Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słynna ruina z crogu Słowackiego i Matejki nadaje się do rozbiórki? Potrzeba pół miliona

J. Przybytek
Ta kamienica mogłaby być jedną z najładniejszych w centrum miasta. Zamiast tego od lat szpeci Katowice, a teraz grozi zawaleniem

Losy zdewastowanej kamienicy z rogu ul. Matejki i Słowackiego zdają się być przesądzone. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wydał decyzję o nakazie rozbiórki. Właściciel czeka, aż decyzja się uprawomocni, po czym, jeśli znajdzie pieniądze na burzenie, do niego przystąpi.

Chodzi o budynek, który od lat szpeci wjazd do centrum Katowic od Mikołowskiej i Załęża. Stoi w pobliżu nowej hali dworca oraz budowanej na placu Szewczyka Galerii Katowickiej, na jednej z najlepszych działek w mieście. Mógłby być ozdobą miasta, ale nieremontowany od lat popada w ruinę. Na początku października w budynku zawalił się strop. Nie po raz pierwszy.

- Wydaliśmy taką decyzję 29 października. Alternatywą był remont lub odbudowa budynku. Posiłkowaliśmy się jednak opinią rzeczoznawcy. Ten uznał, że kamienica nadaje się do wyburzenia - mówi Janusz Turek z PINB w Katowicach. Podkreślił też, że z godnie z prawem nikogo nie można zmusić do remontu kamienicy. Zresztą nie wiadomo za bardzo, kogo zmuszać. Sprawa mogłaby się wydawać jasna, ale nie jest i to od lat.

Budynek kupił dawno temu Jerzy Seifert, wyeksmitował z niego lokatorów i… nic więcej zrobić nie mógł, bo lokatorzy nie utracili tytułów prawnych do lokali. I zaczęło się. Skoro lokatorzy mieli prawa do mieszkań, właściciel nie mógł zamknąć budynku na kłódkę, a otwarty stał się darmowym lokum dla bezdomnych i narkomanów. A to początek ambarasu. Okazało się, że nie wiadomo do kogo należy budynek.

Problem w tym, że poprzedni właściciele nieruchomości, jak twierdzi Seifert, wyjechali za granicę po wojnie, za kamienicę otrzymali odszkodowanie i powinna przejść na rachunek Skarbu Państwa. Tyle że urzędnicy zapomnieli o stosownych wpisach w księgach wieczystych. Seifert czeka na stanowisko Ministerstwa Finansów. - Od dwóch lat. Wychodzi na to, że nie mam żadnych praw, za to sporo obowiązków - mówi. W tym obowiązek rozbiórki, i być może odpowiedzialność za nią, jeśli rozbierze nie swoją własność.

- Rozbiórka pochłonie od 300 do 400 tys. zł, skądś trzeba te pieniądze wziąć. I nie wiem, czy mam rozbierać coś, co nie wiadomo czy jest moje - piekli się kamienicznik. Ale plan na najbliższe tygodnie ma. Na razie czeka na uprawomocnienie decyzji PINB i szuka pieniędzy na rozbiórkę. - I partnera nie tylko do wyburzenia, ale do nowej inwestycji na tym terenie - dodaje

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto