Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Umarły rzuca cień na sprawę

Anna Malinowska
Zbigniew Więckowski z portretem zmarłego syna Sebastiana. Fot. K. Trojok
Zbigniew Więckowski z portretem zmarłego syna Sebastiana. Fot. K. Trojok
Prokuratura przyjęła wersję samobójstwa i innych tropów nie bierze pod uwagę. On się nie zabił – mówią rodzice. Sebastian Więckowski z Katowic pożegnał się z tym światem w wieku 22 lat.

Prokuratura przyjęła wersję samobójstwa i innych tropów nie bierze pod uwagę. On się nie zabił – mówią rodzice. Sebastian Więckowski z Katowic pożegnał się z tym światem w wieku 22 lat. Prokuratura uznała, że popełnił samobójstwo. Rodzina zmarłego, po przeprowadzeniu prywatnego śledztwa, jest innego zdania.

– Z góry założono, że mój syn się powiesił – mówi Zbigniew Więckowski, który od ponad dwóch lat składa zażalenia na postępowanie w tej sprawie. Teraz akta dotyczące śmierci młodego mężczyzny trafiły do ponownego zbadania w krakowskim Zakładzie Medycyny Sądowej.

Kto zrobił węzeł

Sebastian był uczniem studium pomaturalnego. We wrześniu 2003 roku rozpoczął szkolną praktykę w katowickim Urzędzie Skarbowym. Kilka dni później wyszedł ze swojego domu w katowickim osiedlu Witosa po raz ostatni. – Syn przyszedł do domu na obiad – opowiada Więckowski. – Mówił, że jest umówiony z jakimiś kolegami. Wyszedł i nie wrócił na noc. Jego zwłoki znaleziono następnego dnia rano w lesie kochłowickim.

Ciało było powieszone na drzewie, zwisało na zadzierzgniętym kablu elektrycznym. Na miejsce przyjechał ojciec.

– W pewnej chwili zwróciła moją uwagę jedna rzecz. Syn miał problem z wykonaniem podstawowego węzła. Nie nauczył się tego i już. Przypomniała mi się taka scena: kilka tygodni wcześniej, podczas budowy naszego domu w górach, Sebastian nie potrafił zrobić supła na sznurze, żeby podciągnąć w górę wiaderko z piaskiem. Nie mogliśmy się temu nadziwić i śmialiśmy się z niego. Tymczasem przy zwłokach mojego syna leżał starannie spleciony wisielczy „krawat” zrobiony z elektrycznego przedłużacza!

Zaniechany wątek

Więckowski rozpoczął prywatne śledztwo. – Prokurator bardzo szybko umorzył postępowanie – mówi ojciec ofiary. – Od początku miałem wrażenie, że z góry założono, iż Sebastian sam się powiesił i nie zamierzano brać pod uwagę innych możliwości.

Przy zwłokach znaleziono plecak mężczyzny. W środku były m.in. opakowanie i rachunek za elektryczny przedłużacz. Okazało się, że kupiono go w jednym ze sklepików w osiedlu Witosa. – Policja w ogóle nie sprawdziła tego wątku – mówi Więckowski. – Ja sam rozmawiałem ze sprzedawczynią.

Przedłużacz został kupiony tego samego dnia, gdy zniknął Sebastian. Syn był ubrany wtedy w strój sportowy, miał na sobie charakterystyczną bluzę. Sprzedawczyni powiedziała jednak, że jeśli ktoś tamtego dnia kupował przedłużacz, to musiał być młodym mężczyzną w garniturze! Ale nikt nie sprawdził tej informacji.

Prywatne śledztwo

Wyniki sekcji zwłok stwierdzały jednoznacznie – młody człowiek popełnił samobójstwo. W jego ciele wykryto 1,3 promila alkoholu i ślady amfetaminy. – Na pośladku był ślad ukłucia igłą – opowiada Więckowski. – Lekarz pogotowia ratunkowego, który na miejscu stwierdził zgon, miał później powiedzieć prokuratorowi, że ślad został po pobraniu krwi od denata na miejscu zdarzenia. Sprawdziłem – tych badań nie robi się w takich warunkach! Wszystko sprawdzane jest podczas sekcji.

Więckowski zaczął gromadzić dokumentację i odwiedzać specjalistów. Z czasem odkrył niejasności w przeprowadzonej sekcji zwłok. Jego zdaniem nie zbadano na przykład kończyn górnych, co pomogłoby ustalić, czy bezwładne ciało było przenoszone. – To nie wszystko. Policjanci nie zbadali należycie terenu, gdzie znaleziono zwłoki. Nie zabezpieczyli żadnych śladów. Znajomych Sebastiana, którzy mogli coś wiedzieć o sprawie, przesłuchano dopiero po kilku miesiącach. I to dopiero po moich interwencjach – dodaje rozżalony Więckowski.

Szemrane towarzytwo

Rodzina chłopaka nie ukrywa – Sebastian miał różnych kolegów. Również takich, o których wszyscy wiedzieli, że na osiedlu rozprowadzali narkotyki. – Tu znają się wszyscy – tłumaczy ojciec. – Wspólne podwórko, wspólna podstawówka. Nie wiem, z kim syn umówił się tamtego dnia. Nie zwierzał się w domu z takich drobiazgów. Był przecież dorosły. Wiem jednak, że wpadł w jakieś złe towarzystwo i dlatego został zamordowany – dodaje Więckowski, nie usiłując nawet ukryć łez.

Pierwsze umorzenie sprawy w katowickiej prokuraturze Centrum Zachód nastąpiło trzy miesiące po śmierci Sebastiana Więckowskiego. Rodzice wnieśli zażalenie. Prokuratura Okręgowa podjęła decyzję o ponownym wszczęciu śledztwa. Wynik był znowu taki sam – to było samobójstwo. Ponownie zażalenie, znów decyzja o wznowieniu sprawy i akta trafiły do Krakowa.

– Będzie sporządzona ponowna analiza wyników sekcji zwłok – mówi prokurator Elżbieta Mizeracka. – Niestety, nie dysponujemy teraz aktami sprawy i trudno w takiej sytuacji dyskutować o szczegółach. Mogę tylko zapewnić, że sprawa została zbadana należycie. Wiemy, że rodzina ofiary nie ma zaufania do opracowanych wyników poprzedniej sekcji zwłok. My opieramy się na opinii biegłych, nic więcej nie możemy zrobić. Być może nastąpił błąd, więc szukamy dalej. Być może nowa analiza rzuci inne światło na tę sprawę.

Sprawdzanie od nowa

Taka nadzieja nie opuszcza najbliższych Sebastiana. – Doszło do morderstwa – uważa Więckowski. – Winni muszą być ukarani. Przynajmniej to należy się mojemu synowi po śmierci.


Syndrom złego osiedla - mówi Cezary Garczarczyk, zastępca komendanta Komisariatu II Policji w Katowicach

Osiedle Witosa, to w porównaniu z innymi w mieście, osiedle młodych ludzi. Kiedyś mieszkały tam głównie rodziny z małymi dziećmi. Teraz dzieci podorastały i mniej więcej od 2000 roku zaczęły się poważne problemy. Mamy do czynienia z blokersami, chuligaństwem i – podobnie jak w innych blokowiskach – dealerami narkotyków.

Dodatkowo problem spotęgowała bliskość giełdy towarowej, co związane jest z dużym przepływem ludzi. Jest tu też sporo pseudokibiców. W ciągu dwóch ostatnich lat udało się nam ukrócić przestępczość w tym osiedlu, ale sytuacja nie jest do końca opanowana. W osiedlu Witosa nie ma na przykład basenu lub hali sportowej. Młodzież musi przecież gdzieś spędzać wolny czas. Same ławki na skwerach to za mało. Nuda i brak perspektyw mogą być przyczyną wzrostu przestępczości.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto