Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Społecznicy przekonali Uszoka: prezydent będzie wspierał lokalne inicjatywy, społecznicy doradzą jak

Justyna Przybytek
Debata w ramach cyklu "Nasza Przestrzeń"
Debata w ramach cyklu "Nasza Przestrzeń" Tomasz Kiełkowski
W styczniu prezydent Piotr Uszok oraz katowiccy społecznicy będą dyskutowali, o tym jak forsować lokalne inicjatywy, i jak wybierać te warte realizacji

W styczniu prezydent Piotr Uszok oraz katowiccy społecznicy będą dyskutowali, o tym jak forsować lokalne inicjatywy, i które z nich realizować – to efekt debaty w ramach cyklu "Nasza Przestrzeń" o budżecie partycypacyjnym, która w miniony poniedziałek odbyła się na ulicy Mariackiej. W debacie wzięli udział m.in. urzędnicy z Dąbrowy Górniczej, którzy prowadzą najbardziej zaawansowane prace związane z wprowadzeniem budżetu partycypacyjnego.

O co chodzi? O to, jak grupa mieszkańców, dajmy na to z Ligoty, może zawalczyć o monitoring w dzielnicy, a np. z Koszutki o ławki w swojej okolicy. I nie chodzi tylko o wniosek w stylu ",my chcemy", ale o to co zrobić, aby szanse na jego realizację były większe np. oszacować koszty, jeśli trzeba przygotować koncepcję, albo zebrać odpowiednią liczbę podpisów pod inicjatywą

Budżet partycypacyjny? Chodzi o umożliwienie mieszkańcom współdecydowania, na co powinny być przeznaczane miejskie pieniądze - tzn. poprzez konsultowanie z nimi ważnych inwestycji - albo oddania pewnej puli pieniędzy na realizację inwestycji, które ich zdaniem są dla np. dzielnicy najważniejsze. Dąbrowa stawia na ten drugi model: podzieliła miasto na 26 mini dzielnic, każdej da budżet w zależności od liczby mieszkańców – od kilkudziesięciu tysięcy do kilkuset - na inwestycje, które zgłoszą i wybiorą sami mieszkańcy. Urzędnicy będą jedynie pilnowali, czy te są zgodne z prawem, albo czy są na gruntach miejskich.

W Katowicach namiastką budżetu partycypacyjnego jest pomysł radnego Michała Jędrzejka, aby radą dzielnic dać po 150 tys. zł. Pieniądze otrzymają w przyszłym roku. Problem w tym, że w wielu dzielnicach rad nie ma, zostają więc bez pieniędzy.

Stąd dyskusja zainicjowana przez Fundację Napraw Sobie Miasto. Pod naciskami społeczników, prezydent Uszok obiecał wspólnie z nimi wypracować w nowym roku model wsparcia inicjatyw lokalnych.

Ale nadziei na wiele inwestycji w dzielnicach na przyszły rok nie pozostawia. – Nic nie stoi na przeszkodzie, aby rozmawiać o tych projektach, ale nie można tego robić w oderwaniu od sytuacji finansowej miasta – podkreślał. Dla sytuacji finansowej miasta słowo klucz, to przebudowa – rynku, torowisk, terenu po kopalni Katowice i kanalizacji – projektów, które pochłoną większą część przyszłorocznego budżetu. Tak dużą, że na inne duże inwestycje w dzielnicach pieniędzy nie będzie, za wyjątkiem budowy hali sportowej w Giszowcu.

Uszok podkreślał, że pewne mechanizmy wsparcia społecznych inicjatyw już są. Chodzi o np. budowę placów zabaw i stref aktywności we współpracy m.in. ze wspólnotami i spółdzielniami mieszkaniowymi. – My realizujemy inwestycję, ale to lokalna społeczność bierze za nią odpowiedzialność. Tak powstały kompleksy sportowe na os. Tysiąclecia i Witosa – wymieniał.

Grzegorz Wójkowski, ze Stowarzyszenia Bona Fides, biorący udział w debacie, protestował. – To nie jest partycypacja. A spółdzielnie mieszkaniowe są dla ludzi jeszcze większą tajemnicą niż urząd – komentował. Partycypację, a także jakość prowadzonych przez miasto konsultacji krytykowała większość zebranych. Wszyscy zadeklarowali chęć współpracy w celu wypracowania nowych metod współpracy na linii urząd - lokalni aktywiści.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto