie wraz z innymi lotniskami węzła komunikacyjnego i uzupełnienie oferty Pyrzowic.

City portem chce być Muchowiec już za 2-3 lata. Najpierw trzeba jednak wybudować nowy pas (od 700 do 1070 m), ustawić oświetlenie, wybudować terminal. Miasto na ten cel do 2012 roku wyda 10 mln zł. Ale potrzeba pięć razy więcej. Pomóc ma unijna dotacja. Obecnie plany rozbudowy Muchowca opiniują naukowcy z Politechniki Śląskiej. Na razie jednak Muchowiec to zaścianek.

- Za każdym razem, kiedy tu ląduję, boję się o podwozie samolotu - przyznaje pan Jacek, właściciel czteroosobowego Diamonda. - Ale gdybym na przykład miał lecieć do Frankfurtu z Pyrzowic - z dojazdem na lotnisko i odprawą zajmie mi to pięć godzin. Samochodem jechałbym dziewięć. A kiedy startuję z Muchowca - w dwie godziny i piętnaście minut jestem na lotnisku w Egelsbach.


80 tys. złotych kosztuje niewielki, czteroosobowy, używany samolot

Czy w naszym regionie będą małe lotniska z prawdziwego zdarzenia, które uzupełnią ofertę Pyrzowic? Specjaliści nie mają wątpliwości, że śląskie samorządy, zabiegające o rozwój lotnisk mają rację. Bo lotniczy ruch sportowy i prywatny nie jest dziś elitarną zabawą wyłącznie dla bogatych.

- Ten biznes będzie się rozwijał. Ludzie się bogacą, mamy otwarte granice i zatłoczone drogi. Chcemy podróżować szybciej i łatwiej - diagnozuje prof. Marek Sitarz, specjalista od transportu lotniczego z Politechniki Śląskiej, współtwórca działającego tam Europejskiego Centrum Kształcenia Kadr Lotnictwa Cywilnego.

Krąg posiadaczy niewielkich maszyn rozszerza się niezwykle dynamicznie - o kilkadziesiąt procent rocznie. Np. już teraz w Katowicach jest kilkanaście osób, które mają małe samoloty, a dwie - niewielkie odrzutowce. Jest też sześć osób, które są współwłaścicielami samolotów odrzutowych. Odrzutowiec "na spółkę" oferuje poznańska firma Sky Share Club.

- Koszt paliwa jest porównywalny z paliwem do auta - ocenia wydatki, które trzeba ponieść na podróż z Katowic do Frankfurtu pan Jacek, właściciel niewielkiego, czteroosobowego samolotu Diamond. Korzysta z lotniska na katowickim Muchowcu. Przyznaje jednak, że jeśli miasta mają czerpać z lotnisk zyski, trzeba w nie zainwestować. - Mam dwóch przyjaciół w Niemczech, którzy mają samoloty. Lądowali na Muchowcu raz i powiedzieli, że nigdy więcej - mówi pilot.

A jednak Muchowiec za kilka lat ma być tzw. city portem. Na razie to poletko z krzywym pasem, choć betonowym. Nie da się go porównać np. z małym lotniskiem w... Lubinie na Dolnym Śląsku. Ląduje tu m.in. prezes zarządu Volkswagena, bo w niedalekich Polkowicach jest fabryka silników. Albo zarząd firmy CCC, która też nieopodal ma swoją siedzibę.

Bo korzyści z posiadania city portu to po prostu więcej biznesmenów w mieście, więcej inwestycji i w efekcie - więcej pieniędzy w miejskiej kasie. - Zarabia się na sprzedaży paliwa, na noclegach, wynajmowaniu samochodów - wylicza właściciel Diamonda. - Jeżeli władze Katowic nie doprowadzą do powstania city portu, zmarnują ogromną okazję - uważa.

Władze Katowic zapowiadają, że okazji nie zmarnują. Uporządkowane są już sprawy gruntów pod katowickim lotniskiem - część terenu należy do Aeroklubu Śląskiego, a część do miasta. W budżecie Katowic zaplanowano na najbliższe trzy lata 10 mln zł m.in. na budowę nowego pasa, zaplecza i centrum konferencyjnego z hotelem.

Gliwicki samorząd doskonale zdaje sobie sprawę z walorów położenia geograficznego tuteszego lotniska. Stąd do największego w tej części Europy węzła autostrad oraz powstającego gigantycznego obiektu handlowego Europa Centrum jest kilka minut. Od dwóch lat ma gotową, wypracowaną z przedstawicielami Aeroklubu Gliwickiego koncepcję rozbudowy lotniska: budowę betonowego pasa startowego o długości 900 m z możliwością przedłużenia, drogi kołowania, montaż oświetlenia i nowe hangary. Aby wykonać konkretną dokumentację i móc ubiegać się o pieniądze, m.in. z Urzędu Marszałkowskiego, zleci wyłonionej w drodze przetargu firmie wykonanie ekspertyzy, która odpowie na pytanie, czy będzie to - zgodnie z wymogami prawa lotniczego - lotnisko publiczne czy też prywatne. W pierwszym przypadku trzeba liczyć się z większymi wydatkami, związanymi m.in. z innym rodzajem zabezpieczenia lotniska, urządzeń nawigacyjnych, wieżą, a także stworzeniem punktu straży granicznej. Od tego zależą też rozmiar i koszty inwestycji.

Te pomysły wpisują się w przygotowaną przez Urząd Wojewódzki "Koncepcję w zakresie wspierania rozwoju sieci lotnisk lokalnych". Urzędnicy chcą powstania spójnej sieci lotnisk równomiernie pokrywających woj. śląskie, które uzupełniłyby ofertę Pyrzowic. O tym, że nie jest to przedsięwzięcie łatwe, samorządy już się przekonały. Na ogłoszony w tym roku przez Urząd Marszałkowski konkurs, w którym śląskie lotniska mogły dostać 5 mln zł na rozbudowę, zgłosiło się tylko lotnisko w Kaniowie pod Czechowicami-Dziedzicami. W planach ma przebudowę szutrowej drogi prowadzącej do lotniska.

Małe lotniska

City port to po prostu małe lotnisko miejskie.
Pojawiły się na świecie ok. 15 lat temu. W Polsce - kilka lat temu. Ponieważ jesteśmy w tzw. strefie Schengen, obecnie wystarczy dowód osobisty i możemy latać po całej Europie.

Jeden z największych city portów w Europie, w Londynie, obsługuje rocznie ok. 1,3 miliona pasażerów!

Nasze lotniska mają prawie sto lat. W Gliwicach lotnisko powstało na początku XX wieku. Szkolono tu pilotów i skoczków spadochronowych. Lotnisko w Muchowcu powstało w latach 30. Początkowo lądowały tu nawet samoloty z 40 pasażerami. Teraz - głównie szybowce i małe, kilkuosobowe samoloty.

Pierwsza firma, oferująca usługi air taxi (czyli powietrzne taksówki) pojawiła się w Katowicach pół roku temu. Ma swoją siedzibę w Altusie. DN


1400 zł kosztuje godzina lotu powietrzną taksówką
0,5 godz. trwa lot z Muchowca do Krakowa. Do Poznania - 45 minut. Autem 5 godzin
550 tys. dolarów kosztuje 1/8 odrzutowego Pilatusa. W Katowicach jest 6 współwłaścicieli

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto