Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tychy: Ballada o dziwnym mieście. Kilka ważnych dat, kilka niezwykłych wydarzeń, wiele rewelacji

Jolanta Pierończyk
Herbaciarnia Gruzińska
Herbaciarnia Gruzińska Muzeum Miejskie Tychy
W tym roku mija dokładnie 60 lat od wprowadzenia się pierwszych nowych mieszkańców na os. A, 40 lat od otwarcia herbaciarni "Gruzińska" (kto ją pamięta?) i inauguracji nowego budynku dworca PKP. Jak te i inne wydarzenia zachowały się w pamięci i zapiskach?

1952 rok. Wiosna. Przed osiedlem A – brama powitalna. Zapalone światełka układają się w napis „Nowe Tychy”. To na cześć pierwszych nowych mieszkańców. „Domy zasiedlane były w stanie jeszcze mokrym, na krzywych ścianach farba odpryskiwała od tynku, zalane były niektóre piwnice. Klucze do mieszkań nie były potrzebne, a zamek mógł pełnić jedynie funkcję dekoracyjną i nie stanowił żadnego zabezpieczenia przed złodziejem”.

1960 rok. „Trybuna Robotnicza” reklamuje kawiarnię „Mimoza”: „Jeśli chcesz wypić pół czarnej w kawiarni, jakiej nie mają ani Katowice, ani Kraków i jaką znaleźć można najwyżej w Warszawie – jedź do Nowych Tychów i zajrzyj do „Mimozy”, gdzie zbiera się codziennie nowotyska inteligencja”. „Wybierano się tu na kawę, lody i ciastko wuzetkę. Gościom kawiarni czas umilał grający na pianinie taper”.

1965 rok. „Echo” donosi o trudnościach z dojazdem do Tychów i wyjazdem z Tychów po godz. 23. „Jest wprawdzie o godzinie 1.00 w nocy autobus służbowy dla pracowników WPK (Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacji), al. Autobus ten jedzie niesłychanie wydłużoną trasa i do Tychów przyjeżdża około godziny 2.15 poza tym nie zawsze można się do tego autobusu dopchać”.

1972 rok. Vis-à-vis „Mimozy” otwarto herbaciarnię „Gruzińską”. „Wystrój wnętrza (projekt Stanisława Mazusia) nawiązywał do ludowej sztuki gruzińskiej. (…) Na jednej ze ścian panorama Tbilisi, stolicy Gruzji, kelnerki ubrane w stroje gruzińskie oraz szeroki wybór herbat: herbatę gruzińską podawaną z miseczką bakalii (migdały, rodzynki, suszone śliwki), herbatę z mlekiem albo po rosyjsku z rumem, konfiturami i cytryną”.

1972 rok. Oddano do użytku nowy budynek dworca PKP w sąsiedztwie osiedla A. „We wspomnieniach mieszkańców miasta z tamtych lat, Tychy były miastem zielnym i czystym. Było to wszak „nowe miasto, którego nie przysłonią nigdy wieczne dymy”. Wieczorem oświetlało go coraz więcej neonów (min. Neon z modelem atomu nad sklepem chemicznym przy alei Bielskiej”.

Wszystkie te fragmenty i wszystkie cytaty w tej rubryce pochodzą z jednego wydawnictw Muzeum Miejskiego w Tychach. Są to materiały IV Tyskiego Sympozjum Historycznego, które odbyło się pt. „Jak budowano Nowe Tychy”. Ukazały się w cyklu „Tyskie Zeszyty Historyczne”.
Zeszyt ten zawiera m.in. historię Miastoprojektu autorstwa architekta Andrzeja Czyżewskiego, bliskiego współpracownika profesorów Hanny i Kazimierza Wejchertów, historię budowania kościoła Jana Chrzciciela napisaną przez ks. proboszcza Piotra Szołtysika, „Dzieciństwo w Nowych Tychach”, które z własnej perspektywy przedstawia Maria Lipok-Bierwiaczonek, dyrektor Muzeum Miejskiego, „Balladę o dziwnym mieście” Jacka Kurka.

