Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strażacy z Dąbrówki Małej uratowali dwie sarenki z kanału ciepłowniczego. Zwierzęta tej samej nocy wróciły do lasu

Marcin Śliwa
Marcin Śliwa
Po trwającej ponad 2 godziny akcji ratunkowej, w której strażakom pomógł pracownik pobliskiego schroniska dla zwierząt, sarny bezpiecznie wróciły do lasu.
Po trwającej ponad 2 godziny akcji ratunkowej, w której strażakom pomógł pracownik pobliskiego schroniska dla zwierząt, sarny bezpiecznie wróciły do lasu. Ochotnicza Straż Pożarna Dąbrówka Mała / DGfoto
W środę 22 lutego około godziny 22.30 strażacy z OSP Dąbrówka Mała w Katowicach otrzymali zgłoszenie mówiące o tym, że dwie sarny utknęły w kanale ciepłowniczym na granicy Katowic i Siemianowic Śląskich. Po trwającej ponad 2 godziny akcji ratunkowej, w której strażakom pomógł pracownik pobliskiego schroniska dla zwierząt, sarny bezpiecznie wróciły do lasu.

Katowice. Strażacy z OSP Dąbrówka Mała uratowali dwie sarny, które utknęły w kanale ciepłowniczym

Do zdarzenia doszło w środę 22 lutego około godziny 22.30. Dwie sarny wpadły do kanału ciepłowniczego na granicy Katowic i Siemianowic Śląskich. Służby zaalarmował dyrektor i pracownicy Elektrociepłowni Katowice.

- Dwie sarny wpadły to kanału ciepłowniczego. Przypuszczam, że była to matka i jej dziecko - mówi Grzegorz Gruszka, naczelnik OSP Dąbrówka Mała. - Stanowisko dysponowania SKKM zadysponowało naszą jednostkę, bo mieliśmy wtedy dyżur - dodaje.

Zadanie nie było łatwe, bowiem kanał ciepłowniczy, w którym utknęły sarny, ma głębokości około 2,5 metra. Dodatkowo, strażacy musieli ratować dzikie zwierzęta, nieprzyzwyczajone do kontaktu z człowiekiem.

- Jest trochę problemu z tym, żeby wyciągnąć taką dziką zwierzynę. Pomogło nam Schronisko w Milowicach, które ma specjalne chwytaki. Chłopaki z zastępu weszli do kanału ciepłowniczego i muszę przyznać, że się namęczyli. Kanał jest dosyć rozległy, a sarny w nim biegały i nie dawały się złapać. Gdy w końcu udało się je chwycić w siatkę i przy pomocy linek ratowniczych wyciągnąć na zewnątrz, to zostały wypuszczone na wolność do pobliskiego lasu - wyjaśnia Grzegorz Gruszka.

Cała akcja ratunkowa trwała ponad dwie godziny - strażacy do bazy wrócili już w czwartek 23 lutego 40 minut po północy. Była to dość nietypowa interwencja, ale jak przyznają strażacy, zdarzeń ze zwierzętami coraz więcej.

- Straż jako służba przeznaczona jest do wszystkich zdarzeń. Ludzie dzwonią i mówią, że kot wszedł na drzewo, albo pies wpadł do kanału. Wtedy strażacy wyjeżdżają do takich zgłoszeń i uwalniają zwierzęta i przekazują je właścicielom, albo do schroniska. W 99 procentach takie akcje się udają - kończy Grzegorz Gruszka.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto