Zbudowana ponad 30 lat temu droga 705 na odcinku z Bolimowa do Sochaczewa zadziwia kierowców swoją jakością. Bez kolein, w zasadzie bez łat, z równymi krawędziami poboczy. Asfalt jak nowy, mimo upływu lat. Pytanie, jak to możliwe, nurtuje szczególnie mieszkańców Skierniewic, gdzie ulice rok-dwa po remoncie - a nawet po jednej zimie - już trzeba łatać i naprawiać.
Stanisław Lipiec, naczelnik wydziału komunikacji UM w Skierniewicach mówi coś o małym ruchu do Sochaczewa, ale takie tłumaczenie nie przekonuje. Nawet przy zerowym natężeniu ruchu w ciągu 30 lat droga powinna się rozsypać. A jest w najlepszym porządku. Rozsypują się za to ulice w mieście, i jak każdej wczesnej wiosny, na kierowców czyha pozimowa katastrofa.
- To przez starzenie się materiałów i wymagania, aby jezdnia się nie koleinowała - tłumaczy naczelnik. - Obecna masa asfaltowa jest typu SMA, czyli sztywna i z dużą zawartością grysu, a małą masy asfaltowej, która spaja całość. W efekcie koleiny są mniejsze, ale masa ma mniejszą przyczepność do podłoża. Poza tym łatwiej nasiąka wodą i w efekcie zimą lód rozsadza taką nawierzchnię.
Według wydziału komunikacji czas eksploatacji nowej nawierzchni nie powinien przekraczać 10 lat. Skierniewickie ulice mają "przebieg" nawet czterokrotnie większy - na przykład nawierzchnia alei Niepodległości (na odcinku od Kopernika do Cichej) była robiona 29 lat temu. Z kolei odcinek od Kopernika do Rawskiej łatano przed rokiem, a już dziś te łaty trzeba... łatać.
Asfaltu nie powinno się kłaść w niskich temperaturach i na wilgotne podłoże. Jednak firma Skierdróg, która wygrała przetarg na naprawę cząstkową ulic w mieście, nie przerwała prac i łatane są największe dziury. Dlaczego?
- Musimy to zrobić, bo takie dziury grożą uszkodzeniem samochodów. Ze względu na pogodę jakość tego łatania nie może być dobra i prawdopodobnie wiosną trzeba będzie je powtórzyć - wyjaśnia naczelnik.
Miasto swoje drogi ubezpieczyło od odpowiedzialności cywilnej i każdy właściciel samochodu uszkodzonego na dziurze może dostać odszkodowanie. Zainteresowani są jednak nieliczni.
- Uszkodziłam felgę na jakiejś dziurze, nie wiem nawet gdzie i kiedy. Mąż zobaczył uszkodzenie dopiero po jakimś czasie, więc nie zgłosiłam szkody - tłumaczy mieszkanka ulicy Budowlanej.
Na początku tej zimy tylko jedna osoba zgłosiła do miasta szkodę i dostała 681 złotych odszkodowania. Wiosną uszkodzeń może być więcej. Co robić w takiej sytuacji?
- Przede wszystkim trzeba wezwać policję do sporządzenia notatki z miejsca zdarzenia - mówi Artur Bisingier z KM Policji w Skierniewicach.
Nie jest to niezbędne, ale pożądane - każdy ubezpieczyciel stara się szukać dziury w całym, by nie wypłacić odszkodowania.
Notatka policyjna będzie bardzo pomocna w udowodnieniu, że szkoda powstała z powodu dziurawej drogi. Właściciel auta powinien też niezwłocznie zgłosić uszkodzenie auta w wydziale komunikacji UM (pl. św. Floriana, tel. 46 834-51-36) - najlepiej, gdy samochód jest jeszcze w okolicy zdradliwej dziury.
Kolejny krok to pisemne wystąpienie do zarządcy drogi - na przykład do prezydenta Skierniewic - o zadośćuczynienie, do którego warto dołączyć kopie policyjnej notatki. Potem ruch należy do wydziału komunikacji, który zgłasza szkodę do ubezpieczyciela (skierniewickie ulice ubezpieczone są w Hestii). Maksymalna wysokość odszkodowania za uszkodzenie samochodu na dziurawej drodze wynosi 200 tysięcy złotych.
- Cwaniactwo ma jednak marne szanse - przestrzega naczelnik Lipiec. - Mieliśmy taki przypadek, że ktoś podholował uszkodzony samochód do dziury, wezwał policje i przekonywał, że tam powstała szkoda. Firma ubezpieczeniowa jednak udowodniła, że było to niemożliwe.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?