Rdzenni tyszanie o Nowych Tychach
Gdy w roku 1953 zbudowano ulicę przechodzącą pod samym domem, matka, w ramach protestu, wylewała pod nadjeżdżające auta brudną wodę, którą trzymała w pogotowiu przy wejściowych drzwiach (…) Szukała zaczepki, ale nikt jej za to nie karał, a tak chciała wykrzyczeć komuś swoją krzywdę.

Na pierwszy ogień poszła przydomowa działka (…) W następnej kolejności (…) pozbawiono nas ogródka i części podwórka, bo w tym miejscu inżynierowie projektanci mieli już w planach chodniki i ulicę Engelsa (dziś ul. Edukacji). W 1968 r. przyszła kolej na dom, którego rozbiórka w dokumentach została określona jako „wyburzenie inwestycyjne”.

Klaudiusz Slezak, radny
Kiedy byłem dzieckiem, Tychy były jednym wielkim placem budowy. Bardzo interesowały mnie te wszystkie koparki wywrotki i traktory, które nie miały gumowych opon, ale stalowe koła z kolcami. Pamiętam też samotny słup na naszym pustym podwórku i jeden jedyny kabel telefoniczny pociągnięty wprost z poczty przy Estetycznej do naszego mieszkania przy Czystej. Mama – jako dziennikarka najpierw radiowa, potem telewizyjna – miała specjalny przydział na komunikację ze światem.
Pamiętam też góry ziemi z wykopu, długo zalegające w jego okolicy, tworząc cudownie księżycowy krajobraz, gdzie my jako dzieci uwielbialiśmy się bawić.
I pamiętam wyprawy z mamą na targ w środy i soboty, które kończyły się zawsze w kawiarni „Mimoza”, gdzie dostawałem lody kasaty, a potem taksówką (czarna wołga z numerem 1) wracaliśmy z zakupami do domu. 10 zł kosztowała ta przyjemność.

Szczepan Bołdys, ordynator anestezjologii w WSS nr 1
Mieszkałem wtedy przy ul. Budowlanych, w okolicach kina Andromeda, którego wówczas jeszcze nie było. Co niedzielę z tatą wybieraliśmy się pooglądać, co w ciągu tygodnia wybudowano. A tempo robót było ogromne. Mnie jako dziecko najbardziej intrygowały … konie z ogonami związanymi w węzeł, żeby im się nie moczyły w wapnie czy zaprawie. Te konie ciągnęły wozy z cegłami i innymi materiałami budowlanymi.
Pamiętam nasze wyprawy do opuszczonych gospodarstw i nad staw, który znajdował się tam, gdzie dziś stoi Teatr Mały. To były nasze tereny zabaw w Indian.
Lubiłem też chodzić na łąki za aleją Bielską, gdzie odbywały się pokazy lotnicze lub zawody drużyn PCK.

Paweł Grychtolik, emerytowany przewodnik po browarze

W okresie budowy Nowych Tychów byłem już dorosłym człowiekiem. Nowe Tychy mnie nie interesowały, a Stare Tychy pozostawały takie same. Owszem, powstały nowe asfalty, kanalizacja, ale wielkich zmian w wyglądzie starego miasta nie było.
Z tamtego okresu najbardziej utkwiła mi w pamięci impreza pt. „Żółta Żyrafa”, prowadzona przez red. Grota z TVP. Były to rywalizacje sportowe pomiędzy osiedlami. Wygrała reprezentacja Starych Tychów i w nagrodę pojechaliśmy do Warszawy, gdzie mieliśmy mecz piłki nożnej.

Henryk Jan Botor, kompozytor, organista
Mieszkałem na Starych Tychach. Z Nowych Tychów było już osiedle A. Chodziłem tam z mamą do sklepu i do ośrodka zdrowia. Bardzo podobały mi się te obrazki ze zwierzątkami nad klatkami. Poza tym sama budowa Nowych Tychów była mi obojętna. Nie miało to dla mnie większego znaczenia. Nie interesowałem się tą budową.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto