Katastrofę ich zdaniem spowodowały "błędy w technice pilotażu", czyli niewłaściwe zachowanie pierwszego pilota Roberta K. (sam zgłosił się do pilotowania samolotu). Śledztwo wobec niego zostało umorzone, bo zginął w katastrofie. Wina pilota polegać ma na tym, że już przy starcie z Krakowa nie aktywował w CASIE sygnalizacji włączającej się w razie przechylenia samolotu.
Czytaj także: Zarzut za CASĘ i pilota
W końcowej fazie lotu, czyli tuż przed katastrofą, doprowadził nieświadomie do nadmiernego przechylenia samolotu w lewą stronę. Nie wiedział o tym, bo nie włączył wcześniej odpowiedniego sygnalizatora. W efekcie maszyna straciła siłę nośną i zderzyła się z ziemią z prędkością 272 km na godzinę. Śledczy uważają też, również na podstawie przypuszczeń ekspertów, że w końcowej fazie lotu pilot nie patrzył na przyrządy w samolocie, lecz szukał wzrokiem świateł lotniska.
Umorzono również wątek dotyczący płk. Leszka L., byłego szefa eskadry z Krakowa, w której stacjonowała CASA. Choć Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu postawiła mu zarzut dotyczący niewłaściwego doboru załogi, to ostatecznie się z niego wycofała.
Jedyną osobą, która zasiądzie na ławie oskarżonych, będzie por. Adam B., były kontroler z Mirosławca (początkowo CASĘ miał sprowadzić inny żołnierz, ale nie czuł się na siłach i poprosił o pomoc Adama B.). Zarzut wobec Adama B. brzmi: umyślne niedopełnienie obowiązków. Żołnierz nie przyznaje się do winy.
Szerzej na ten temat w piątkowym wydaniu "Głosu Wielkopolskiego"
Czytaj także: Prokuratura: CASA - Kontroler ma nowe zarzuty
Zobacz w serwisie Głos.tv
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?