Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spokojnie, to "tylko" awaria

MARCIN ZASADA
Przed kilku laty mieszkańcy Ligoty protestowali przeciwko wydobyciu węgla przez kopalnię ,Wujek" pod ich dzielnicą. Teraz w tym właśnie rejonie doszło do wypadku.
Przed kilku laty mieszkańcy Ligoty protestowali przeciwko wydobyciu węgla przez kopalnię ,Wujek" pod ich dzielnicą. Teraz w tym właśnie rejonie doszło do wypadku.
Trzy tysiące ton węgla na dobę. Mniej więcej tyle powinni wydobywać górnicy z czwartej ściany oddziału drugiego (pokład 504, na poziomie od 613 do 680 metrów) katowickiej kopalni "Wujek".

Trzy tysiące ton węgla na dobę. Mniej więcej tyle powinni wydobywać górnicy z czwartej ściany oddziału drugiego (pokład 504, na poziomie od 613 do 680 metrów) katowickiej kopalni "Wujek". Nie wydobywają od dwóch tygodni, ponieważ ściana zamknięta jest po wypadku, do którego doszło pod koniec maja. Zawalająca się ściana przygniotła cały sprzęt górniczy - około 30 sekcji obudowy zmechanizowanej zabezpieczającej złoże i kombajn. Cudem nikomu nic się nie stało. Kierownictwo "Wujka" zataiło wypadek przed Wyższym Urzędem Górniczym. Od tego czasu w kopalni aż huczy.

- Bardzo niechętnie jeździmy w tamto miejsce. Wiadomo, każdy boi się o swoje życie - mówił nam jeden z górników pracujących na ścianie trzeciej, sąsiadującej z miejscem wypadku. - Cały czas istnieje niebezpieczeństwo, że coś zwali nam się na głowę. Dlaczego doszło do wypadku?

- Pewnym ludziom bardzo zależało na czasie - twierdzi inny górnik. - Zamiast powoli i rozsądnie nadzorować prace, przyśniło im się, że czwartą ścianę "skończymy" w tydzień. Chcieli w tydzień? Mają już nawet dwa, ale bez wydobycia.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, po wypadku zawieszony w obowiązkach został główny inżynier inwestycji, przygotowania i ekonomii produkcji w "Wujku". Jego banicja trwała jednak krótko - w ostatni poniedziałek został przywrócony do pracy. Od kilku dni przebywa na urlopie wypoczynkowym. Przedstawiciele kopalni zapytani o wypadek zareagowali wręcz histerycznie.

- Chce pan przyjechać do mnie i sprawdzić, czy był wypadek? Niech pan przyjedzie, tylko że już pan stąd nie wyjedzie! - groził w słuchawce nadsztygar Adam Bałuch.
Prawdziwe zamieszanie spowodowała nasza czwartkowa wizyta przed kopalnią. Od następnego dnia na dobre ruszyło tuszowanie skutków wypadku sprzed dwóch tygodni.

- Kiedy dowiedzieli się, że sprawa przeciekła do prasy, na kopalni zrobił się kocioł. Przy czwartej ścianie od razu ruszyło naprawianie tego, co zostało spaprane. Wysłali tam kilkuset ludzi - wyjaśnia trzeci z naszych rozmówców.

- Bóg jeden wie, ile pieniędzy utopiono w tej nieszczęsnej ścianie - dodaje inny. - Przecież ta akcja pochłonęła jakieś kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Ściana czwarta znajdująca się pod Panewnikami, na starej Ligocie, planowo miała być eksploatowana jeszcze przez miesiąc. Do wydobycia pozostało około 90 tysięcy ton węgla. Dalszego fedrowania jednak nie będzie, bo ściana przeznaczona została do likwidacji.
Od kilku dni trwa zabezpieczanie zawalonej ściany. Górnicy wydobywają kombajn i resztę sprzętu uwięzionego w wyniku wypadku. Cała sprawa jest też konsekwentnie wyciszana. Co na to wszystko Wyższy Urząd Górniczy?

- Dyrektor kopalni "Wujek" nie potwierdził, że doszło do takiego zdarzenia - powiedziała w piątek "DZ" Danuta Olejniczak-Milian, rzecznik prasowy WUG. - Dobrze, że państwo zajęli się tą sprawą. Jeszcze dziś poinformuję o niej prezesa urzędu. Mogę powiedzieć tylko tyle, że kontrole przeprowadzane przez Okręgowy Urząd Górniczy są niezapowiedziane.

Marek Gieorgica z wydziału prasowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji:

- Sprawa bezpośrednio nie dotyczy ministerstwa. Minister sprawuje bowiem nadzór nad prezesem WUG, który wykonuje zadania nadzorczo-kontrolne w odniesieniu do przepisów bezpieczeństwa pracy w górnictwie. Jednak z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że urząd górniczy zajmie się tą sprawą.

Edward Góra, dyrektor kopalni "Wujek": - Żadnego wypadku nie było. Informacja o tym jest dla mnie równie zaskakująca, jak to, że wczoraj byłem na Księżycu. Kopalnia pracuje normalnie. Nie było takiego zdarzenia.

W Katowickim Holdingu Węglowym, do którego należy kopalnia, nie było wczoraj nikogo kompetentnego do udzielania informacji prasie.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Spokojnie, to "tylko" awaria - Katowice Nasze Miasto

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto