18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Teodor Olszewski - jeden z ostatnich introligatorów

Katarzyna Głowacka
Arkadiusz Ławrywianiec
Teodor Olszewski, katowicki introligator, ma pasję i duszę artysty. Książki to całe jego życie. W pracy je oprawia i ozdabia, a w domu czyta.

Introligator to trudne słowo, które za parę lat trafi do słownika wyrazów obcych. Już dziś, niewielu wie, czym się ten rzemieślnik zajmuje. - Nasz koniec jest bliski. Może pięć, dziesięć lat pociągniemy. Nie dłużej - mówi Teodor Olszewski, katowicki introligator. - Wszystko przez e-booki, płyty cd, nośniki pamięci. Mało kupujemy książek, a jeśli już, to te tańsze, robione masowo - dodaje. W całej karierze tylko dwa razy zdarzyło mu się, by klient przyniósł do oprawy więcej niż jedną książkę. O całym księgozbiorze nie ma mowy.

Nasze chwilowe wątpliwości, czy warto oprawiać książki, rozwiewa pan Teodor. - Sentyment to główny powód. Oprawiałem już bajki z czasów dzieciństwa, które dziadkowie chcą przekazać wnukom. Ale też pracowałem nad lekturami, które się rozpadły i wstyd było oddawać takie do biblioteki - opowiada Olszewski, któremu trafił się też zalany wodą mszał z XVI wieku. Raz odwiedziło go dwóch prezesów pewnej firmy, którzy chcieli wykorzystać solidny, drewniany kalendarz do... samoobrony!

Poza tym, na co dzień trafiają tu osoby, które chcą zbindować, scalić i skleić prace dyplomowe. Wychodzą z niczym, bo introligator takie prace zszywa, oprawia w skórę i ozdabia. To jego główne zadanie, poza naprawą zniszczonych egzemplarzy. - W punkcie ksero są gotowe okładki, niezbyt dobre, nietrwałe, które nie zawsze pasują. To tak jak z kupowaniem ubrań z seryjnej produkcji i z szyciem ich u krawca - mówi Olszewski. - My robimy okładki pod ilość stron, które pasują tylko do jednej konkretnej pracy. Ona się nie rozklei, elegancko się otwiera i jest trwała - dodaje.

Zakład introligatorski działa przy ulicy Kościuszki 11 od 1945 roku. Pan Teodor przejął go po ojcu. - Mnie się to podobało, stało się moją pasją. Nie po to Bóg dał mi talent, bym go nie wykorzystał - mówi Olszewski.
Maszyny, na których pracuje, pamiętają początki ubiegłego wieku. Gilotyna powstała 90 lat temu, a ostrzona była tylko raz. Pan Teodor od ojca zaraził się też miłością do czytania. Jego biblioteka pełna jest oprawionych książek, głównie historycznych i politycznych. Olszewski lubi swoją pracę, ale... - Trudno się z niej utrzymać. Dziś w Katowicach jest trzech, może czterech prawdziwych introligatorów, którzy już tylko naprawiają książki. To wąski rynek i bez przyszłości - tłumaczy.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto