- Teatr jest moim życiem. Kiedy umrę, chciałbym, by właśnie w teatrze odbyła się msza żałobna przy mojej trumnie - powiedział Sławomir Żukowski z Tychów. Jest reżyserem, rysownikiem, malarzem, scenografem, projektantem wnętrz, pisarzem, twórcą Teatru BELFEgoR w Tychach.
Pierwsze przedstawienie teatralne wyreżyserował... na podwórku w rodzinnym Radomiu. Była to adaptacja ,Chłopców z Placu Broni". Pod wpływem tej lektury napisał też swoje pierwsze opowiadanie.
Z prawdziwym teatrem po raz pierwszy zetknął się we Wrocławiu, gdzie wyjechał dokończyć rozpoczętą w Kielcach naukę w liceum plastycznym.
- Zacząłem się realizować jako aktor w teatrze poezji, pobierając u Heleny Reklewskiej-Komorowskiej z wrocławskiego Teatru Współczesnego lekcje dykcji, emisji głosu i ogólnej wiedzy o teatrze - wspomina artysta. - Uczyła mnie, jednocześnie wybijając mi z głowy myśli o szkole teatralnej. Uważała, że powinienem malować. Trudno było jednak nie myśleć o teatrze, skoro nawet jako uczeń wrocławskiego liceum byłem na praktyce w teatralnej pracowni modelarskiej. Robiłem elementy scenografii do sztuki Henryka Tomaszewskiego. Robiłem je nocami, bo w dzień oczu od sceny oderwać nie mogłem.
Sławomir Żukowski był o krok od studiów w Wyższej Szkole Plastycznej. Podczas egzaminów odwiedziła go jednak koleżanka studiująca kulturę oświatową w Wyższej Szkole Rolniczo-Pedagogicznej w Siedlcach i namówiła na zmianę planów.
W Siedlcach Żukowski został nie tylko studentem Wyższej Szkoły Rolniczo-Pedagogicznej, ale i scenografem elitarnego teatru studenckiego, w którym wkrótce zadebiutował rolą... stróża cmentarnego. W następnych sztukach miał już poważniejsze zadania: główna rola w ,Serenadzie" Mrożka, Hajmon w ,Antygonie"...
Do Tychów przyjechał po wojsku i pierwszym doświadczeniu w pracy pedagogicznej.
- Jako specjalista od wystawiennictwa i witryn sklepowych (efekt kształcenia w liceum wrocławskim), patrzyłem przede wszystkim w okna sklepów. Z każdego spoglądał na mnie Lenin - wspomina.
Został nauczycielem plastyki w Szkole Podstawowej 22 w Tychach. Potem był metodykiem, wreszcie starszym wizytatorem w Kuratorium Oświaty w Katowicach.
- Ale nie umiałem być urzędnikiem. Zwolniłem się. Od ponad trzech lat zajmuję się tylko sztuką - mówi. - Najtrwalszym dziełem mojego życia jest Teatr BELFEgoR, który wyrósł z nauczycielskiego teatru amatorskiego o nazwie ,Belfer".
3 marca piętnastą premierą BELFEgoR świętował piętnastolecie swojego istnienia. W reżyserii i oprawie scenicznej Sławomira Żukowskiego przedstawił sztukę pt. ,Magiel" - satyrę na reformy, bylejakość, codzienne Polaków rozmowy...
Dokładnie rok temu, w marcu 2000 r., 35-lecie Teatru Małego w Tychach Żukowski uczcił światową prapremierą teatralnej adaptacji ,Wystarczy być" Jerzego Kosińskiego, którą swoją obecnością zaszczyciła wdowa po pisarzu, Katherina von Fraunhofer-Kosinski. Nieco wcześniej zaskoczył wszystkich wydarzeniem zupełnie nieteatralnym, wydając książkę pt. ,Przypływ-odpływ". Podczas promocji połączonej z aukcją swoich rysunków satyrycznych, na których uwiecznił tyskich VIP-ów, powiedział: - Czego nie pokazuję na scenie - maluję, a czego nie namaluję - napiszę - mówi S. Żukowski.
Kilka miesięcy później, podczas II Tyskiego Festiwalu Muzycznego im. Ryśka Riedla, ustalił nowy rekord Księgi Guinnessa: w malowaniu największego obrazu w najkrótszym czasie na oczach wielotysięcznej publiczności.
Żałuje tylko jednego: Że nie żyje w innej epoce.
- Najbardziej pasowałby mi renesans. Przy mojej łatwości nawiązywania kontaktów z ludźmi myślę, że udałoby mi się oczarować jakąś królową i zostać nadwornym malarzem. Nie musiałbym się martwić o byt, sponsorów. Żyłoby mi się na pewno lepiej - powiedział.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?