Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia w bytomskiej "baletówce"

Maria Klimczyk
Wczoraj wieczorem w szkole trwały przesłuchania uczniów – kolegów 15-letniego Szymona. Marzena Bugała
Wczoraj wieczorem w szkole trwały przesłuchania uczniów – kolegów 15-letniego Szymona. Marzena Bugała
Wczoraj w Ogólnokształcącej Szkole Baletowej w Bytomiu próbował popełnić samobójstwo 15-letni Szymon, uczeń drugiej klasy gimnazjum. Podczas przerwy zszedł do męskiej toalety, zamknął się od wewnątrz i powiesił na ...

Wczoraj w Ogólnokształcącej Szkole Baletowej w Bytomiu próbował popełnić samobójstwo 15-letni Szymon, uczeń drugiej klasy gimnazjum. Podczas przerwy zszedł do męskiej toalety, zamknął się od wewnątrz i powiesił na pasku, który kilka minut wcześniej pożyczył od kolegi. Chłopiec żyje, dzięki koledze i woźnemu, którzy go reanimowali. Szymka przewieziono na oddział intensywnej opieki medycznej w Centrum Pediatrii w Zabrzu. Jego stan jest jednak ciężki. Wczoraj wieczorem był nadal nieprzytomny.

Co się stało w szkole? Dlaczego Szymek, jeden z najzdolniejszych uczniów bytomskiej "baletówki", targnął się na życie? Sprawa jest bardzo delikatna. - Podejrzenia idą w kierunku molestowania seksualnego i rozpijania nieletnich. Świadkami są dzieci, opowiadają niesamowite historie. Ile w tym jest prawdy, a ile plotek, okaże się dopiero po zakończeniu policyjnych przesłuchań - mówi Iwona Brózda, prokurator rejonowy w Bytomiu.

Bytomska policja przesłuchiwała wczoraj świadków do późnego wieczora. Wśród przesłuchiwanych jest też nauczycielka tańca. - Wszystko wskazuje na to, że intymne kontakty z nauczycielką były przyczyną samobójczej próby chłopca. Nauczycielka została zatrzymana na 48 godzin - mówi podinsp. Tadeusz Morawski z III Komisariatu w Bytomiu.


Ogólnokształcąca Szkoła Baletowa im. L. Różyckiego w Bytomiu. Środa, godz. 15.00. Przed szkołą policyjny samochód. Wewnątrz prawie pusto. Trzy dziewczynki płaczą na korytarzu. - Szymek... On się powiesił. Taki sympatyczny chłopak. Niech przeżyje, Boże niech przeżyje - wybucha płaczem jedna z dziewczyn.

Na pierwszym piętrze policja przesłuchuje świadków. W gabinecie jest Urszula Petrymusz, dyrektorka szkoły. Jest zszokowana, nie potrafi spokojnie mówić. Przed trzynastą szła do urzędu miejskiego na konferencję dyrektorów, gdy zadzwoniono po nią ze szkoły. Usłyszała, że coś się stało z Szymonem. Chłopak nie miał pulsu. Przed szkołą stało już pogotowie i policja.

Potem dowiedziała się, o co chodzi. Nie chce mówić, bo to straszne podejrzenia. I póki co nie ma na nie żadnych dowodów. Są tylko zeznania dwóch siedemnastolatków, kolegów Szymka.

- Jesteśmy bardzo ostrożni, ale ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną tragedii były intymne stosunki, jakie chłopak miał z nauczycielką - mówi podinsp. Tadeusz Morawski z Komisariatu III w Bytomiu.

Policja przesłuchiwała kolegów Szymona - Marka i Kubę. - Chłopców dziwiło to, że nauczycielka chodzi z ich młodszym kolegą na piwo, kupuje mu frytki i słodycze. Gdy zapytali go o to, powiedział, że się w niej zakochał, że to jego świadomy wybór i żeby nikomu o tym nie mówili, bo będzie się wstydził. Nie wierzyli, więc powiedział, że im to udowodni. I kiedyś zobaczyli, jak Szymek i nauczycielka całują się w męskiej szatni - powiedziała DZ sierżant sztab. Sabina Fojt, przesłuchująca chłopców.

Nauczycielka ma 48 lat, w bytomskiej "baletówce" uczy od 1981 roku. - Jest nauczycielem z wieloletnim stażem. Jej uczniowie odnoszą sukcesy. Szymon był zwycięzcą II Ogólnopolskiego Konkursu dla Najmłodszych Tancerzy, który w czerwcu zeszłego odbył się w Gdańsku - podkreśla Urszula Petrymusz.

O rzekomym romansie nikt z dorosłych w szkole nie wiedział. - Jestem wstrząśnięta, zaszokowana. Romans? Zaborczość? Molestowanie? To dopiero teraz zostało wyartykułowane przez chłopców. Szymon to dziecko, nie mężczyzna - dodaje Petrymusz.

Chłopak pochodzi z Koszęcina, mieszka w internacie. Przyjaźni się z Markiem i Kubą. Tragedia rozegrała się niemal na oczach Marka, po lekcji tańca klasycznego, na sali baletowej. - Szymon przyszedł do mnie pożyczyć pasek. Mówił, że jest mu potrzebny na taniec ludowy. Dałem mu. Schodziłem po schodach, gdy nauczycielka zapytała mnie, czy nie wiem, gdzie jest Szymon. Poprosiła, żebym jej pomógł otworzyć drzwi, bo ktoś się zamknął w ubikacji. Próbowałem je otworzyć. Wyrwałem kratkę na dole i go zobaczyłem. Reanimowaliśmy go - opowiada Marek. Inne dzieci wiedziały o tym, że Szymon miał problemy. - On jest spokojny, śmieje się. Ale ma jakieś problemy, dużo problemów. Ze sobą - płacze Olga, koleżanka Szymka.

Wczoraj po południu do szkoły przYjechała Halina Bieda, wiceprezydent Bytomia ds. edukacji. - Będziemy wyjaśniać, czy były jakiś inne przyczyny, czy dziecko miało depresję. Spotkamy się z rodzicami. Poprosimy o pomoc psychologów - mówi wiceprezydent Bytomia.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tragedia w bytomskiej "baletówce" - Katowice Nasze Miasto

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto