Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trudno być geniuszem...

Igor Cieślicki
Zdjęcia: Zygmunt Wieczorek
Zdjęcia: Zygmunt Wieczorek
Kompresor z lodówki, chłodnica z samochodu, do tego dziesiątki przewodów, cewki, bezpieczniki. W niewielkim garażu na peryferiach Rudy Śląskiej powstał "reaktor wodorowy".

Kompresor z lodówki, chłodnica z samochodu, do tego dziesiątki przewodów, cewki, bezpieczniki. W niewielkim garażu na peryferiach Rudy Śląskiej powstał "reaktor wodorowy". Mieczysław Zieliński przekonuje, że dzięki urządzeniu będzie mógł prawie za darmo ogrzać i oświetlić swoje mieszkanie. Próba generalna może nastąpić już jutro. Sąsiedzi wolą o niczym nie wiedzieć, strażacy czekają w gotowości.

Mieczysław Zieliński, absolwent zawodówki samochodowej na Mazurach, skomplikowaną maszynerię poskładał w miesiąc. Niektóre części znalazł na wysypisku, inne wymontował z samochodów albo domowych urządzeń.

- A co? Wystarczyło do szkoły chodzić. Żaden inżynier nie będzie mi ciemnoty wciskał, że to nie zadziała - oburza się na uwagi niedowiarków.

Mieczysław Zieliński racjonalizatorstwo ma we krwi. Z niewielkiego biurka wyciąga pożółkłą dokumentację systemu "sygnalizacji awaryjności świateł hamowania" czy "wentylacji grawitacyjno-mechanicznej".

Kilka lat temu w ogrodzie postawił gigantyczny wiatrak, który zapewniał elektryczność dla warsztatu i 23-metrowego mieszkania. Niestety, jesienią ubiegłego roku potężne łopaty połamała wichura. Pan Mieczysław zabrał się więc za budowę reaktora.

- Z czego się składa? Nie mogę zdradzić szczegółów - uśmiecha się tajemniczo, podłączając do machiny 5-litrowy kanister z wodą. Ta z wodociągu się nie nadaje. Za dużo w niej chloru. Pan Mieczysław przywozi wodę z działki od teściów najstarszego syna. Ze studni albo rzeki.

- W reaktorze woda rozkładana jest na tlen i wodór. Tlen ucieka do luftu, a wodór zbiera się w butli - tłumaczy mechanik, podłączając maszynę do kontaktu. Przez chwilę słychać brzęczenie, potem znowu cisza. - Głośno pracuje, co? - śmieje się pan Mieczysław.

Wylicza, że urządzenie pobiera z sieci kilkadziesiąt watów. - Ile wytwarza? Cholera wie, do pieca z centralnego ogrzewania wystarcza - przekonuje.

W czasie prób już raz doszło do wybuchu. - Jakby tam była benzyna, to już by tego garażu nie było. Ale wodór to bezpieczny gaz. Trzeba tylko wszystko dobrze uszczelnić, bo inaczej w powietrze ucieka - wyjaśnia 55-letni wynalazca. - To działa jak zwykły akumulator. To też reaktor, a przecież ludzi nie zabija. W końcu robiłem w WPK za elektryka samochodowego - przekonuje.

Wytworzony w "reaktorze" wodór ma napędzać silnik. Ten z kolei jest podłączony do agregatu prądotwórczego. Świeżo wymalowany agregat czeka już w metalowej budce na tyłach ogrodu. - No przecież w garażu nie będę sobie hałasu robić - marszczy brwi pan Mieczysław. - Jak reaktor będzie gotowy, to go przeniosę do tyłu. Przecież lekki jest. Góra sto kilogramów. We dwóch się weźmie i już.
W ziemi zakopane są już kable, którymi prąd popłynie do mieszkania. Po drodze zasili ustawione w jeszcze innym budynku tokarki. W piwnicy czeka elektryczny piec centralnego ogrzewania.

- Litr wody wystarcza na osiem godzin. No i będę miał trzecią fazę, bo normalnie są tylko dwie - podkreśla pan Mieczysław.

W wiekowym domu na końcu wyboistej drogi, daleko od innych zabudowań, mieszka jeszcze kilka rodzin. Sąsiedzi nie wchodzą sobie w drogę. Nie ciekawi ich, co pan Mieczysław buduje w swoim garażu. - Wolę normalnie płacić za prąd w energetyce - uśmiecha się starsza kobieta z parteru.

- Ja się na tym nie znam. Wiem tylko, że z tego wiatraka to było kupę huku. Boję się, że coś wybuchnie, ale co zrobić - rozkłada ręce inna z lokatorek.

Uruchomienie reaktora tuż tuż, ale w Rudzie Śląskiej nie widać objawów paniki.

- Na razie nie bierzemy pod lupę tego, co się tam dzieje. Bardziej kompetentna jest straż pożarna - powiedział Sławomir Skoczyński, komendant Straży Miejskiej w Rudzie Śląskiej.

- Garaż nie jest najlepszym miejscem na takie wynalazki. Od tego jest laboratorium --stwierdził młodszy kapitan Klaudiusz Cop, kierownik sekcji kontrolno-rozpoznawczej Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Rudzie Śląskiej. - Jeśli mieszkańcy poczują się zagrożeni, podejmiemy odpowiednie działania. Skontrolujemy urządzenia albo zawiadomimy inne służby - zapewnia Cop.

- Jesteśmy dumni, że mamy tak pomysłowych mieszkańców.
Zapoznamy się z urządzeniem i pomyślimy o ewentualnym wsparciu wynalazcy - deklaruje Adam Nowak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Rudzie Śląskiej.

Mieczysław Zieliński ma już plany na przyszłość. Upatrzył sobie działkę przy ul. Szafranka w Bytomiu. Chciałby tam postawić dom, warsztat i razem z córką poprowadzić firmę transportową. Kończy już wyposażanie baraku, który miałby stanąć na przyszłym placu budowy. W środku jest szafa, kabina prysznicowa, kaloryfer, fotel. Na drodze do pełni szczęścia stanęły kłopoty z uzyskaniem kredytu.-
- Mam nadzieję, że władze Bytomia przedłużą mi termin zapłaty za działkę albo chociaż podzielą tę kwotę na raty... - zamyśla się pan Mieczysław. - A to w Bytomiu ruszyłaby już masowa produkcja "reaktorów wodorowych".

Adam Nowak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Rudzie Śląskiej

"Jesteśmy dumni, że mamy tak pomysłowych mieszkańców. Zapoznamy się z urządzeniem i pomyślimy o wsparciu wynalazcy."

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto