Śląscy prokuratorzy rządzą Polską?

Śląscy prokuratorzy, w odróżnieniu od polityków z regionu, robią zawrotne ogólnopolskie kariery. Już kilkunastu tutejszych stróżów prawa pracuje w Warszawie, piastując najważniejsze stanowiska w służbach specjalnych oraz Prokuraturze Krajowej.

Niektórzy twierdzą, że to właśnie z tego powodu województwo śląskie stało się ostatnio najbardziej łakomym kąskiem dla organów ścigania; "nasi" ludzie w stolicy, na podstawie własnych doświadczeń, wskazują bowiem tutejszym podwładnym, gdzie trzeba szukać przejawów patologii i korupcji.

Obecnie pełniący obowiązki prokuratora krajowego, jak i obydwaj jego zastępcy pochodzą z naszego regionu. To rzecz bez precedensu - od 1989 roku nie zdarzyło się bowiem ani razu, żeby całe kierownictwo Prokuratury Krajowej wywodziło się z tego samego województwa. Po tym jak Janusz Kaczmarek przeszedł na stanowisko ministra spraw wewnętrznych i administracji, szefowanie Prokuraturze Krajowej - tymczasowo - powierzono Tomaszowi Szałkowi z Dąbrowy Górniczej, świetnemu fachowcowi, który w przeszłości był wiceprokuratorem apelacyjnym w Katowicach, a potem nadzorował śledztwa przeciwko mafii. To on przyczynił się m.in. do ustalenia zabójców "Preshinga", domniemanego szefa mafii pruszkowskiej. W tej chwili jest wielce prawdopodobne, że Szałek otrzyma nominację na fotel szefa "krajówki" już na stałe. Zastępcami prokuratora generalnego są też dwie inne osoby na stałe związane z województwem śląskim - Jerzy Engelking oraz Przemysław Piątek. Ten ostatni przyszedł do kierownictwa PK z Instytutu Pamięci Narodowej, ale wcześniej był prokuratorem.

Śląscy prokuratorzy kierują też pracami prestiżowego Biura ds. Zwalczania Przestępczości Zorganizownej Prokuratury Krajowej. Jego szefem jest Krzysztof Sierak, kiedyś prokurator okręgowy w Katowicach. W tym samym biurze pracuje również prokurator Jerzy Gajewski, słynący z determinacji w szukaniu powiązań mafijnych. Dwóch śląskich prokuratorów - z tajną misją - oddelegowanych zostało do biura likwidatora Wojskowych Służb Informacyjnych - Antoniego Macierewicza. Ich nazwiska objęte są jednak ścisłą tajemnicą.

Śląscy, a ściśle mówiąc zagłębiowscy prokuratorzy kierują też pracami polskich służb specjalnych. 37-letni Bogdan Święczkowski od roku jest szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a na jednego ze swoich zastępców sprowadził Grzegorza Ocieczka, znanego kiedyś katowickiego prokuratora, który prywatnie jest miłośnikiem sztuk walki - w przeszłości był nawet wicemistrzem Śląska w karate. Ważną funkcję dla służb specjalnych pełni też były gliwicki prokurator - Marek Pasionek, który swego czasu zasłynął z prowadzenia śledztwa przeciwko Januszowi T. ps. Krakowiak, a także tropienia przepływów finansowych wśród polityków lewicy. Niedawno został on powołany na stanowisko podsekretarza stanu w Kancelarii Premiera i w praktyce pełni rolę łącznika między szefem rządu a służbami specjalnymi.

Całą tę śląsko-zagłębiowska grupę, która w praktyce zawładnęła polskimi organami ścigania, łączy jedno; wszyscy w swoim życiu spotkali ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro i dzięki uzyskaniu jego zaufania za kadencji Prawa i Sprawiedliwości zaczęli piąć się po szczeblach kariery. Niektórzy znają ministra jeszcze z czasów studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim (na przykład Bogdan Święczkowski), a inni z czasów, gdy kończył on u nas aplikację prokuratorską. Dzięki wsparciu Ziobry śląski desant prokuratorski w Warszawie uchodzi za nietykalny, bo z założenia za oddany państwu i krystalicznie uczciwy. Czy tak jest w istocie? Przekonamy się o tym pewnie dopiero wówczas, gdy za jakiś czas dojdzie do władzy opozycja i prześledzi kulisy prowadzonych dzisiaj głośnych śledztw.