Urodziny Katowic - to był WSPANIAŁY koncert i sentymentalna muzyczna podróż z udziałem Krzysztofa Zalewskiego i jego gości

Kosmiczne urodziny Katowic i Spodka

11 września Katowice mają swoje urodziny. Świętowanie 156. rocznicy nadania praw miejskich połączono z 50-leciem Spodka, co stało się fundamentem niezwykłego koncertu, którego dyrektorem artystycznym został Krzysztof Zalewski.

Jeden z najważniejszych obecnie artystów rodzimej sceny muzycznej, którego silną pozycję podkreślają nie tylko znakomicie przyjmowane płyty i nagrody z Fryderykami na czele, zdecydował się podjąć wyzwanie, by przygotować repertuar oparty w głównej mierze na artystach, którzy zagrali w katowickim Spodku.

Nie sposób zmieścić wszystkich najważniejszych momentów i przebojów gwiazd, jakie w ciągu pięciu dekad zapisały się na kartach historii Spodka, ale program, jaki zaproponował Krzysztof Zalewski mógł zadowolić każdego.

W trakcie tego koncertu nie mogło oczywiście zabraknąć utworów z repertuaru Zalewskiego. Na początek zabrzmiał "Kurier", a następnie "Ojcowie".

Przy "Polsko" na scenie pojawił się pierwszy z zaproszonych gości: Zbigniew Hołdys, który ze swoją gitarą dodał piosence jeszcze większego pazura.

Jego obecność była konieczna także przy kolejnym numerze. Zabrzmiał bowiem "Obracam w palcach złoty pieniądz" z repertuaru zespołu Perfect, utwór z 1981 roku, wykonywany zresztą przez Zbigniewa Hołdysa.

Podczas "Tylko nocą" Zalewskiemu towarzyszyła Ptakova.

Po niej nastąpiły dwa kolejne muzyczne wspomnienia, tym razem z udziałem Artura Rojka. Wokalista zaśpiewał "Lovesong" z repertuaru The Cure oraz "Długość dźwięku samotności" Myslovitz.

Świetnie zaprezentowała się Brodka m.in. następnie w repertuarze Breakoutu.

Krzysztof Zalewski przypomniał, że w dorobku artystycznym Czesława Niemena czuje się również doskonale, śpiewając "Jednego serca". Towarzyszyły mu w tym - choć zdalnie, na telebimie - Natalia i Paulina Przybysz.

Zalewski odważnie balansował między gatunkami. Podczas tego koncertu nie mogło zabraknąć też soczystych, cięższych brzmień, które zapoczątkował Kev Fox, wykonując "War Pigs" Black Sabbath. A potem był medley, w którym pojawił się m.in. Iron Maiden.

Publiczność, która zgromadzona była nie tylko w wyznaczonych strefach, ale licznie pojawiła się także w przestrzeniach dookoła koncertu - miała sporo okazji, by pobawić się i pośpiewać razem z artystami.

Jednym z takich momentów był z pewnością hymn "Męskiego Grania", czyli utwór "Początek", do którego wprowadzeniem były pierwsze dźwięki "Under Pressure".

Tempo koncertu utrzymał także utwór "I'm still standing" Eltona Johna, gdzie Zalewskiemu znów towarzyszyła Ptakova.

Jednym z mocniejszych fragmentów koncertu był muzyczny hołd dla Charliego Wattsa. W repertuarze The Rolling Stones doskonale wypadł Kev Fox.

Do wspólnego wykonania piosenki "Miłość miłość" Krzysztof Zalewski zaprosił Andrzeja Smolika, z którym współpracował zresztą przy tym utworze.

Ostatnim z gości okazał się Grubson. Raper z Rybnika wypadł znakomicie m.in. w wieńczącym główną część koncertu utworze "Zabawa" odśpiewanym wspólnie z Zalewskim.

Na bis pojawił się m.in. przebój "Annuszka".

Na uwagę zasługiwała oprawa tego koncertu. Nie tylko dym i pionowe miotacze płomieni, które niczym na koncercie Rammstein, kilka razy buchały w rytm muzyki. Na telebimach wyświetlana była m.in. specjalna przygotowana na to wydarzenie wizualizacja.

Znana z oficjalnego plakatu koncertu, gdzie Krzysztof Zalewski siedzi na katowickim Spodku.

Autorką przypomnijmy jest Marta Kacprzak.