Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Utalentowany pianista Tymoteusz Bies z Mikołowa rezydentem NOSPR w sezonie 2020/2021. Przeczytaj wywiad z 25-letnim artystą

Katarzyna Pachelska
Katarzyna Pachelska
Tymoteusz Bies ma 25 lat, pochodzi z Mikołowa. Skończył Akademię Muzyczną w Katowicach, gdzie teraz jest wykładowcą. W sezonie 2020/2021 jest artystą rezydentem NOSPR.


Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Tymoteusz Bies ma 25 lat, pochodzi z Mikołowa. Skończył Akademię Muzyczną w Katowicach, gdzie teraz jest wykładowcą. W sezonie 2020/2021 jest artystą rezydentem NOSPR. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Bartek Barczyk/NOSPR
NOSPR po raz pierwszy w historii zaprosił artystę rezydenta na cały sezon. Jest nim 25-letni Tymoteusz Bies, Ślązak z Mikołowa, jeden z najciekawszych pianistów młodego pokolenia, zwycięzca I Międzynarodowego Konkursu Muzycznego im. Karola Szymanowskiego. Tymoteusz Bies z orkiestrą wystąpi po raz pierwszy 22.10, ale zapowiada też nowy projekt łączący muzykę klasyczną z hip-hopem. Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia to jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza, orkiestra symfoniczna w Polsce. 9.10 2020 r. zacznie, koncertem inauguracyjnym, 7. sezon w nowej siedzibie w Strefie Kultury w Katowicach.

Rozmowa z Tymoteuszem Biesem, pianistą pochodzącym z Mikołowa, który w sezonie 2020/2021 jest rezydentem Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Po raz pierwszy NOSPR zaprosił rezydenta na cały sezon.

DZ: Krążyły plotki, że chcesz kupić fortepian za pół miliona złotych. Czy udało ci się spełnić to marzenie? Na jakim instrumencie teraz grasz?

Tymoteusz Bies: Nie wiem, kto rozpuścił plotkę o fortepianie za pół miliona - w tym momencie ani o tym nie marzę, ani tego nie potrzebuję - mam swój prywatny, nieduży fortepian, KAWAI RX-2, kupiony ze środków Stypendium Młodej Polski. W zupełności mi wystarcza. Jeśli czuję potrzebę ćwiczenia na dobrym fortepianie koncertowym, zawsze mogę skorzystać z uprzejmości Akademii Muzycznej w Katowicach, w której obecnie pracuję, lub - jako rezydent - z wyposażenia NOSPR-u. Dobrze jest mieć swój fortepian do wyłącznego użytku, ale równie ważne jest, aby obcować z różnymi instrumentami - każda sala koncertowa ma inną specyfikę, także każdy fortepian jest nieco inny, a pianiści mają to dodatkowe utrudnienie, że nie mogą podróżować z własnym instrumentem (z wyjątkiem Krystiana Zimermana). Bardzo istotne jest więc ćwiczenie adaptacji do różnych, częstokroć bardzo wymagających warunków scenicznych.

Czy pianista na co dzień nosi garnitur?

A czy piekarz ubiera się w fartuch na co dzień? To zależy od indywidualnego stylu danego pianisty. Znam ludzi, którzy chodzą w semi-casualu na co dzień, a wręcz w stroju półgalowm. O tej kwestii kiedyś bardzo fajnie powiedział pianista Piotr Orzechowski: Wolność nie polega na tym, że można wyjść w dresie na scenę, ale na tym, że można wyjść w garniturze. To działa też w drugą stronę - każdy ubiera się jak chce.

Pianistów zwykle widuje się na scenie. Dziś jesteśmy w gmachu NOSPR, niedawno skończyła się konferencja prasowa (rozmowa odbyła się 5.10 - przyp. red.). Ty jesteś ubrany w sportową bluzę i buty Jordany. Na co dzień prezentujesz luźny styl, wręcz hip-hopowy. Nie mierzi cię to, że na koncert musisz się wbić w garnitur albo inny galowy strój?

To nie jest dla mnie żaden problem. Na co dzień nie chodzę oczywiście w garniturze. Ubieram się tak jak dziś, bo jest to spójne z moim światopoglądem i ogólnym wizerunkiem. Tak ubrany czuję się dobrze. Nie jest tak, że na scenie czuję się zniewolony potrzebą założenia garnituru. To jest tylko i wyłącznie kwestia dopasowania stroju do okazji. Muzyka klasyczna wymaga pewnej atencji, spójnego wizerunku i orkiestry i solisty. Uważam, że czasami fajnie się jest założyć dobry garnitur, smoking albo frak, szczególnie jeśli to może zintensyfikować treść prezentowaną na scenie. Nie jestem jednak ortodoksem. Jeśli ktoś wyjdzie na scenę ubrany w koszulę albo nawet w T-shirt i zagra piękny koncert, to nie mam z tym problemu.

Jaki jest największy strach pianisty? Czego pianiści się najbardziej boją? Tego, co może się zdarzyć na scenie? Czy np. wypadku przy okazji uprawiania sportu?

Trzeba troszkę uważać na ręce, ale wydaje mi się, że każdy człowiek w mniejszym lub większym stopniu uważa, żeby się nie okaleczyć. Ale nie jest tak, że gdy chodzę po ulicy, to cały czas mam baczenie, by się nie potknąć. Jak się złamie rękę, to ona prędzej czy później się wyleczy. Ja sam miałem złamaną rękę dwukrotnie, a palce trzy razy. Mój profesor też miał dwie ręce połamane, a jakoś gra i koncertuje. Fakt, że unikam sytuacji podwyższonego ryzyka. Nie jeżdżę na nartach. Zdarza mi się uprawiać inne sporty, np. grać w piłkę nożną. Nawet mieliśmy na Akademii Muzycznej w Katowicach ligę akademicką. Pianiści rozgrywali między sobą mecze piłki nożnej na hali. Ważne, by zachowywać zdrowy rozsądek.

To jaki jest ten największy strach pianisty?

Mój zawód to praca sceniczna, więc zawsze przed występem jest stres. Myślę, że każdy czuje stres, pytanie jak umie sobie z nim poradzić, czy jest on paraliżujący czy motywujący. Każdy się boi, czy się nie pomyli, czy nie wyleci i nie będzie mógł się złapać z powrotem, czy nie wyczuje fortepianu. To są proste lęki, które w 99 proc. nigdy się nie ziszczają.

Co tobie się zdarzyło najgorszego na scenie?

Unikam takiego sformułowania jak „najgorsze na scenie”. Zawsze mój profesor uczulał mnie, że trudny zawód to ma chirurg. Jak on się pomyli na swojej scenie, to może to kosztować życie. U nas ryzyko zawodowe jest znacznie mniejsze. Złe rzeczy na scenie się nie dzieją. Mogą się wydarzyć rzeczy, które komuś się nie podobają. Miałem kilka spektakularnie nieudanych występów, gdzie się dużo myliłem, wylatywałem tekstowo. To niejednokrotnie wynikało z kwestii psychicznych, złego przygotowania do koncertu mentalnie. Scena mi się źle nie kojarzy. Raczej z każdym kolejnym występem bardziej przyzwyczajam się do sceny, czuję się jak w domu.

https://katowice.naszemiasto.pl/nowy-sezon-koncertowy-nospr-w-katowicach-nie-zabraknie/ar/c13-7871337

A najbardziej przyjemna rzecz, która ci się zdarzyła jako pianiście? Publiczność w muzyce klasycznej raczej nie reaguje entuzjastycznie, nie tańczy, nie wymachuje marynarkami nad głową. Jest dość… drętwa.

Ostrożna.

OK, ostrożna. Ale może zdarzyła się reakcja publiczności, która cię przyjemnie zaskoczyła?

Było wiele przyjemnych sytuacji. Zdarzały się owacje na stojąco, to jest zawsze bardzo miłe dla pianisty. Zdarzały się wielokrotne bisy. W taką niestety jesteśmy wepchnięci formułę - bardzo ostrożnego słuchania, uważania żeby nie kaszleć, by nie klaskać między częściami utworów. A nie było tak zawsze! W XIX wieku podczas koncertów salonowych publiczność klaskała wtedy, gdy jej się podobało co wykonawca prezentuje, a nie pomiędzy utworami. Obecna sytuacja trochę odcina energię, ale z drugiej strony daje wykonawcy większy komfort, pozwala na lepszą koncentrację. Nie jest tak, że ludzie zupełnie nie reagują entuzjastycznie na występy. Objawia się to w stonowany sposób. Zdarzało mi się obserwować za granicą, np. we Włoszech czy w Rosji. We Włoszech np. ludzie bardzo uważnie słuchają, ale potem entuzjastycznie reagują. To jest niesamowicie miłe i przyjemne. W Rosji za to miałem debiut zagraniczny w wieku 13 lat. Pamiętam entuzjastyczną reakcję ludzi. Wszyscy wstali z miejsc, były bisy. Wcześniej nigdy się z czymś takim nie spotkałem.

Gdy poznajesz nowych znajomych, i przedstawiasz się, że jesteś pianistą, to jaka jest ich reakcja?

Ja się nie przedstawiam jako pianista. Jeśli ktoś zapyta, to oczywiście nie ukrywam tego, ale staram się tym nie epatować. Nie czuję, żeby to konstytuowało moją wartość jako człowieka. Uważam, że inne rzeczy są ważniejsze. Jestem wdzięczny losowi, że mam taki wyjątkowy zawód, który dodatkowo pasuje do mojego sposobu spędzania czasu i osobowości, ale nie sądzę, by było to najbardziej istotne. Ale jeśli już dochodzi do takiego pytania, to ludzie reagują zaskoczeniem. Nie widać tego po mnie, więc chyba dlatego są zaskoczeni (śmiech).

Tymoteusz Bies ma 25 lat, pochodzi z Mikołowa. Skończył Akademię Muzyczną w Katowicach, gdzie teraz jest wykładowcą. W sezonie 2020/2021 jest artystą rezydentem NOSPR.


Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

Utalentowany pianista Tymoteusz Bies z Mikołowa rezydentem N...

Nadal mieszkasz w małym Mikołowie?

Mikołów jest dla mnie bardzo ważnym miejscem i nie zamierzam się prędko z nim rozstawać. Stworzono mi teraz znakomite warunki rozwojowe. Dzięki uprzejmości miasta dostałem w użytkowanie studio nagrań i pracownię artystyczną, którą mogę używać 24 godziny na dobę. Jako że artysta muzyk ma taką specyfikę zawodu, że dużo podróżuje, nie potrzebuje mieszkać w metropolii. Mnie mieszkanie w małym mieście odpowiada.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto